wtorek, 26 listopada 2013

Od Harry'ego- CD historii Skyfall.

- Skyfall co ci się nagle stało?! Pobiegłaś jakbyś zobaczyła jakiegoś ducha.- powiedziałem siadając pod drzewem koło klaczy.
- Harry! Ja go zabiłam!- krzyczała z płaczem.- Czy ty tego nie rozumiesz już nie jestem ...
- Nie jesteś czym? Skyfall miałaś do wyboru, swoje życie czy życie tego kuguara. Więc jak chcesz to cofnij czas i pozwól sobie umrzeć a nie temu zwierzęciu. Ja bez ciebie osobiście nie wytrzymam.
- Harry, ale ja go zabiłam. Nie dociera to do ciebie?!
W tej chwili wstałem i poszedłem spokojnie spacerkiem na łąkę. Inne konie stały i patrzyły na mnie tak jakoś dziwnie. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Pogalopowałem więc na skraj łąki i przy siadłem sobie na trawie i rozmyślałem.
- Harry ... ja przepraszam. Ja nie chciałam abyś się na mnie obraził czy coś.
- Skyfall nie obraziłem się tylko zdenerwowałem. Przepraszam. Zachowałem się jak dzieciak.
- Ja też cię przepraszam
Skyfall??

środa, 20 listopada 2013

Od Jetixa- CD historii Gemmy.

Weszliśmy do mojej jaskini. Jak zwykle było tam chłodno i ciemno, ale przynajmniej sucho. Kiedy pierwszy raz tu dotarłem zabrałem się za jej urządzenie. Przyniosłem siano, znalazłem dość nietypowy kamień, był duży i kwadratowy a na górze lekko wklęsły. Ustawiłem go w miejscu gdzie kapała woda, dzięki czemu zawsze miałem czystą i ożerźwiającą wodą zdatną do pica. Zrobiłem także dwa posłania. Czemu dwa? Sam tego nie wiem. Zebrałem także różne łatwopalne materiały i umieściłem je w kamiennych "koszach". Dzięki hipnozie mogłem mieć wszystko, jeśli sam czegoś nie dam rady zrobić, zawsze mogę liczyć na inną istotę. Podszedłem do jednego z "koszy" i podpaliłem drewno z drugim zrobiłem to samo. Spojrzałem na zdziwioną i zaciekawioną klacz i uśmiechnąłem się, po chwili Gemma kichnęła.
- Na zdrowie. - powiedziłem przyjaźnie. - Chcesz może kocyk?
- Kocyk? - spytała z zaciekawieniem.
- Tak, kocyk. Poprosiłem wikłaczy, żeby mi go zrobiły. - uśmiechnąłem się i podniosłem koc a następnie podszedłem do klaczy i ją okryłem. Przez przypadek dotknąłem jej chrap, szybko odsunąłem łeb i spojrzałem w inną stronę.
Gemma?

wtorek, 19 listopada 2013

Od Skyffal - CD historii Harry'ego

Cofnęłam się o kilka kroków. Serce zaczęło mi bić jak oszalała, a w głowie kazało mi stąd uciekać. Jednak nie robiłam tego, bo nie mogłam zostawić Harry`ego(mała rymowanka ). Stałam i wpatrywałam się w cętkowaną bestie, która wyszczerzała kły. Już miała się rzucić na nas gdy nagle ogier skoczył ku niej i przydusiło ziemi. Odruchowo, odskoczyłam na bok. Przypatrywałam się całej walce. W końcu jaguar przygniótł Harry`ego do ziemi. Ogier próbował się uwolnić od uścisku zwierza, lecz na nic. Drapieżca wbił pazury w jego klatkę piersiową. Ogier stęknął, lecz nie pokazywał po sobie bólu. Szamotał się z bestią, lecz ona nie dawała za wygraną. Już miała zadać ostateczny cios w szyje, lecz nagle coś ją odepchnęło i walło o wielki kamień. To był mój pocisk z wiatru. Jaguar jeszcze wstał i tym razem rzucił się na mnie. Wtedy właśnie zrobiłam tarczę ochronną i Przeteleportowałam się. Rozkazałam wiatru odepchnąć bestię ode mnie i Harry`ego. Wiatr odepchnął drapieżcę o kilka metrów. Jednak ta wstała i rzuciła się ponownie. Zrobiłam silniejszy pocisk i rzuciłam nim ponownie w atakującego. Jaguar znowusz gruchnął na ziemię. Jednak tym razem niedaleko skarpy. Gdy wstał, kamienie pod nim nie wytrzymały i spadły w dół, pociągając jaguara za sobą.
Podbiegłam do krwawiącego ogiera.
-Nic ci nie jest?- spytałam zdenerwowana
-Nie… Nic mi się nie stało. A tobie?
-Ja… ja… ja go zabiłam- powiedziałam drżącym głosem
-Sky…
-Ja go zabiłam- powtórzyłam i rozpłakałam się.
Nie chciałam by ogier tego widział, dlatego pognałam przed siebie.
-Skyfall! Czekaj!- krząknął, lecz ja byłam już daleko.
Położyłam się pod drzewem i płakałam. Uświadomiłam sobie, że jestem mordercą, że zabiłam zwierzę, które tak naprawdę mogłoby być tylko głodne. Wstydziłam się za siebie. Strasznie… Przecież zostawiłam krwawiącego ogiera. Mojego przyjaciela. Wstydziłam się tam powrotem iść. Po chwili usłyszałam głos:
-Skyfall?
< Harry?>

sobota, 16 listopada 2013

Od Gemmy- CD historii Jetixa

Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć. Zachowanie ogiera na serio mnie zdziwiło. Mało jaki koń jest taki jak on- troskliwy, miły. dobry.
- Jetix ja ... - zaczęłam trochę jąkającym się głosem.- Ja przepraszam za moje zachowanie. Byłam wściekła. Wybaczysz mi?
- Gemma! Pewnie, że tak. Ty myślałaś, że nie?
- Noo, wiesz jak to jest.
- Wiem, wiem. Idziemy już stąd?
- No ale gdzie? Ja nie mam gdzie iść.
- To chodźmy do mnie. Mieszkał sam, a tobie na pewno się tam spodoba.
- Jak miło.
- Oj tam, oj tam.
Biegliśmy szybko. Deszcz znowu zaczął padać i to dwa razy mocniej. Ja i Jetix postanowiliśmy jeszcze biegnąć do jeziora się szybko opłukać z tego okropnego błota. Co prawda deszcz mógł nas opłukać ale zaraz znowu byliśmy brudni. Nareszcie dotarliśmy na miejsce.
Jetix?

Od Harry'ego- CD historii Skyfall.

Cała Skyfall. Gdy jest zachód ona nie może go przegapić, no ale muszę przyznać. Było pięknie. To chyba najładniejszy widok. Zamiast oglądać jakieś stare i ponure budowle, zamiast chodzić oglądać jakieś głupie zabytki, my oglądamy sobie zachód słońca na pięknym tle. 
- Skyfall- zacząłem spokojnie.- Jeszcze nigdy nie widziałem tak pięknego widoku. Oglądałem już tyle tych zachodów ale ten jest najpiękniejszy.
- Masz rację Harry.
Siedzieliśmy jeszcze długo w ciszy. Nagle przerwał ją dziwny szelest liści. Popatrzyliśmy za siebie. Za nami stał wielki kuguar!
Skyfall?

poniedziałek, 11 listopada 2013

Od Martela - Czarujący wodospad i zielony staw...cz.1

Obudziłem się wcześnie rano, gdy jeszcze było ciemno. Moje oczy otworzyły się szeroko, ukazując ciemne tęczówki. Wstałem na nogi, rozciągając się. Przed jaskinią zobaczyłem mały rudy pyszczek. W wejściu do groty stała mała, ruda sylwetka.
-Siemanko Tina. Co tam u ciebie?- zapytałem mojego towarzysza, a raczej przyjaciela
-Hau!- zaszczekała radośnie, merdając ogonem.
-To fajnie. Idziemy gdzieś?
Pies podniósł uczy wysoko i wybiegł z jaskini. Poszedłem za nią. Stała i goniła się za ogonem.
-No dobrze, dobrze. Wiem, że rozpiera cię energia, ale bez przesady. Ścigamy się- oznajmiłem i ruszyłem galopem, a za mną Tina.
Zatrzymaliśmy się przy łące. Tina z wywalonym jęzorem położyła się przy drzewie.
-Zmęczona? A to dopiero początek- powiedziałem i uśmiechnąłem się do psiny, która rozłożyła swoje łapki pod cieniem drzewa.
-Chodź. Idziemy do lasu. Tam będziesz miała pełno cienia.
W dali było już widać las. Pokłusowałem w jego kierunku. Suczka wskoczyła mi na plecy. Oparłem się o drzewo. Nagle coś za krzakami za szeleściło. Tina wyszczerzyła kły i warknęła. Obróciłem głowę w kierunku dźwięku dochodzącego zza krzaków. Podszedłem do krzewów. Odsłoniłem kawałek, a moim oczom ukazał się piękny wodospad. Zszedłem ze skarpy i podszedłem do czystej jak łza wody. Suczka podbiegła do wody i napiła się, lecz ja stałem i wpatrywałem się dookoła. Co mogło tak szeleścić. Uszy psa nastawiły się do słuchania, a jej oczy wpatrzyły się w moją twarz. 
-Jak myślisz? Co to mogłoby być?
Pies stęknął i obrócił główkę. W pobliżu już nic nie było widać. Obróciłem się ,lecz nadal byłem uważny. Przypatrzyłem się uważnie wodospadowi. Nie był zbyt wspaniały, ale swoje piękno miał. Wyglądał mniej więcej tak:
http://www.tapeta-mech-wodospad-zielen-kaskada.na-pulpit.com/zdjecia/mech-wodospad-zielen-kaskada.jpeg
Mimo listopada, mech nadal kwitł, roznosząc swój wilgotny zapach. Jego zieleń otaczała i upiększała krajobraz wodospadu, który nie był aż tak wysoki i głęboki. Otaczające kamienie komponowały się z czystą wodą. W dali zauważyłem kładkę z drzewa. Wszedłem na skały i stając na kłodzie, rozejrzałem się jeszcze raz. Za mną wchodziła Tina z wywalonym jęzorem. Uśmiechnąłem się i przeszedłem na drugą stronę. Zobaczyłem małą jaskinię, z której widoczne było niebieskawo zielone światło. Mój rozum mówił mi, że lepiej nie wchodzić, lecz wrodzona ciekawość wzięła górą umysł. Postawiłem krok w jaskini. Między moimi nogami stanęła Tina, uważnie przyglądając się i wąchając każdy kamyszek. Nogi same mnie prowadziły, a w środku mnie, krzyczało:
-Nie idź!
Ale ja się nie słuchałem. Szedłem dalej, a ciekawość prowadziła dalej i dalej. Zatrzymałem się przy niewielkim stawie, które miało zieloną barwę. Wyglądało pięknie, ale strasznie śmierdziało siarką, chlorem i jeszcze czymś. Przyglądałem się chwile stawowi, który wzbudzał we mnie zarazem ciekawość, ale i lekki strach. W tej chwili coś ruszyło się w wodzie. Cofnąłem się o kilka kroków. Tina zawarczała i skuliła uszy. Przyglądałem się ruchą wody. Wtem z niej wychyliło się jakieś zwierzę. Trudno nawet powiedzieć, że to było zwierzę. Wyglądał okropnie. 
Miał całą poharataną twarz. Jego paznokcie były czarne i długie. Mierzyły chyba jego jeden palec. Miał chyba jedną nogę złamaną, lecz bez trudu poruszał się po podłożu. Miał czerwone, przekrwione oczy, a z ust leciała struga krwi. Kulejąc, podchodził coraz bliżej. W ręku trzymał chyba nóż, a druga była cała połamana. Cofałem się stopniowo wpatrywując się w czerwone oczy ,,bestii”. Czekałem na to co się ma wydarzyć. Tina warczała, stając koło mnie. Moce we mnie zaczęły buzować. Mój żywioł wyrywał się do walki...
CDN…

środa, 6 listopada 2013

Day Dream i Cortina odchodzą.

Już dawno tu nie byłam. Dużo się zmieniło, jednak bez Fejfa to nie to samo. Mam ogromny nawał obowiązków, zarówno w szkole jak i w stajni. Bardzo przepraszam, ale nie wytrzymuję. Na komputer nie wchodzę na dłużej niż na 10-15 minut dziennie. Tak więc Day Dream i Cortina odchodzą. Ci co chcą się ze mną kontaktować, a mają mnie na fb to zapraszam, będę starała wchodzić w miarę możliwości.

Pozdrawiam, Day Dream

niedziela, 3 listopada 2013

Od Arietty

Smacznie spałam w grocie, nic nie miało prawa zakłócić mego snu. Ale jednak, ktoś wszedł i tak tupał, że mnie obudził.
- Co jest ?! - wrzasnęłam.
Ogier wytrzeszczył oczy i powiedział.
- Przepraszam, jestem Czarny. - skrzywił się.
- Yhh.. - westchnęłam ironicznie. - Arietta, a ten kto ?
- To.. 
- Jestem Amon. - wtrącił.
- Tsa..miło mi.

< Amon, Czarny ? ;P >

Od Arietty

Bez większych powodów uciekłem z dawnego stada. Podróżowałam po świecie, nie chciałam jednak nigdzie osiąść na stałe. Od paru dni obserwowałam jakieś stado. W końcu zebrałam się na odwagę i zapytałam jednej z klaczy.
- Czy jesteś może Alfą tego stada ? 
- Tak, jestem Rose. - wystawiła kopyto.
Skrzywiłam się i dodałam.
- Wiesz..chciałam się spytać czy mogłabym dołączyć ? 
- Pewnie ! - odrzekła radośnie.
- A mogłabyś mnie oprowadzić po terenach ? - spytałam niepewnie.
- Nie bardzo mam czas.. - uśmiechnęła się porozumiewawczo. - Ale może Roko, albo Aslan Cię oprowadzą.
Wskazała skinieniem głowy na ogierów. Zostawiłam klacz i podeszłam do nich.
- Cześć .. 

< Roko, Aslan ? >

Nowy członek! Arietta














Imię: Arietta
Płeć: Klacz
Wiek: 6 lat
Cechy: Flirciara, kochliwa, wyrywa wszystkich ogierów na swój urok. Ale często pokazuje swe drugie oblicze, jest chamska, wredna i cyniczna. Ma cięty język i uwielbia kiedy innym jest źle. Czasem jednak pokazuje dobre serce.
Stanowisko: Nauczycielka podstaw
Żywioł: Energia, czas
Moce: Przewiduje przyszłość, zagina czas.
Partner: Szuka
Rodzina: -
Historia: Bez powodu uciekła ze swego dawnego stada i trafiła tutaj.
Właściciel: Kaaśkaa