wtorek, 31 grudnia 2013

Od Dekady

Gdy przechodziłam obok lasu zauważyłam nowego ogiera. Podeszłąm zeby go poznac.
-Cześc jestem Dekada a ty? - zapytałam przyjaźnie
- Hej, Vexille - odpowiedział
Nie wiem jak ale zauroczyłam sie w nim choc kocham nadal Psotnika
Może czas o nim zapomniec? Poszłam na spacer z Vexilem i poznałam go lepiej, chyba jest dla mnie lepszy, Psotnik przyszedł rozkochał mnie w sobie a później odszedł. I to ma byc miłosc? Nie, czas zakończyc te gierki jak przyjdzie do mnie to mu wszytko powiem!
Z Vexilem mozna było fajnie pogadac i jest bardzo przystojny ^^
Myśle ze mu sie spodobam. A Psotnik niech zapomni o mnie nie mam ochoty z nim gadac!
Na drugi dzień poszlismy z Vexilem na spacer, było całkiem miło...
< Vexill dokończysz?>

Od One

Biegłem przed siebie.Nie wiedziałem,co się ze mną dzieje.No tak.Było upalnie,a ja do tego nie jestem przyzwyczajony.Stado stało jak wryte,i gapiło się na mnie.Nagle Silver podszedł do mnie i powiedział:
-One,przestań,stado się z ciebie naśmiewa
-To nie moja wina,Silver - powiedziałem - To to słońce !!
Silver wykrzyknął :
-Dajcie tu Lyanne !!!!
Nie wiedziałem,co powiedzieć.Zamurowało mnie.Stanąłem,i lampiłem się,kiedy ona szła
-Weź go w jakieś ciemne miejsce,dobra ?
-Ok

(Lyanne ??CD??)

Odchodzą

Dzisiaj odchodzi kilka cudownych koni lileny11 :( Mamy nadzieję, że powrócą.

Roko:






















Bryza:


















Kochany Rudy:


















Korek:





















Powód: Decyzja właściciela

Od Wolf Dark - Do NAR

Najdroższa Ukochana Przez Wszystkich NAR*!

Wnoszę wniosek o zaprzestanie partaczenia cudzych pomysłów i odbijania idei w fałszywym świetle! Delux w pierwotnym założeniu nie miał być nowym stadem, praktycznie zamkniętym dla nowych osób. Nie miał być alternatywą dla aktualnego stada, a jego uzupełnieniem.

Składam najszczersze gratulacje z mojej strony i dozgonną wdzięczność dla twej wspaniałomyślności, iż po kilku miesiącach nieobecności i gry w Maincrafta zdecydowałaś się spojrzeć do stada i ukazać swe ząbki w bezzębnym uśmiechu. To, że stado jeszcze nie upadło nie oznacza, że można robić z niego powtórnie dom uciech wszelakich dla ciała i niekoniecznie duszy.

Czekam cierpliwie na Odpowiedź od **Czerwonego majestatu sprawiedliwości i mądrości wszelakej na następujące pytania:

1. Dlaczego Rose odpowiada za wszystkich i nie konsultuje swoich najczęściej błędnych decyzji z kimś bardziej kompetentnym?

2. Po co wyrzuca Silvera, który lepiej zajmował się stadem od niej samej?

3. Jakim prawem fałszuje rzeczywistość? - kłamstwo o pochodzeniu pomysłu delux.

4.Po co usunęła mi prawa i stary post z pytaniami do niej? Kłamliwością nic nie zyskasz Rose.


5. Dlaczego zdanie jednych z najaktywniejszych członków SBR uważa za nieważne?

6. I DLACZEGO DAŁA JAKIEŚ HAFTOWANE PLEŚNIOWE KFIADKI NA TŁO? O-O



Niezmiernie ciekawa czekam na kompetentną i wyczerpującą odpowiedź od NAR oraz pokazanie, że stać ja na więcej niż pozory.

Z wyrazami szacunku

Wolf Dark


*NAR -Niby Alfa Rose
** Czerwona (Armia w domyśle)


Nowy członek! Clover




















Imię : Clover ( Clov)
Płeć : Ogier
Wiek : 4 lata
Cechy : Clover w życiu dużo przeszedł ,chodź jest bardzo młody. Nie ufa innym koniom - trzyma się swoich , nigdy by ich nie zdradził. Bywa nieśmiały , ale jak sie go pozna to zupełnie inny koń. Jest towarzyski zabawny , czuły i mądry. Czasem tylko zamyka się w sobie i woli przebywać wtedy sam. Agresywny dla wroga. Sprytny, odważny i męski w każdych sprawach. Uwielbia biegać.
Stanowisko : Obrońca bet
Żywioł : Natura , Ziemia
Moce :
* Porozumiewanie się ze zwierzętami
*Szeptanie drzew- wie wszystko co jest w lesie i co się stało
* Umiejętność trzęsienia ziemi ( w tym inne takie moce)
* Złote kopyto - po jego uderzeniu wszystko może się załamać
Partner : Vega - najpięknieszja , jak dla niego...
Rodzina : Nie pamięta zna jedynie swoja daleką i zdradziecka siostrę Belle
Historia : Był młodym alfą w swoim stadzie. Jednak kiedy rodzice umarli miał on zając tron. Ale jego siostra podpisała kontrakt z tajemniczym koniem - jak odda mu królestwo to on da jej nieskończone bogactwo. Clov był temu przeciwny. Jednak ona go nie posłuchała, okazało się że to był podstęp. Dołączył tutaj ... kiedyś słyszał o tym stadzie...
Właściciel : Wilczasta
Inne zdjęcia : 1, 2

Od One - Jak dotarłem

Miałem zostać koronowany na Betę.
Poinformowano mnie,że nadchodzi wróg i że mam uciekać.
Podjąłem się błaganiom i uciekłem.
Gdy się zorientowałem,było za późno.
Mój brat,Kerk,który mnie o tym poinformował,sam prosił Alfę,aby ten go koronował.
Zgodził się.Ale,stało się,co się stało.Natrafiłem na te tereny.Przyjęto mnie ciepło,a stado potraktowało mnie ok.Poczułem się jak w domu.

Nowy członek! One






















Imię: One (Łan)
Płeć:Ogier
Wiek: 3 lata
Cechy: Wredny,szorstki,odludek,nietowarzyski,czasami - jak ktoś mu się podoba to jest miły
Stanowisko: Strażnik
Żywioł: Woda
Moce: Robi zjeżdżalnie wodną,armatkę,oddycha pod wodą,nigdy nie płacze
Partner: Podoba mu się Lyanne
Rodzina: Ojciec Ryuno,Matka Silvua,Brat Kerk,Siostra Sima (nie są w stadzie)
Historia: One został wychowany na przywwódcę.Ciężko trenował,łamał kości,aby tylko zostać potężnym Betą.Lecz niedługo przed koronacją,One został poinformowany,że nadchodzi wróg i że musi uciekać.Lecz to wszystko to były bluźnierstwa,wyssane z kopyta.I w końcu trafił tutaj.
Właściciel: aga34115

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Nowy ogier! Vexille

http://d1iidrhj2udq7o.cloudfront.net/app/media/641

Imię: Vexille
Płeć: ogier
Wiek: Jego wiek nie jest określony. Już dawno zapomniał o swoich urodzinach, ale najprawdopodobniej ma 4 lata.
Cechy: Przeszłość Vexille'a nie była zbyt przyjemna, więc jego charakter ukształtował się na tych niemiłych wydarzeniach.
Vexille jest koniem skrytym i nieufnym. Każdy potrafi o nim powiedzieć, że jest zamkniętym w sobie egoistycznym, sobkiem, nie umiejąc dojrzeć w nim jego prawdziwych cech. Empatia, bezinteresowność i wspólne szczęście to jego trzy najważniejsze, życiowe wartości. Nienawidzi kłamstwa, fałszu i plotek (zwłaszcza tych na jego temat). Nie lubi także znęcania się nad innymi i pomimo panującej znieczulicy społecznej potrafi pomóc każdemu, któremu potrzebna jest pomoc.
<Ogólnie to można by pisać o nim bez końca, ale "papier" mi się skończył^^. dop. aut.>
Stanowisko: Nauczyciel podstaw
Żywioł: Powietrze i Ziemia
Moce: Vexille nigdy nie przywiązywał do nich uwagi więc ma tylko dwie: możliwość uleczenia każdej, nawet śmiertelnej, rany i przenosić przedmioty siłą umysłu.
Partner: Kto by chciał takiego jak on?
Rodzina:
Matka - Katrin
Ojciec - Gazal Al Shaqab
Historia: Vexille urodził się w małym gospodarstwie daleko od terenów SBR. Był radosnym, małym źrebakiem, którego szczęściem byli właściciele farmy, Orson i Mia Card. Starsi państwo powoli dobijających dziewięćdziesiątki.
Gdy skończył pierwszy rok życia w oborze, w które mieszkał z innymi zwierzętami wybuchł pożar. Właściciele, rodzice i inne zwierzęta zginęły, a on został przygarnięty przez jakiegoś, miejscowego trenera, który po miesiącu złego traktowania Vexille'a skończył z wewnętrznym krwotokiem i brakiem konia.
Vexille uciekł gdzieś daleko z feralnej wioski. Biegł wtedy w ciągłym strachu przed ludźmi i ich narzędziami, które czynią krzywdę.
Po jakimś czasie znalazł się na terenach Stada Białej Róży i z chęcią dołączył do miejsca, w którym poczuł się bezpiecznie.
Właściciel: Shini2000

Nowa Praca!

Oto Martel od Harry'ego:

Od Dekady


Gdy pasłam się spokojnie, nagle Jenny przygalopowała do mnie i powiedziała że Psotnik przeszedł do SBR Deluxe. Pierwsze nie mogłam w to uwierzyć. Poszłam więc do lasy by to wszystko spokojnie przemyśleć.
Mówiłam sobie w myślach "Nie, to nie może być prawda, Psotnik mnie kocha" I nagle ktoś lub coś skradało się za mną. Byłam przerażona. Skoncentrowałam się i zaczełam czytać mu w myślach. Usłyszałam coś o SBR Deluxe ale przerwał mi jego głos :
-Hey!
Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Psotnika!
-Cześć! - zawołałam radośnie
- Dekado chce ci coś powiedzieć. - odpowiedział
- No bo wiesz... - zaczął
ale mu przerwałam:
- Tak wiem że zostajesz ze mną a to SBR Deluxe jest tylko plotką- gdy skończyłam przytuliłam Psotnika
Nagle usłyszałam jego myśli
"Co ja jej powiem, ja tu nie zostaje, ja ją kocham"
- Psotnik czy to co pomyślałeś jest prawdą? - Zapytałam ze łzami w oczach
- Tak, ale nie płacz prosze cię! - powiedział i mnie przytulił
- Ale, ale- mówiłam z płaczem
- Wiem kochasz mnie a ja ciebie, będe cie odwiedzał jakoś to będzie
- Tak tylko ty i ja już nie będziemy mogli być razem, to straci sens- Powiedziawszy to wybuchnełam płaczem i pogalopowałam do najbliższej jaskini. Zostałam tam na noc. Na drugi dzień gdy sie obudziłam Psotnik był obok mnie.
- Co ty tu robisz?- zpytałam
- Przyszedłem sie porzegnać, ale nie martw sie bede cie odwiedzał!
- Psotnik kocham cie
Po tych słowach Psotnik odszedł z uśmiechem na pysku a ja zostałam w jaskini.



niedziela, 29 grudnia 2013

Nowa praca!

Oto rysunek od Rudego (<33) przedstawiający naszą Rołz, która myśli różowych jednorożcach, a przy swoich nogach ma swój kochany płyn.

Kolejny rysunek!











Faith przed zmianą wizerunku narysowana przez Avokado. Wiadomość od niego: nie ma białej grzywy!

Od Sashy - CD historii Psotnika

- Ale? - spytałam
Ogier przez chwilę milczał niezdecydowany
- Ale... trochę... no pewny nie jestem... i tak naprawdę się nie znamy... i no, wiesz - podjął próbę wytłumaczenia tego, co czuję
Zasmiałam się cicho
- Jasne, rozumiem... Możesz spróbować się do niej zbliżyć, np spędzić z nią parę dni, by ją lepiej poznać. A jeżeli nawet się wam nie uda, to zawsze poznasz kogoś nowego. Niczego nie tracisz. - rzekłam w końcu patrząc na Psotnika przyjaźnie
Zastanowił się przez chwilę nad moimi słowami
- Masz.... masz chyba rację - uśmiechnął się
- No jasne, ja zawsze mam rację - wybuchnęliśmy śmiechem
(Psotnik?)

Nowa praca!




Nominativ narysowany przez WD






Zapraszamy do SBR Deluxe!

Zostało stworzone  >>>SBR DELUXE<<<
Pewnie nadal część osób nie wie, czym jest, więc zachęcamy, by odwiedzić bloga i dowiedzieć się więcej. Aktualnie jest nadal w budowie, jednak z raportu możemy przeczytać, jak będzie wyglądać. Jeśli dołączycie do SBR Deluxe (musicie mieć na to zgodę), wasz koń w tym stadzie zostanie usunięty (jeśli chcecie) bądź w zakładce "Konie" znajdzie się informacja, że przenieśliście się do Deluxe. Nie wyklucza to odwiedzin na starym stadzie.

Lista osób (część na pewno jest pominięta), które mogłyby do nas dołączyć:
- KiteKat222,
- top80,
- Labelle,
- Zuza1011,
- ola20028,
- admimi120,
- właścicielka222,
- izusia321,
ےLastے
- lilena11,
- Lenka,
- eciaa123,
- ~Arashi
- Ciekavva



Jeśli nie znajdujesz się na tej liście, a czujesz, że masz szansę, skontaktuj się z KiteKat222 lub napisz komentarz pod tym postem/raportem 1 na Deluxe. Przepraszam, jeśli pominęliśmy kogoś, którego dołączenie do Stada Białej Róży Deluxe jest oczywiste :)
fdfsdfsdd

Nowa praca!

 Rysunek Havanesa od Havanesa
 

Nowa praca!

http://1.bp.blogspot.com/-FeyYg6L8fVg/UsAAn13jQgI/AAAAAAAAAw4/NMfqbridvzA/s1600/PC281235.JPG



Rudy narysowany przez Mov

Nowa praca!

Displaying 20131228_215858~2.jpg Bardzo chętnie obróciłabym by było OK ale się nie da XD  Rysunek przedstawia Allie - rysował Avocado

Od Avokado - CD historii Jenny

Niechętnie wyszedłem z jaskini.Utykałem na jedną nogę. Wiatr nieprzyjemnie wiał mi w twarz.Wszystko straciła sens. Pewnie to przez Wolf Dark i jej sztuczki.Uciekłem od niej. A jednak coś nie dawało mi spokoju. Tylko nie wiedziałem co.
- To sumienie. - powiedział... SpangeBob?
- Eeee.... Tak to jest, gdy się ogląda za dużo bajek ludzkich dzieci. - mruknąłem pod nosem.
- Nie myśl o mnie! - krzyknął nagle gąbka. - Nie myśl o niczym. Rób to, co uważasz za słuszne
- Jak mam nie myśleć i uważać? - spytałem.
Postać z bajki zignorowała moją uwagę.
- To co, wracasz tam? - spytała gąbka.
Czas wykorzystać zapas odwagi na ten miesiąc.
,, Wolf Dark, co ty zrobiłaś z moją głową ? '' - pomyślałem jeszcze.
Wziełęm głęboki oddech i poszedłem.
Gdy lekko utykając, wszedłem do jaskini, SpangeBob na szczęście zniknął.Poczułęm, jak Wolf Dark odbiera ze mnie energię i chęć do życia.
Jednak nie całą. Kiedy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się. Nie był to jednak miły uśmiech , tylko sarkastyczny i chciwy.
- Postanowiłeś wrócić. I uratować ją? - klacz pokazała na leżącą Jenny. Nie miała poważnych ran. To dobrze. - Ooo, jakie to słodkie!
Zignorowałęm ją. Nagle Jenny wstała i wbiła wzrok w oczy Wolf Dark. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, obie by już nie żyły.
- Pojedynek na spojrzenie? Serio?... - wtrąciłem się.

< Jenny, ciąg dalszy? ;3 >>

El Unica urodziła!

 http://fc02.deviantart.net/fs71/f/2011/023/d/5/d59adea9db7627c2d1c0e7c16b9fe6ab-d37uo4n.jpg
Imię: El Sol (ten mniejszy)
Płeć: ogier
Wiek: kilka tygodni
Cechy: głupiutki, naiwny, wesoły, typowy źrebak. Zwykle chowa się za rodzicami, ale jest bardzo towarzyski i przyjacielski.
Stanowisko: źrebol
Żywioł: słońce, drugi nie odkryty
Moce: związane z żywiołami, moce związane ze słoncem
Partner: za młody, nawet nierozumie miłości
Rodzina: Mama El Unica, ojciec Desperado i brat Nominativ - bardzo udana rodzinka :3
Historia: Urodził się i wychował w SBR
Właściciel: mat114


Imię: Nominativ (ten z lewej)
Płeć: ogier
Wiek: kilka tygodni
Cechy: Nominativ od zawsze różnił się od brata. Choć kochają się po bratersku, to jednak jest zupełnie inny. Ma typowo Hiszpański charakter, ale zawsze wolał stać się na boku. Jest raczej smotnikiem. Bardzo odważny i poważny jak na swój wiek. Mówiąc szczerze, swoim zachowaniem zupełnie nie przypomina źrebaka. Zachowuje się jak dorosły, dziki hiszpański ogier.
Stanowisko: źrebol
Żywioł: noc, drugi nieodkryty
Moce: wszystkie zwiazane z żywiołami, reszta mocy nie jest stała.
Partner: za młody
Rodzina: matka El Unica ojciec Desperado brat El Sol
Historia: Urodził się i wychował tu. Od poczatku zachował się inaczej, niż inne źrebaki, i bardzo interesował sie złą stroną swojej mocy.
Właściciel: Korzystam z lilena11

sobota, 28 grudnia 2013

Nowa praca!

http://4.bp.blogspot.com/-aUxhGPLmS_I/Ur8mhgBCxfI/AAAAAAAAAwg/gdr4Ne11QzQ/s1600/PC281230.JPG

Oto Day Dream narysowany przez Movlight C:

Od Psotnika

Hmmm, co ja mam zrobić, podobno podobam się Dekadzie. No ładna jest ale przecież prawie w ogóle się nie znamy. No cóż pójdę po rade do jakiejś klaczy, może mi pomoże. Pogalopowałem najszybciej jak potrafiłem do Sashy.
- Cześć Sasha! -powiedziałem podejrzanym głosem
- Hej, stało się coś?
- Nie, nie tylko... - nie skończyłem
- Tylko... ?
- A już nic, nic
Pomyślałem ze lepiej nie będę mówić na razie nikomu.
- Ej, ej Psotnik wracaj! -zawołała przekonująco Sasha
- No wiesz, no Dekada... - powiedziałem nie pewnie
- Wiem, wiem ale co to ma w związku ze mną ?
- Przyszedłem po rade ale nie musisz wiesz, no wiesz.... - I Prędko pogalopowałem przed siebie żeby Sasha mnie nie dogoniła.
Udało sie! Nie biegła nawet w moją strone. Później w spokoju skubałem sobie trawe a tu Sasha pojawiła się obok mnie.
"O nie" pomyślałem
- Psotnik wiesz że mogę ci pomóc
- No wiem ale, ale...

<Sasha dokończysz? >



Od Dekady

Opowiadanie

By piękny dzień, galopowałam po łące gdy nagle zauważyłam
Pięknego Psotnika <3 Zakochałam się w nim od pierwszego spojrzenia!
Podeszłam nie pewnie do niego od tyłu i zarżałam. On się przestraszył :3
- Cześć!- powiedziałam z uśmiechem
-Hej! jak masz na imie- odpowiedział
- Dekada a ty ?
- Psotnik, miło mi cię poznać, do jakiego stada należysz?
- Do żadnego... właśnie szukam jakiegoś które mnie przyjmie
- To dobrze trafiłaś. Choć ze mną do Alf, na pewno cie przyjmą
I ruszyliśmy. Czułam sie świetnie u boku takiego pięknego Ogiera!
Psotnik poprosił pare alfa żeby mnie przyjeli, i się udało!
Jestem szczęśliwa mogąc być w tak wspaniałym stadzie.



Nowa praca!

Oto praca która została narysowana przez naszego kochanego Rudego. Na obrazku znajduje się WuDe:

Od Sashy

Raz, dwa, raz, dwa, raz dwa
Kopyta rytmicznie uderzały w zmarzniętą ziemię. Chłodny i mroźny wiatr rozwiewał grzywę i ogon, bił w pysk. Oddychałam równo i miarowo. Rozglądałam się uważnie, wzrok przesuwałam z jednego drzewa na drugie. Byłam cała spięta, wszystkie mięśnie były przygotowane, by nagle ruszyć szaleńczym cwałem przed siebie, byle jak najdalej od nich. Trzask. Dyszenie. "Mówiłem ci, żadne zwierze tu by nie doszło!" dobiega mnie głos. Ruszam pełnym galopem przed siebie, nie dbając o to, że mogli mnie usłyszeć. Nie odwracam sie za siebie. Biegnę i biegnę. Słyszę krzyki, które cichną wraz z rosnącą między nami odległością. W końcu staję i pełna nerwów patrzę za siebie. Nikogo nie widzę. Rozglądam się jeszcze chwilę, zanim uspokajam się.
"Jeszcze chwilke, stado jest już blisko" powtarzam sobie cały czas tą samą myśl od godziny. Jednak to wcale mnie nie pociesza, wręcz odwrotnie. Nie poznaję terenów, a wszystko też wychodzi na to, że to nie jest bezpieczna okolica. Znowu stres. Biorę powietrza do płuc i ruszam niespokojnym kłusem. Przemierzam dziwaczny las, przystając za każdym razem kiedy słyszę jakiś szelest, lub trzask złamanej gałązki. Drzewa są pokryte ciemno - zielonym mchem, czarne i bez liści. Sam ich widok przyprawia o dreszcze. Ich korzenie wyrastają z ziemi, łatwo się o nie potknąć. Po jakimś czasie wychodzę z lasu. I ku mojemu zaskoczeniu, jestem na terenie SBR. Uśmiecham się sama do siebie z ulgą. Tu jestem bezpieczna

Movglith w ciąży!

 
Moglith jest w ciąży z Felixem! Urodzi 30.12.13r. 
Gratulujemy i mamy nadzieję, że jeśli będzie to syn to Mov nazwie go Blyant :D

Następna praca!

http://1.bp.blogspot.com/-Qcvvakbc24E/Ur75DjmzLSI/AAAAAAAAAwQ/Bsw4Qa-syq0/s1600/PC281226.JPG

Oto Jenny

Rysunek wykonała Movglith : D

Od Havanes'a

Wstałem wcześnie moja rodzina jeszcze spała ja mimo ciężkich prób nie zasnąłem drugi raz, więc postanowiłem się przejść wyszedłem na dwór a tam było niezwykle przyjemnie miałem ochotę galopować bez końca ale za bardzo chciało mi się pić. Kiedy doszedłem do rzeki zobaczyłem że jest zamarznięta więc uderzyłem w lód kopytem kilka razy ale to nic nie dało lód był za gruby. Za którymś uderzeniem poczułem że nie mogę oderwać kopyta od lodu przymarzło do lodu i za nic nie chciało się odlepić. Wołałem rozpaczliwie o pomoc i modliłem się o deszcz gorącej wody który odlepił by mi kopyto od lodu ale nic takiego się nie stało a ja stanąłem i zacząłem szukać wyjścia z tej sytuacji. W końcu doszedłem do wniosku że ja przecież mogę się teleportować więc pomyślałem o ciepłej jaskini i już czułem że się teleportuje ale niestety po chwili znów stałem z kopytem przylepionym do lodu, nie pozostało mi nic innego jak krzyczeć o pomoc. Krzyczałem dość długo aż w końcu zaczęło boleć mnie gardło i krzyknąłem jeszcze raz. Potem nagle zza drzew wyłoniła się kara klacz ze śladami po krwi na zębach i patrzyła na mnie "wzrokiem, który potrafił zabijać". Ja powiedziałem sobie w duchu że to już koniec.
<Wolf Dark?>

Rose o przeszłości, teraźniejszosci i przyszłości (bo jej się nudzi)

PRZESZŁOSĆ
Ze starym SBR (stado-bialej-rozy.pl) byliśmy chyba niepokonani. Obserwowaliśmy wiele stad i przyznawaliśmy sobie medale, m.in. w zależności od liczby postów. W końcu przestaliśmy, gdyż w sercach wielu byliśmy po prostu niepokonani. Prawie każdy chciał mieć takie stado, przez co były liczne nagrody w postaci ZR za zgłaszanie pościąganych blogów. Później zaczęło się coś psuć, bo jak ogarnąć ponad 100 członków? Wolf Dark była nieznośna, tak samo jak Neron. Każdy chciał już być wyrzutkiem i zaczęły się dzikie wojny na czacie i w komentarzach. Zapomniałam wspomnieć, że na czacie było tak od początku. Kiedy nie istniał, wszystko działo się w komentarzach i było pisane nieco więcej opowiadań. W końcu  mieliśmy dość i zamknęliśmy stado.
Po jakimś czasie stworzyliśmy nowe. Te, na którym to czytacie. Alfy (Rose i Silver) na początku wiodło się dobrze. Były różne pomysły. Ludzie zaczęli dołączać od nowa, nieco zmieniły się zakładki. Był pomysł z ograniczeniem liczby osób. Byłoby to dobrym rozwiązaniem. Na SBR zostaliby jedynie najaktywniejsi, na których można zawsze liczyć. Max. 40 osób. Niestety, za tym byli nieliczni, a liczba członków powiększała sie. Wiele zostało wywalonych, bo nie pisała. Nadal nie chciano ograniczenia. Stworzyliśmy stronę na Face. Byliśmy (i mam nadzieję, że nadal jesteśmy) pierwszym i jedynym stadem z portalem społecznościowym. Dzięki naszej kochanej Małej Czarnej, zgarnęliśmy ponad 80 like'ów.  Tło zmieniono na chmurki, przez co nazwa stada przestała mieć sens. Ale to było ważne...Gratulowano stada przez duże "S", ale alfy miały za dużo nauki. Najpierw odeszłam ja, Rose, a później Silver. Wolf Dark zaczęła reanimować całą sytuację.
TERAŹNIEJSZOŚĆ
Macie to, co widzicie. Wolf Dark zajmuje się dobrze stadem, ale wiele brakuje, by wszystko było naprawdę ogarnięte. Alfy tu czasem zaglądają, by się pośmiać. Nikt nie zajmuje się stroną na Face, w sumie już od wielu miesięcy. Co ciekawe, nadal są osoby ze starego SBR, które chciałyby dla stada jak najlepiej. Najbardziej chodzi właśnie o takie.
PRZYSZŁOSĆ
Jak już wspominałam, nudzi mi się i dlatego to piszę. Jestem ciekawa, co by było, gdyby... odnowiono wszystko?
Można powiedzieć "haha, znowu?, i tak nic nie wypali". Usuwanie wszystkiego z tego bloga byłoby zamazaniem całej historii, więc może powstałby nowy adres. Zaskoczyłby was wygląd (większy wycisk pod względem graficznym), jak i nowy sposób robienia wszystkiego. Zmieniłyby się alfy, członkowie, towarzysze czy bety. Uporządkowalibyśmy wszystko i choć na kilka miesięcy cieszyli się własnym towarzystwem. Przyjmowalibyśmy tylko pewne osoby, do których mamy pewność. Wieleby się działo, dzięki licznym akcjom. Poszerzylibyśmy nasze możliwości.
Na jakiś czas, chociaż dla zabawy. Co o tym myślicie? XD

Od Miry

           Nie mogłam uwierzyć, że Wataha Cienia przybyła na nasze tereny. Mimo namów Day Dream'a wyruszyłam po kryjomu by osobiście sprawdzić jak się sprawy mają. Wymknęłam się całkiem rano. Wszystkie konie spały przytulone do siebie. Ominęłam kilku strażników pilnujących bezpieczeństwa stada i znalazłam się poza główną łąką. Mimo, że była już zima, nie było wiele śniegu. Wiał chłodny, choć bardzo łagodny wietrzyk. Rozwiewał moją długą grzywę a ja odetchnęłam z ulgą świeżym powietrzem. Teraz byłam pewna, że nie spotkam koni ze stada. Długo żyłam bez kontaktu z innymi. Do dziś pozostało ze mnie coś z samotnika uwielbiającego włóczęgę w pojedynkę. Po chwili spaceru stwierdziłam, że jestem na skraju Opuszczonego Pastwiska. Ruszyłam dalej. Rzuciłam okiem na znajdujące się w oddali tereny wyrzutka. Dbałam by iść w przeciwnym kierunku. Nie chciałam powtórnego spotkania z Wolf Dark. Wtedy był ze mną samiec beta - gdyby nie on niechybnie bym zginęła. Przeszedł mnie zimny dreszcz na to wspomnienie. Jednak po chwili opanowałam się i ruszyłam dalej.
           Po dłuższej chwili mojej wędrówki przystanęłam i zastanawiałam się co mam dalej robić. Znalazłam się w jakiejś częściowo ośnieżonej dolince. W końcu moim celem było sprawdzenie czy wilki na prawdę tu są. Mam wrócić do stada, czy podążać dalej przed Moje rozmyślania przerwał cichy szelest za moimi plecami.
-Już po mnie - pomyślałam i zamknęłam oczy
Ku mojemu zdziwieniu nie zostałam zaatakowana przez żadne dzikie drapieżne zwierzę. Spodziewane zagrożenie nie runęło też z powietrza. Jednak czułam na sobie czyjś wzrok. Ktoś mnie śledził. Szedł za mną od momentu opuszczenia łąki. Jednak dziwne przeczucie mówiło mi, że to nie była Wolf Dark. Ktoś inny.
-Skoro mnie nie zaatakował to nie ma powodu by się tego bać. - pomyślałam i odetchnęłam spokojniej - Może to jakieś nieszkodliwe zwierze.
         Ruszyłam dalej. Zapamiętałam drogę do dolinki. To piękne miejsce. Może kiedyś będzie należeć do terenów Stada Białej Róży? Kroczyłam sobie powoli już całkowicie uspokojona.
-Ratunku! - krzyknęłam i poczułam jak ziemia osuwa mi się spod kopyt.
-Przepaść - szepnęłam wdrapując się na bezpieczną przestrzeń - Nie zauważyłam jej. Zginęłabym gdyby nie... Gdyby nie co? Opatrzność, czy coś więcej?
Patrzyłam na ogrom gór i wstęgę potężnej rzeki wijącej się między skalnym masywem...


CDN

PS: Miejsca które odwiedziłam pojawią się w zakładce "Nasze tereny". Możecie pisać opowiadania o miejscach które poznaliście. Dostaniecie w nagrodę zr lub gdy opis będzie spektakularnie piękny i dokładny, jakiś przedmiot ze sklepu. Powodzenia :)

Nowa klacz! Ellie


http://th01.deviantart.net/fs71/PRE/i/2011/242/1/1/lilly_stock_4_by_hannahharry-d48b3e0.jpg

Imię: Ellie
Płeć: klacz
Wiek: 3,5 roku
Cechy: Ellie to klacz śmiała i ciekawska, wszędzie lubi wtrącać swoje trzy grosze, otwarta na nowe znajomości i doświadczenia. Jest inteligentna i sprytna, pomysłowa, lubi wymyślać strategie i różne taktyki. To raczej wesoły typ, towarzyska i przyjacielska, dość miła. Godna zaufania, wierna, opiekuńcza, czuła oraz troskliwa. Ugodowa, sprawiedliwa, odpowiedzialna, stanowcza i uparta, nie boi się wyzwań, ale nie pcha do niebezpieczeństwa. Kocha biegać, uwielbia czuć wiatr w grzywie oraz skakać, zwinna i dość silna, wytrzymała. Jest również niezmiernie szybka.
Stanowisko: strażniczka
Żywioł: Ziemia, natura
Moce: rozczepianie ziemi na kawałki, tworzenie podziemnych tunelów, rozpoznawanie każdej rośliny, przywołanie kolczastych pnącz, uleczanie dotykiem.
Partner: zauroczona w Day Dream'ie
Rodzina: brak...
Historia: Urodziła się w Stadzie Rozwianej Grzywy, wszystkie konie tam wychowane były niezwykle szybkie, Ellie nie była wyjątkiem. Pewnego dnia urodził się jej braciszek, kochała go, jednak poważnie złamał nogę. Większość stada obwiniała klacz o wypadek brata, gdyż był on jednym z czołowych biegaczy. Zrozpaczona klacz wyrzekła się niewierzącej jej rodziny i uciekła. Po roku wędrówki i samotnego bytu natrafiła na Stado Białej Róży i postanowiła tam dołączyć.
Właściciel: Leeth 
PS: Deju bieraj kiedy dają ;-;

Nowa klacz! Dekada

http://republika.pl/blog_yh_1160332/2364079/tr/arabiertje_20in_20galop.jpg

Imię: Dekada
Płeć: klacz
Wiek: 4 lat
Cechy:Miała, czuła, kochająca, odpowiedzialna
Stanowisko: Nauczycielka Podstaw
Żywioł: Ogień
Moce: Czyta w myślach
Partner: Podoba jej się Psotnik
Rodzina: Matka: Perła, Ojciec: Diament
Historia: Błąkała sie po lesie samotnie gdyż jej rodzina ją porzuciła i postanowiła wstąpić do tego stada
Właściciel: ranczokonie




Od Psotnika

Pewnego dnia gdy szedłem przez las, za drzewem zobaczyłem siwą klaczkę, obok niej stał jakiś ogier. Podszedłem i zapytałem:
- Witam czy to wasze stado? -i pokazałem na konie które pasły się nie daleko
-Tak, a ty co tu robisz sam? - Odpowiedział ogier
-Szukam stada które by mnie przyjęło, a i na imię mam Psotnik
- Miło nam to jest Rose a ja na imie Silver, chętnie przyjmiemy cię do stada 
-Dziękuje - i po tych słowach pogalopowałem do innych koni żeby się z nimi zapoznać. Poznałem bardzo fajnie konie. Fajnie jest mieć znowu rodzine i być w stadzie 

KONIEC

Od Jenny - CD historii Wolf Dark




Po krótkiej chwili wędrówki po ośnieżonych leśnych drogach dotarłyśmy do jaskini, a raczej pieczary, w której mieszkała Wolf Dark. W środku było ciepło, lecz niezbyt przyjemnie. Gołe, kamienne ściany były lodowate w dotyku. Wisiały na nich czaszki, a nos od razu mógł wyczuć zapach krwi i martwych zwierząt. Ciarki przeszły mnie na samą myśl o tym.
-Avocado... - Wolf Dark wypowiedziała to imię spokojnie, jednak w jej głosie dało się wyczuć nutę kpiny i czegoś, co budziło strach, nawet człowieka. Z głębi wyłonił się ogier, kiedy na niego spojrzałam, od razu wiedziałam ile musiał tu przeżyć w tak krótkim czasie, który dłużył się jak stonoga. Spojrzał na mnie pytająco, z lekkim strachem w oczach.
-Została dokonana wymiana - Wolf Dark mówiła powoli, z lekką ironią, która mogła nas znieść z tropu - Jesteś "wolny", a lepiej dla ciebie, żebyś się tu już nie pokazywał, bo widzisz, ja nie przepadam za gośćmi... - Ogier od razu wyczuł, że była to przestroga i ostrzeżenie, że jeśli tu wróci to już nie ujrzy świata. Spojrzałam na niego dodając mu otuchy i potwierdzając słowa klaczy. Ten lekko kuśtykając wyszedł, ostatni raz patrząc w moją stronę...
-Rozgość się Jenny. Trochę tu posiedzisz, chyba, że znajdzie się w u was, ktoś chętny na kolejną wymianę...
W jednaj chwili "coś" przygniotło mnie do ściany z dużą prędkością. Opadłam bezwładnie na ziemię i patrzyłam na chłodną postać klaczy, u której w niewoli miałam spędzić, najbliższe dni, a może i tygodnie...
(Avocado, co się tam u was dzieje?)

piątek, 27 grudnia 2013

Pierwsza praca!

Oto Silver od Silvera:


Nowy ogier! Psotnik



 https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/1482748_1439587712922202_57354093_n.jpg

Imię: Psotnik
Płeć: ogier
Wiek: 5 lat
Cechy: miły, towarzyski, z wielkim sercem, uczciwy i odpowiedzialny
Stanowisko: Strażnik
Żywioł: Powietrze i woda
Moce: Może spowodować tornado z pomocą parsknięcia, umie władać wodą, da rady oślepić jednym spojrzeniem
Partner: Szuka
Rodzina: Matka : Pasima Ojciec :Pegasus Ciocia : Pianissima Dziadek: Gazal Al Sahab
Historia: Gdy miał 3 tygodnie ludzie porwali Psotnika bo się im spodobał , a później porzucili go bo stwierdzili że jest im nie potrzebny...
Właściciel: eciaa123

Ilustrowane SBR! KONKURS

Przeglądałam kilka blogów i stwierdziłam, że SBR czegoś brakuje. Czegoś bardzo ważnego, co nadaje opowiadaniom życia, kolorów. Pomyślałam, że na pewno znajdę w stadzie kogoś, kto będzie uzdolniony i narysuje coś lepszego niż ja ^^
Dlatego otwieram konkurs w ramach Wielkiej Świątecznej Zabawy. Polega to na tym, iż:
  1.  Wybierasz jednego członka naszego stada. (konie nie mogą się powtarzać)
  1. Przygotowujesz materiały:
a) Kartkę papieru, kredki, farby, pastele i co tam jeszcze dusza zapragnie oraz aparat
b) program graficzny (dobry paint też nie jest zły ;-;)

3. Wysyłasz mi swój rysunek.
4. Czekasz na wyniki konkursu i nagrody ^^


PS: Możesz wybrać więcej niż 1 konia : D

Musisz zarezerwować kogo rysujesz C:

Rudy rysuje - Wolf Dark

Tutaj instrukcja dla "beztalenciów"

czwartek, 26 grudnia 2013

Od Rudego - Cd historii Eleanor

Drobna klacz zdziwiła się na Nasz widok. Eleanor podbiegła do Niej, ja się nie spieszyłem.
-Mamy problem, znaczy ja..znaczy...no..- mówiła klacz
-Przychodzicie do mnie?- spytała zdziiona Minuette
-Tak, bo to problem dotyczący magii- wtrąciłem
-Mocy, konkretnie- dodała Eleanor
Minuette od razu się zainteresowała. Uśmiechnęła się lekko, i czekała, na wyjasnienia. Tym razem siedziałem cicho, co chyba ucieszyło Eelanor. Wyjaśniła wszystko, a kiedy mówiła o Wolf, wyraźnie słychać było narastająca wściekłość. Znałem już tę historię, więc kiedy klacze rozmawiały, ja trochę odpływałem. Kiedy rozmowa schodziła na moce, myślałem o swoich mocach, skąd się biorą...innym razem, gdy rozmowa schodziła na Wolf Dark, zastanaiwałem się jak to jest, że kiedyś to, że chciałeś do niej iść nazywano głupotą, a teraz jesteś "bardzo odważny". Może WD się nudziła, i "złagodniała". Po chwili jednak tego myślenia stwierdziłem, że powinienem walnąc się w łeb. WD złagodniała...Za inteligentna na to jest. Na pewno ma w tym jakiś cel. Ostatnią osobą, która miała by się zmieniać jest WD..no i może ja, choć ze mną nigdy nie wiadomo.
-Co ty o tym sądzisz?- spytała Minuette
-Że ona musi mieć w tym jakiś cel, ale ..-wymamrotałem ciągle pozostając w zamyśleniu
-Rudy, pytamy, czy warto do Niej iść, żeby dowiedzieć się co z tymi mocami..
-Eee! - powiedziałem starając się naśladować sygnalizację złej odpowiedzi- Nie! Zły pomysł, bardzo zły. Raz, że złamiecie zasady, co w sumie najgorsze nie jest, dwa, że nie wrócicie.
-Musze wiedziec, jak doszło do zabrania mocy...- zaznaczyła Minuette
Troszkę mnie to zmęczyło. Ja jedno, one drugie.
-Możecie iść, ale mówiłem...- mruknałem
Minuette zdawała się szczęśliwa, że przyznałem jej racje. Czego się nie robi, dla świętego spokoju...?
Za to Eleanor patrzyła na mnie jakby chciała spytać "Naprawdę?"
-Wróce do Ciebie później- powiedziała do Minuette, i poszła za mną- mamy jeszcze jakieś opcje?
-Mamy, nazywają się Day Dream- powiedziałem lekko się uśmiechając- on zna się na magii bardziej, niż ktokolwiek inny ze stada. Poza tym, ufałem mu bardziej, niż Minuette.
-Rudy! Co Cię sprowadza?- spytał uśmiechnięty Day
-Dejuś!- parsknąłem- mam sprawę. To nowa członkini- tu zwróciłem się do Eleanor- WD...
-Ta wredna kalcz zabrała mi moce!- syknęła Eleanor.
-Tak...nie wiemy, czy rzuciła klątwę, zabrała moce na stałe...jak je przywrócić..
Day zamyślił się, po czym powiedział:
<Day lub Eleanor, kto szybszy :) >

Od Miry - CD historii Day Dream'a

Rozmawiałam z Day Dream'em, gdy podszedł do nas ogier wyznaczony przez samca beta do zbadania zagrożenia. Jeśli dobrze pamiętam miał na imię Harry. 
-Day, musimy porozmawiać - odparł bardo poważnie
Mój rozmówca drgnął lekko przeczuwając, że wieści nie będą pomyślne dla stada. Przeprosił mnie i oddalił się wraz z Harrym pod rozłożyste drzewo znajdujące się prawie na środku łąki. Ciekawość zżerała mnie od środka.
-"Może te wilki znalazły się tu przez przypadek i nic nam nie grozi?" - pomyślałam i westchnęłam próbując zrzucić ciężar, który mnie przygniatał.
Jednak ton głosu ogiera nie dawał wielkich nadziei. Nie chciałam o tym myśleć. Nie teraz gdy odnalazłam stado dające szansę na normalne życie. Rozglądałam się starając nie myśleć o wilkach. W stadzie było dużo młodych koni, które do niedawna były młodymi źrebaczkami. Kilka starszych klaczy i ogromne ogiery. Myślałam o tym, jak wygląda stado, gdy wokoło jest zielono, a nie szaro i ponuro.
Nie zauważyłam, gdy podszedł do mnie znajomy ogier.
-Mira. Jesteśmy otoczeni. Wataha się zbliża - odparł Day a ja zamarłam przez chwilę w przerażeniu


<Deju Deju c:>

Od Eleanor - CD historii Rudego

Bardzo się ucieszyłam na wieść , że mam wreszcie nowy dom. Jednak myśli o Wolf Dark nie dawały mi spokoju. Rudy zachowywał się jakoś dziwnie. Tak jakby coś wiedział. No cóż, nie jestem taka, że muszę to natychmiast wiedzieć, więc dam sobie już z tym spokój.
- Rudy ale ja nadal nie mam mocy- powiedziałam po dłuższym milczeniu.- Wiem, że to nie twoja sprawa, ale no wiesz ... nie znam tu prawie nikogo i nie mam kogo poprosić o pomoc.
- Nie no spoko- powiedział ogier uśmiechając się do mnie.- Ja lubię pomagać więc coś zaraz wymyślę.
- Oki, dziękuję Ci. Już wiem komu mogę w tym stadzie ufać a komu nie.
- Haha, Eleanor przestań bo się rozpłaczę. Dobra, ale teraz pomyślmy. Wolf Dark zabrała Ci moc. Teraz trzeba pomyśleć co trzeba zrobić byś ją odzyskała.
- A może - wtrąciłam po długim namyśle - ona mi nie wzięła tej mocy tylko dała na mnie jakąś klątwę czy coś w tym rodzaju.
- No Eleanor. Możesz mieć rację. WD jest nieprzewidywalna. Nie wiadomo co jej wpadło do głowy.
- No, ale ja zdjąć tą klątwę. To jest teraz pytanie- powiedziałam zastanawiając się.
- Słuchaj Eleanor. Jeszcze nie wiadomo czy to jest klątwa. Może to być nawet chwilowy brak mocy, może to być odebranie ci mocy już na zawsze. Nie wiadomo. Trzeba iść się kogoś spytać. Do kogoś kto zna się na magii.
- Może do jakiegoś nauczyciela magii?
- Dobry pomysł. Nie zwlekajmy dłużej. Biegnijmy do Minuette.
- Ok pospieszmy się.
Biegliśmy do niej tak szybko jak umieliśmy. Bardzo się ucieszyłam, że jest jakaś "deska ratunku" mojej mocy. Po chili byliśmy już przy niej.
Rudy CD <nie przejmuj się, ja dzisiaj na przykład nie mam weny>

Od Rudego

Nos miałem wetknęty głęboko w śnieg. Wyglądałem trochę jak węszący pies, a trochę jak dzik ryjący ziemię w poszukiwaniu pożywienia. Szedłem przed siebie z nosem w sniegu. Ślad, który zostawiałem musiał dośc ciekawie wyglądać.

-Hej Rudy, co...-zapytał ktoś, ale ja nie do końca się przejąłem

-Nie teraz..-odpowiedziałem, bo to było pierwsze co przyszło mi do głowy

Szedłem dalej. Trudno było wąchać w śniegu. Nie dość, że dość słabo czuć, to jeszcze jak chcesz z tym walczyć, i wąchać bardziej, to śnieg właźi Ci w nos. Życie..

Ale ja wiedziałem, że to gdzies jest! Musiało być! I to dośc blisko...

Chwila...Mam! Wyjąłem pysk, wciągnąłem powietrze bez śniegu, po czym znowu z impetem zanurzyłem go w śnieg. Mam! Niestety zamiast tego, co chciałem znaleźć, wyjąłem tylko wiewiórkę.

-Skłik, skłak skrrr!!- syknął gryzoń

-Ej, spokojnie- powiedziałem wypuszczając delikatnie ogon wiewiórki- ru-rude powinny trzymać się razem. Doo widzenia!

Jeszcze długo czułem na sobie zimne spojrzenie wiewiórki. Ale to sie nie liczyło, ważniejsze były poszukiwania.

Wetknąłem nos w śnieg. Znowu. Dalej przeszukiwałem ziemię niczym dzik/tropiący pies. Chwila...coś ciepłego, i nieźle pachnącego. Zacząłem wąchać jeszcze bardziej. Nie przejmowałem się śniegiem w nosie, to musiało być to!

-E...Rudy, możesz wypluć moją nogę?- spytał Day Dream

-O...Day, to ty- mruknąłem nieco zawstydzony, po czy zoriętowałem się, że wato by było jedenak wypluć jego nogę- sorry..

Wróciłem do poszukiwań. Swoją droga, dlaczego mnei to spotyka- tym razem natknąłem się na dwa wściekłe wilki.
Potem jeszcze zdenerwowana sójka, dzięcioł...
Wieczorem wracałem zmordowany i zły do Swojej jaskini. Mamrotałem coś pod nosem. Harry, stojący niedaleko patrzył na mnie z mieszaniną zdziwiania, i czegoś jeszcze. Widziałem, że chce o coś zapytać, ale nie ma odwagi. Wszedłem, a raczej wczołgałem się do jaskini. No, super, zasypało mi śniegiem nawet jaskinię! Nosem zacząłem odgarniać biały puch, i...Ha! Jest! Znalazłem! To piękne, czerwone jabłko które zgubiłem dzis rano. Zarżałem zadowolony, i zacząłem brykać po jaskini.
-Rudy...tyle krzyku o głupie jabłko?- spytał z politowaniem Harry
-Nie! To nie jest "Głupie jabłko" To MOJE jabłko!- parsknąłem, i na resztę dnia miałem <znowu dobry humor>

środa, 25 grudnia 2013

Od Day Dream'a - CD historii La Costy

- Myślę, że dobrze trafiłaś. Day Dream, samiec beta - uśmiechnąłem się ciepło.
- Mogłabym dołączyć do stada?
- Pewnie. Oprowadzić cię po terenach stada?
- Chętnie.
***
Popołudnie minęło bardzo szybko. La Costa była bardzo miłą klaczą. Przymknąłem oczy. Przed oczami miałem widok roześmianego pyska Costy. Urocza klacz.
- O czym myślisz?
- Hmmm.. sam nie wiem - speszyłem się.
Costa nie uwierzyła mi, ale nie zadawała więcej pytań.
- Chwilowo nie ma wolnych jaskiń, ale możesz zamieszkać w mojej. Jest bardzo duża - powiedziałem.
- Dzięki, ale chyba nie powinnam. Nie chcę sprawiać kłopotu.
- Żaden kłopot chodź.
***
Jaskinia była bardzo duża. Cieszyłem się, że wczoraj zrobiłem porządki i teraz lśniła czystością.
- Masz tu bardzo ładnie i czysto.
- Staram się, ale często brak mi czasu. Obowiązki, obowiązki i obowiązki. Czasami żałuję, że nie mam partnerki, która pomogłaby mi w sprzątaniu, gotowaniu i innych pracach.

(Cosia ^-^)

Od Day Dream'a - CD historii Miry

Wzruszyłem ramionami. Zawołałem lekarza, żeby zajął się klaczą. Wraz z Mirą ruszyłem na łąkę. Zwołałem wojowników.
- Pójdziecie wszyscy na patrol. Podzielicie się na 5-6 koniowe (nie wiedziałam jak to napisać, przecież nie osobowe?) grupy. Jakbyście spotkali wilki lub inne groźne zwierzęta, macie je przegonić z terenów stada. Na dowódcę całej sprawy wyznaczam... Harrego. Jak wrócicie to zdasz mi relację z patrolu.
Zapanował harmider. Wszyscy dzielili się na grupy.
***
Po kilku godzinach wszyscy wrócili i przyszedł do mnie Harry. Akurat rozmawiałem z Mirą.

(Mira?)

Od La Costy

Następne stado...nie mogę się tu zatrzymać, znowu skończy się tak samo!
Jedna myśl błądziła mi po głowie. A może właśnie nie- może będzie inaczej? Zdenerwowana przeszłam przez spróchniały płot. Westchnęłam cicho, i spojrzałam za siebie. Ciekawe, czy jeszcze tego pożauję...?
Było południe, więc większość członków stada była na łące. Ciekawiło mnie jedno: w każdym stadzie, jakim byłam, na nowych patrzyli jak na ludzi. Może tutaj nie wszyscy się znają, to w końcu duże stado. Mogą mnie uważać za członka, któego po prostu nie znają. To mnie trochę ośmieliło. Podeszłam do rudawego ogiera, któy wodził oczami za muchą. Chyba zdychał z nudów.
-Przepraszam, nie wiesz może, gdzie spotkam alfy?- spytałam łagodnie
Ogier ocknął się, i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Chyba musisz szukać na chybił trafił. Ale zacząłbym od Jaski Alf, to za laskiem, cały czas prosto- usmiechnał się
-Dzięki
Zadowolona poszłam przed siebie. Znalazłam tylko gniadego ogiera, któy kręcił się niedaleko niewielkiej jaskini. W pierwszej chwili pomyślałam, że to samiec alfa. Potem przypomniałam sobie, że ogier alfa ma inną maść.
-Witaj, jestem La Costa- przywitałam sie, a ogier natychmiast podniósł łeb- chciałam dołączyć do tego stada, wiesz może gdzie jest jakiś alfa, albo beta?
Ogier usmiechnął się ciepło, potem powiedział:

<Deju, dokończysz? >

wtorek, 24 grudnia 2013

Od Rudego "Święta"

Całe stado na łące leniwie przeżuwało trawę. Jeszcze tylko kilka godzin...
Jak codziennie, w znakomitym humorze spacerowałem po terenach stada. Coś mi nie pasowało: zaraz święta, a stado zachowuje się jak zwykle: siedzi z pyskami w trawie, bo śniegu jakoś w tym roku mało. Gdzieniegdzie, owszem, leżały łądne zaspy, ale na łące to w ogóle wyglądało jak po roztopach! Może Oni nie wiedzą, co to Święta? To by wyjaśniało, dlaczego wszyscy byli zajęci żuciem trawy. Spochmurniałem, i patrzyłem na konie spode łba. Ja wiem, to ludzkie święto, ale naprawdę fajne! A ja i tak będę świętował, a co! Nikt się nie zdziwi, wiedzą, że Rudy to ogryginał. Ale sam nie dam rady..Hm...kto jest tak zwariowany jak ja, albo chociaż chciałby pomóc?
Martel i Level! Uśmiechnąłem się znowu, i pobiegłem szukać któregoś z nich. Aż szok, bo znalazłem ich obu.
-Rudy, witaj!- powiedział Level gdy mnie zobaczył
-Co Cię sprowadza?- spytał Martel
Stanąłem przed Nimi, i zacząłem od początku tłumaczyć, o co mi tym razem chodzi.
-Ale...Rudy to są ludzkie święta...-mruknął Martel
-On ma racje, lepiej dać spokój, nie uda Nam się wszystkie przyrządzić- dodał Level
-Chłopaki, w kalendarzu stada jest zapisane "24.12-Wigilja"- powiedziałem nie tracąc entuzjazmu
-Rose to zatwierdziła z rozpędu, ale nie kojarzę, żeby ktokolwiek tu coś takiego obchodził - Level
-No to pora to zmienić! Pomożecie, czy sam mam latać?-
-No...
-A ja pomogę!- uśmiechnął się Martel- co mam robić?
-Super! Najlepiej by było wykombinować coś, co powiesilibyśmy na choinkę...
-Choinkę? Wystarczy nam jakiś dąb?- zdziwił się Level
-Levi, nie dąb, tylko świerk! Znalazłbyś?
Ogier zgodził się, i poszedł szukać ładnego drzewka do lasu. Martel dalej patrzył na Mnie nieco zdziwiony.
-Ozdoby...- mruknał
-Takie kolorowe kulki, jakieś..kolorowe coś...
-Może Day Dream będzie coś wiedział?
-Tak! Super pomysł! Idź proszę do Niego, on się zna na magii!
Martel poszedł w swoją stronę, szukać Naszego bety. On na pewno będzie wiedzał o co chodzi. A ja co zrobię? A, no tak, wypadałoby poinformować członków stada, gdzie mają się zebrać. Umówiłem sie z Martelem i Levelem, że te "święta" urządzimy w ogrodzie miłosnym, pod świerkiem, któy znajdzie Level.
-Rudy, co ty znowu wyczyniasz?- spytał czyjś głos, a ja aż podskoczyłem
-O...cześć, Silverku, nic takiego- powiedziałem- przyszedłbyś z Rose do Parku, za jakieś..dwie godziny?
Silver smutno pokręcił głową, na znak "Rose nie może" Czyżby WD miała racje?
-Ale ty przyjdziesz?- spytałem z nadzieją
-Jeśli..
-Super!
Nie czekając na dalsze słowa samca alfa, pobiegłem na łąkę. Około godzinę później, całe stado wiedziało, gdzie ma się zebrać.
-A Wolf Dark?- pomyślałem
Z jednej strony wiedziałem, że się nie zodzi, i jeszcze mnie, najpeiwneij jak zwykle ugryzie. Ale są święta, więc postanowiłem spróbować. Nie znalazłem jej w okolicach granic, i kiedy miałem odejść, usłyszałem cichy, ale szyderczy głos:
-Nie wiem, co Was wszystkich tu ciągnie, ale to dobrze, bo bym sie zanudziła- zaśmiała się Wolf Dark
-Darując sobie uprzejmości- powiedziałem wymijająco- nie przyszłabyś dziś do parku, całe stado będzie?
Mówiąc to, jednocześnie poczułem na sobie spojrzenie całego stada, w tym Silvera, któy powiedziałby "coś ty, baranie, narobił!?"
-Ha, ha, ha! Dobry jesteś!- zasmiała się złośliwie- wiesz, wyrzutek, to jednak wyrzutek! Tej pozycji...
-Nie dostaje się po byle co. Tak, tak..nie to nie. Trudno, Wesołych Świąt- wymruczałem, i odeszłem
Klacz obrzuciła mnie wzrokiem typu "Wariat, po prostu Wariat"
Może miała torchę racji...
****
Wieczorem wszystko było gotowe. Nie myliliśmy się: Day Dream doskonale wiedział, co to Święta. On w końcu, tak jak ja, miał styczność z ludźmi.
-Rudy, jak to udekorować?- spytał Martel wskazując łbem na duży świerk
-Mogę wyczarować zozdoby..ale jakie?- mruknął Day
-Level co myślisz?- zwróciłem się do białego ogiera
-Może by tak...na czerwono? Kilka tych kulek przydało by się..
Zostawiłem ich we trójkę. Na pewno będą wiedzieli, jak sobie z tym poradzić. Konie zaczeły stopniowo przychodzić, a ja poprawiałem ostatnie rzeczy. Day wyczarował wiele ozdób nie tylko na choinkę. Kiedy podszedłem zobaczyć drzewko, aż się wzuryszłem, gdy zobaczyłem parę rudych bąbęk. Niedługo później, wszyscy zgromadzili się przy powalonym konarze drzewa. Na nim ustawiliśmy coś do jedzenia ("Coś" to znaczy jabłka, cukier w kostkach i marchewy)
Wiele koni pierwszy raz zobaczyło, co to "święta". Większość z nich chodziła uśmiechnięta. Udekorowany był cały park. Po jedzeniu, konie zaczęły spacerować po Parku, oglądając ozdoby. Spojrzałem kontem oka dalej, w las. Czarna postać wychylała się lekko spod drzew. Czerwone oczy błyszaczły złowrogo. Czyżby Wolfie się skusiła? Nieee...a może...?
****
Późną nocą, każdy poszedł do siebie. Mieliśmy wreszcie okazję dobrze się poznać. Nawet Levata wydawała się jakaś  taka bardziej wesoła. Byłem bardzo zadowolony! Udało się! Martel i Level pożegnali się, i wrócili do siebie. Ja posiedziałem jeszcze trochę w parku, patrząc w niebo...

Od Rudego - Cd histroii Eleanor

-Oj, Wolfie, Wolfie...postarzałaś się..-wymruczałem
-Słucham?- powtórzyła jak echo klacz
-Nic, nic takiego...- oprzytomniałem- Ale...właściwie dlaczego chcesz iść do WD?
Klacz opowiedziała mi trochę o sobie, potem o tym, co Jej zrobiła WD.
-Przecież to..
-Normalne, dla WD normalne. Wiem, co masz na myśli, i "Jak ja mogę tak mówić"
Zdziwiona Eleanor pokiwała głową
-Wdzisz, to właśnie jest WD...Ale mniejsza o to. Najgorsze, co teraz możesz zrobić, to iść do niej. Naprawdę miałaś szczęście, że udało Ci się od Niej uciec, a ty chcesz wracac w to samo bagno...?
-Nie..ale ja musze się zemścić
-Rozumiem Cię, ale zacznijmy od rzeczy podstawowych: idziemy do Silvera i pytamy, czy możesz dołączyć. Silver nie ma nic przeciwko- zostajesz cżłonkien stada. Potem musisz odpocząć..iść do niej w takim stanie, to jak rzucić się pod samochód.
Eleanor westchnęła cicho. Ja uśiechnąłem się pogodnie.
-Chodź, zaprowadzę Cię do Silvera- powiedziałem dalej się uśmiechając- potem jak nabierzesz sił zdecydujesz, co dalej. Ale jak mówiłem- iść do WD nie ma sensu. Dasz jej tylko satysfakcje! To nie będzie dla niej kara, jeśli wrócisz. Świeżym mięskiem nie pogardzi, zabije Cię, i nawet jej powieka nie drgnie, i jeszcze się będzie cieszyć! Chyba że "nowa WD" jest inna, ale wątpię..
-Co masz na mysli?
-Nic takiego..
Zanim skończyłem mówić, zauważyliśmy Silvera. Nie myliłem się, uciesyzł się z nowego członka stada.
-A więc, oficjalnie witam w stadzie- dopełniłem, kiedy odchodziliśmy

<Eleanor, sorry za krótkie marne opow, ale jakoś tak się czas kończył>


Nowa klacz! La Costa


http://fc07.deviantart.net/fs30/f/2008/141/b/3/b38c1755ab86b72290a3afe7b4756b50.jpg

Imię: La Costa
Płeć: klacz
Wiek: 3,5 roku
Cechy: Jest dobrze zbudowaną, i stanowczą klaczą. Kocha biegać i pływać, za to nie lubi, kiedy jest za nudno. Jest silna psychicznie, a fizycznie potrafi nieźle dokopać. Jest klaczą wiecznie uśmiechniętą, i przyjacielską, ale bardzo nieufną, zbyt wiele razy ją skrzywdzono. Czasami może się wydawać, że nikogo nie potrzebuje, jest niezależna i samotna...po części prawda, ale tak naprawdę marzy o ogierze, który zostałby jej partnerem. Większość życia przebyła sama, przez co nauczyła się je szanowac, igrać ze smiercią, ryzykować, ale i ustępować. Ma dominujący charakter, jest miła i uprzejma, ale też zależy dla kogo. Bywa subiektywna.
Stanowisko: szpieg
Żywioł: moc, czas
Moce: wszystkie związane z żywiołami, moce z żywiołu ognia, znajomość wielu zaklęć
Partner: Jest w tym stadzie wspaniały ogier...tylko czt to w owóle możliwe, żeby znalazła partnera?
Rodzina: Matka Cervonna ojciec Vinevus bracia Fridgen i Sometimes
Historia: Urodizła się w stadzie, w którym nikt jej nie chciał. Matka ją wykarmiła, a gdy tylko zobaczyła, że jest zdolna żyć sama, po prostu wygnała ze stada. Bracia chccieli iść za nią, ale zatrzymani przez ojcia zostali zmuszeni, by zostać. Costa wędrowała sama przed 3 lata. Nie chciała dołączać do żadnych stad. Stała się bardzo twarda, i odporną, ale też trochę chłodna. Bardzo się zmieniła, kiedys była najradośniejszym źrebięciem w stadzie, później zimną, stanowczą klaczą, któa chciała się skupiać tylko na sobie. Powtarzała sobie, że świat nie troszczy się o nią, i że trzeba zacząć troszczyć się o siebie. Nie chciała nikogo poznawać, z nikim się zaprzyjaźniac. Mimo swoich zamiarów, nie umiała pozostac obojętna na krzywdę innych. Przez te trzy lata i tak bardzo się zmieniła. Kiedyś zobaczyła parę koni w pewnym stadzie. Jedna jej storna tak chciała, żeby i ona znalazła ogiera, którego będzie mogła pokochac, tak naprawdę. Durga opierała się, i dalej chciała pozostac sama. W końcu przez przypadek dotarła do SBR. Znowu stała się bardziej wesoła, jednak ta druga strona, zapomnianej, porzuconej klaczki wciąż w niej jest...
Właściciel: lilena11

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Od Miry - CD historii Day Dream'a

-Byłam przy głównej łące. Szukałam tego ziela po które mnie wysłałaś Mira. Nigdzie nie mogłam go znaleźć, chodź w tych okolicach nie ma tak wiele śniegu. Postanowiłam powędrować w stronę tego wielkiego wodospadu. Myślałam, że tam jest bezpiecznie. Ale one.. - klacz zakaszlała - One tam były. Czekały na mnie. Było ich dużo. Chude, brudne, niektóre miały głębokie rany na bokach. Chciały mnie zabić. Zjeść. Pożreć.
Klacz zaczęła "odpływać". Popatrzyłam na Day Dream'a.

<Deju?>

Od Day Dream'a - CD historii Miry

Zerwałem się z ziemi. Byłem jeszcze dosyć słaby po głębokich ranach zadanych mi przez Wolf Dark, ale nie mogłem patrzeć na takie okrucieństwo. Rozejrzałem się dookoła. Było tu pełno magicznych ziół. Wybrałem kozieradkę. Działa uspokajająco, a w użyciu z odpowiednim zaklęciem działa natychmiast. Ocuciłem klacz.
- Jedz - podałem jej zioła.
Nie miała na to wielkiej ochoty, ale posłuchała.
- Miseklaro, ampetoru, exello.
Zioła zaczęły działać. Po chwili klacz była spokojna i zaczęła opowiadać całą historię.

(Mira CD ^-^)

Pierwsza zabawa Świąeczna!

Pierwsza część zabawy Świątecznej to SzMUR!

Sz- szukanie
M- małych
U-upierdliwych
R- reniferów

Przez następne dni na różnych stronach Stada Białej Róży będzie pojawiał się mały reniferek *-*
By wygrać nagrody musisz zrobić screena reniferowi. Im więcej screenów tym lepsza nagroda ^^

PS: Renifer może pojawiać się też na Starym Stadzie więc miejcie oczy otwarte! ;D

Od Eleanor - CD historii Wolf Dark

Nie mogłam się ruszyć. Nie wiem co ona mi zrobiła, ani kim ona jest. Bałam się. Po chwili usłyszałam warczenie. Zobaczyłam czerwone oczy przede mną. Gdy wilki miały mnie już zaatakować, ktoś mnie obronił. Nie wiem kto to był. Z tych wszystkich wrażeń straciłam przytomność. Obudziłam się dopiero następnego dnia na jakieś dużej łące. Nikogo tam nie było, tylko ja. Próbowałam wstać. Jednak miałam jeszcze za mało siły i upadłam. Nagle ktoś zaczął do mnie gadać.
- Uważaj, nie masz jeszcze wystarczająco dużo sił by wstać.
- Kim ty jesteś?- zapytałam tajemniczego konia jeszcze zachrypniętym głosem.- Gdzie ja jestem?
- Na terenach Stada Białej Róży.
- A kim ty jesteś?
- Rudy. Należę do tego stada, a ty? Pierwszy raz cię tu widzę? Jesteś nowa?
- Nie ja ... ja nawet nie wiem gdzie ja jestem. Szukałam domu i trafiłam na jakiś płot. Przeszłam na drugą stronę i ktoś mnie zaatakował. Dalej już niepamiętam.
- Aha. To pewnie Wolf Dark. Jak się już czujesz?
- Dobrze. A kto to Wolf Dark?
- To wyrzutek. Dobrze, że uszłaś po spotkaniu z nią z życiem.
- A co wszyscy co się z nią spotkali, nie żyją?
- Niee. Żyją. Tylko ona jest strasznie niebezpieczna. Jak się czujesz? Dasz radę wstać.
- No spróbuję- powiedziałam po cz wstałam.
Teraz gdy mam już siłe mogę się na niej odegrać. To co mi zrobiła jest niewybaczalne.
- Dokąd idziesz?- zapytał mni Rudy.
- Do Wolf Dark.
- Oszalałaś!? Ty najpierw musisz z Alfami pogadać i odzyskać moce!

Rudy CD

Od Wolf Dark - CD historii Jenny

-Czego wielmożna pani sobie życzy? - zaczęłam oblizując ostre zęby i mrużąc zielone połyskliwe oczy - Następna chętna opuścić ten świat, prawda?
Klacz zmieszała się. Powoli odetchnęła. Opanowała drżenie nóg.
-Dlaczego porwałaś Avocado? - zaczęła spokojnie choć można było wyczuć jej śmiertelny strach na odległość
-Ponieważ chciałam troszeczkę świeżej krwi - odparłam spokojnie obserwując żyły napinające się na jej skroni - Po co tu przyszłaś moja droga? Chyba nie myślisz, że wam go oddam. - odparłam ziewając
Moja rozmówczyni próbowała przełknąć gulę stojącą jej w gardle. Zrozumiała, że dla ogiera nie ma już ratunku.
-Chyba, że proponujesz mi wymianę - moje oczy błysnęły
-Jaką wymianę? - zapytała klacz z nutą nadziei przeszytą grozą bliskiej śmierci
-Mogłabym wypuścić członka waszego stada, jeśli ktoś byłby tak miły i go zastąpił... - ciągnęłam spokojnie swoje wywody - Na przykład Ty. 
Klacz drgnęła nieznacznie. Opuściła niżej głowę. 
-Skoro do tego zależy czy wypuścisz Avocado to zgadzam się na warunki ugody. - podniosła głowę i przymknęła oczy. 
Wiedziała co ją czeka. 
-Skoro tak to możemy iść. - odparłam z zadowoleniem 
Szłyśmy w milczeniu. Jej kopyta zapadały się w śniegu. Apatycznie patrzyła na ślady moich łap i myślała. Dużo myślała. Może o tym co mogła by zrobić, by uratować Avocado i samemu wyjść z tej opresji bez szwanku, a może o tym co mogłaby jeszcze zrobić, jeśli wróciłaby teraz do stada. 
Nagle zatrzymała się w miejscu i ani myślała iść dalej.
-Twoje moce? 
-Zniknęły - potwierdziłam jej przypuszczenia - Jeśli przekraczasz granice to twoich mocy już nie ma. - dodałam 


Jenny CD

Od Wolf Dark - CD historii Eleanor

Uśmiechnęłam się złowieszczo. Bezużyteczny śmieć.  Zamachnęłam się by ją ogłuszyć i wyrwać z jej piersi bijące wciąż serce, jednak zrezygnowałam z tej opcji. Niedawno zauważyłam niedaleko moich terenów sporą gromadę wilków. Ukazałam lśniące zęby i odparłam:

-Będziesz cudowną przystawką dla młodych wilków. Rozszarpią cię na kawałki. Będziesz czuć każde cięcie i każdą ranę zadaną wilczymi kłami.
Wreszcie oberwała w głowę. Jej moce zostały jej odebrane. Usłyszałam wycie kilkunastu wilków. Były wychudzone i wygłodniałe. Uśmiechnęłam się z satysfakcją i ulotniłam zostawiając nieruchome ciało na pastwę dzikich zwierząt.

Eleanor CD

Od Deniver'a i Eleanor.

Dzień był dość ładny. Śnieg miło zgrzytał pod mymi kopytami. Szukałem kogoś do rozmowy. Jednak nikogo takiego nie zobaczyłem. W końcu stanąłem przy drzewie.
-*Czy serio nikt nie ma nic do pogadania?*- pomyślałem
W tym momencie ujrzałem w dali sylwetkę konia. Nie była ona znajoma. Jednak postanowiłem zobaczyć. Szybkim kłusem znalazłem się przy koniu, a raczej przy klaczy. Tak, śnieżnobiała klacz stała akurat przy płocie.
***
Szukałam jedzenia. Kopałam w śniegu aby dotrzeć do jakiejkolwiek trawy. W pewnym momencie przypomniałam sobie o mojej mocy. Po chwili przede mną pojawiła się kępka zielonej trawki. Zaczęłam ja skubać. Nagle zobaczyłam zbliżającego się do mnie jakiegoś nieznanego mi konia. Trochę się zaniepokoiłam.
- Hej. Kim ty jesteś jeśli można zapytać? - zapytał mnie ogier stając przede mną.
- Ja ... jestem Eleanor. Dzisiaj dopiero dołączyłam do stada. A ty jak masz na imię? - zapytałam ogiera.
***
Uśmiechnąłem się.
-*Wreszcie ktoś z kim mogę zagadać*- pomyślałem
-Nazywam się Deniver. Hm... Zazwyczaj wiem na bieżąco kto dołącza. Wiesz... Taki ze mnie ciekawski. Ale to może z tego powodu, że dopiero dołączyłaś. Widzę, że szukasz coś do jedzenia?- spytałem się klaczy.
***
- Tak, ale już mam. Wiesz mam żywioł natury. Ojej gdzie moje maniery. Chciałbyś może też? - zapytałam śmiejąc się.
***
Też się zaśmiałem.
-Wiesz... cały czas chodziłem sam i jadłem, więc nie dzięki. Jestem najedzony. Ale wiesz... znam miejsce gdzie trawy jest pod dostatkiem. To niedaleko. Pójdziesz ze mną?- spytałem i spojrzałem na kupkę śniegu, który leżał przy klaczy.
***
- Tak bardzo chętnie. Od razu możesz mnie oprowadzić po terenach. No wiem, nie znam jeszcze tak dobrze tego stada, członków i tak dalej. Cieszę się, że trafiłam na ciebie.- powiedziałam ruszając za ogierem
***
-Jak miło.- uśmiechnąłem się- No jasne. Najpierw zjemy, a potem oprowadzamy. Wiesz... Od razu ci powiem, że są tu ładne tereny, chociaż jest ich mało. Ale myślę, że ci się spodoba- odpowiedziałem
***
- Haha, na pewno mi się spodoba. Moją słabością jest natura. Kocham ją. Jakie masz żywioły? - zapytałam patrząc na ogiera.
***
-Ja? No więc... Lód i Światło. Lubię patrzeć w Słońce, dlatego... A Lód sam nie wiem... Może to, że lubię zabawy na śniegu??? Natura też jest fajna. Kiedyś miałem przyjaciela z takim żywiołem... No ale wiesz... los. O to ta jaskinia. W niej jest dużo trawy. Chodź- powiedziałem.
***
- Haha. Dobrze chodźmy już. Ej a powiedz mi ... wiem, że to tak nie wypada ale ... nie no dobra nie ważne.
***
-Mów... Powiedz... Wiesz... moja ciekawość jest straszna gdy ktoś mówi, że nie powie no to zwykle jest taska reakcja. Mi możesz zaufać. Jakby co to nie wygadam. O co chodzi?- próbowałem się dowiedzieć, a klacz śmiała się ze mnie.
***
Powiem szczerze, że ogier od razu mi się spodobał. Czuję się przy nim tak dobrze i bezpiecznie. Chyba się w nim zakochałam, ale nie znam tego uczucia więc nie wiem.
- Muszę Ci powiedzieć, że twoja partnerka ma szczęście. Jesteś ... taki fajny i ... dobry.
***
Spojrzałem na nią, muszę się przyznać, trochę dziwnie.
-Yyy... Ja nie mam partnerki. Zresztą nie wiem czy wogule znajdę... Chociaż... Byłem kiedyś zakochany w pewnej klaczy, ale to przeszłość. Nawet nie wiem co się z nią stało. Ale dzięki za komplementy. Ty także jesteś fajna....- uśmiechnąłem się.
***
- Dziękuję- zarumieniłam się.- No to daleko jeszcze? A tak w ogóle to gdzie my idziemy bo już nie myślę o tym.
***
-A ja wiem? Nie wiem.. Byle żeby gdzieś iść. A w jakim kierunku by panna chciała. Mi to tam obojętne...- odpowiedziałem
***
- Hehe. No to może chodźmy na łąkę do innych koni. Chyba że nie chcesz- powiedziałam z głębokim westchnięciem.
***
-A jak chcesz. Idziemy! Może chcesz pogalopować. Tak do rozruszania się. Wiesz... wiatr we włosach i ziemia pod kopytami to to co lubię- puściłem jej oczko.
***
- Ścigamy się na łąkę i z powrotem? Chyba że się boisz że przegrasz z klaczą.
***
- Haha, chciałabyś.
KONIEC.

Od Jenny - CD historii Silvera

Odwróciłam się obserwując leśną ścieżkę, wyraźnie było słychać uderzenia czyiś kopyt, głośny oddech i niepokojące dźwięki jeszcze sprzed kilku minut. Z otulonej ciemnością drogi zaczęła się wyłaniać sylwetka jakiegoś konia, przyspieszało bicie mojego serca, oddech stawał się nie równy...
-Silver! - krzyknęłam widząc ogiera i ciemnoczerwoną plamę na jego szyi.
-Co ci się stało!?
-Nie ważne, trzeba wszystkich ostrzec, wilki wkroczyły na nasze tereny.
-Wilki?
W kilka minut potem całe stado było już zaalarmowane. Alfa zaczął przydzielać każdemu dodatkowe zadania.

(Silver C.D.)

Od Miry - CD historii Day Dream'a

Ucieszyłam się, że ogier nareszcie się obudził. Te kilka godzin oczekiwania w niepewności i zastanawiania się, czy to nie trwały uraz były okropne. Chciał się podnieść choć jego stan na to nie pozwalał. Skrzywił się z bólu.  Podbiegłam do niego i powiedziałam:
-Spokojnie. Musisz teraz leżeć. 
-Co się stało? Co ona zrobiła? - zapytał powoli ochrypłym ze zmęczenia głosem
-Wolf Dark? - mimowolnie zadrżałam przypominając sobie dzikie oczy czarnej pantery - Ona odeszła.
-Umarła?! - gwałtownie podniósł głowę z oparcia jakie mu przygotowałam
-Nie.. To znaczy ona, po tym jak rzuciłeś na nią swoje zaklęcie, a potem zemdlałeś kręciła się wokoło. Nie chciała bym cię zabrała. Potem mruknęła coś i zachowała się tak jakby czegoś zapomniała. Odwróciła się i jednym, długim skokiem znalazła się na drzewie. Nie pamiętam dokładnie... - westchnęłam mrużąc oczy - Ten strach mnie paraliżował.
Ogier pokręcił głową.
-Wszystko dobrze? - zapytałam poprawiając okład na jego czole - Za chwilkę powinna wrócić Eleanor. Wysłałam ją po ziele lekarskie na wywar. Byłeś bardzo ciężko ranny. Przed chwilą był tu Manuel. Teraz wyszedł by przekazać alfom wiadomość o twoim stanie. Kazał ci powiedzieć, że może minąć trochę czasu zanim będziesz całkowicie sprawny. 
Day pokiwał ze zrozumieniem głową.  Siedzieliśmy przez chwilę w całkowitym milczeniu.
-Wiesz, dziękuję ci, że mnie uratowałeś - zaczęłam niepewnie - Wiesz, gdyby nie ty pewnie już by mnie tu nie było... - odwróciłam głowę w drugą stronę - Chciałam jeszcze powiedzieć, że...
Nie zdążyłam dokończyć. Z dzikim okrzykiem wpadła na mnie Eleandor!
Cała się trzęsła. Wyglądało to strasznie. Jak obłęd.
-El, co się stało?! - zapytałam patrząc w oczy klaczy
-Wilki - zdążyła wyszeptać klacz po czym z strachem zastygniętym w oczach osunęła się na ziemię.
Straciła przytomność.

<Day Dream CD ^^>

Od Eleanor

Niebo było szaro-czarne. Strasznie wiało, padał śnieg. No cóż, taka jest już ta zima. Wędrowałam po jakiś polach, zostawiając ślady moich kopyt odbitych na śniegu. Było mi strasznie zimno. Ledwo co stałam na nogach, moje ciało drżało. Po chwili zobaczyłam w oddali jakąś sylwetkę konia. Nie mogłam nic zawołać, ponieważ tak mocno wiało, że się nie dało otworzyć buzi. Więc postanowiłam się zbliżyć. Jednak im byłam bliżej to ten tajemniczy koń oddalał się. W krótce zobaczyłam zarys jakiegoś płotu. Nie myśląc przeszłam na drugą stronę. Schowałam się przed wiatrem za wielkim krzakiem, który tam rósł. Nagle poczułam się tak nieswojo, jakby ktoś mnie obserwował. Popatrzyłam się za siebie. Znowu zobaczyłam tego tajemniczego konia, tylko o wiele bliżej. Próbowałam coś powedzieć.
- Hhha-lo. P-oomoc-y - wołałam z wielką chrypką.
Nagle poczułam jak ktoś mnie przewraca.
- Kim ty jesteś?! - krzyknął tajemniczy koń, a raczej klacz. - Pytam ostatni raz! Kim ty jesteś?!
- Ja jestemm Eeeleannor.
- Po co tu przyszłaś?!
- Jaa, ja przzeprraszam jaak to twojee teerreny, już mniee tutaj nie maa.
Próbowałam wstać, ale klacz mi nie dawała.

Wolf Dark?


niedziela, 22 grudnia 2013

Od Jack'a - CD historii Levaty

Spojrzałem na siostrę.
- A jak Ci się żyje ? - spytałem
- Nawet dobrze - powiedziała
Spojrzała na mnie uśmiechnęła się do mnie lekko. Po czym rzekła:
- A jak Ci się żyje?
- A dobrze - odparłem
Spojrzeliśmy w swoje oczęta.
- Idziemy może na spacer?

<Levata?>

Od Rudego

Stałem w lesie. Podrapany, poszarpany, i wściekły jak nie wiem co, ale jednocześnie spokojny. Dyszałem ciężko i głośno. Za głośno. Cztery, wielkie wilki chodziły naokoło mnie śmiejąc się jak hieny. Może to i były hieny...? Niewiele widziałem. Nie mogłem sie zdać na oczy. Pozostawał słuch, węch i inne zmyśły (choc wzrok akurat, lubiłem najbardziej)
Wiedziałem, że jeden z nich zaraz na mnie skoczy. Jeśli przegapię ten moment, to będzie koniec. Czuły zapach mojej krwi. Krwi z ran, które jeszcze niedawno stworzyły ich pazury. Wilki nie pozostawały bez ran, jednak zdawało się, że im to tak nie przeszkadza. Były chude. Bardzo chude, niczym czarne cieni. W pierwszej chwili, kiedy zobaczyłem pierwszego z nich, miałem wrażenie, że to Wolf Dark. Szybo okazało się, że to nieprawda. Ale na terenie tego stada, nigdy, odkąd tu jestem nie było wilków. Wiedziałem, że najgorszym co teraz mogę zrobić, jest ucieczka. W tym przypadku oznaczała pewną śmierć.
Jeden z nich, zadraż niespokojnie. Nie był pewny, kiedy zaatakować. Stałem po środku, poraniony, zmęczony walką. Ich było czterech, jednak się wachali.
~No skocz!~krzyczałem w myślach
Jeszcze chwila. On też czekał. Wiedział, że wiem, co chce zrobić. W końcu skoczył. Z chwilą, kiedy basior odbił się od ziemi, zrobiłem obrót, i walnąłem tylnymi kopytami jego pysk. Odleciał z piskiem w tył. Teraz! Ruszyłem z kopyta, a ziemia z pod moich kopyt rozleciała się na wszystkie strony. Wiedziałem, że one zostały przy tamtnym, ale kiedy zobaczyły, że uciekam, posłąły za mną jednego ze swoich. Wilk zawył, i pobiegł za mną. Rany ciążyły jak łańcuchy, ale nie zwracałem na to uwagi. To już nie pierwszy raz. Jeśli bym się zatrzymał, one wyczułyby krew, i dopadły mnie. Zacząłem zwalniać. Odchyliłem uszy do tyłu. Wilk widząc, że nie biegnę tak szybko jak przed chwilą, przyspieszył, i wyskoczył. Zwolnienie było celowe. Zatrzymałem się, i kpnąłem. Nie wiele mu to zrobiło, ale wystarczająco, żeby na chwilę go ogłuszyć. Udało się
****
Wieczór ustawał. Ciemny las powoli zamieniał się w zwykłe pole z drzewami. Wcześniej, to było ciemne miejsce, porośnięte czarnymi drzewami, które również przypominały demony. Mgła otuliła ziemię. Wiedziałem, że krew w moich ranach jeszcze kapie. Na szczęście wilki były już daleko. Stanąłem. Przede mną była polana pełna koni. Westchnąłem cicho. Udało się. Chciałem zapomnieć o tej nocy, nikomu o niej nie mówić. Po co? Nie było się czym chwalić. Alfy na pewno wiedzą, że są tu wilki...

CDN

Nowa klacz! Eleandor


http://img.zszywka.pl/1/0057/thb_6529/lt3-biale-konie-sa-sliczne.jpg

Imię: Eleanor (przyjaciele nazywają ją El)
Płeć: Klacz
Wiek: Rok
Cechy: Spokojna i opanowana. Zawsze potrafi wybrnąć z trudnej sytuacji. Pomaga jej w tym inteligencja, mądrość i rozum. Nigdy się nie obraża. Traktuje wszystkie konie z należytym szacunkiem, bo w końcu jest od nich młodsza. Jest wytrzymała, zawsze sobie poradzi. Chętnie pomaga innym, cieszy się ze szczęścia innych. Kocha przyrodę, cieszy się życiem. Jest wdzięczna wszystkim za to, że może im zaufać. Jeszcze nigdy nie zdradziła powierzonych jej tajemnic. Piękna i delikatna, ale czasem umie pokazać swoją siłę, na przykład w obronie kogoś ważnego w jej życiu. Jej spryt i zwinność jaką umie pokazać, jest zadziwiająco duża. Zawsze się angażuje w to co robi. Troskliwa i opiekuńcza klacz, kocha spędzać czas z przyjaciółmi. Dla koni które odgrywają w jej życiu ważną rolę, zrobi dosłownie wszystko.
Stanowisko: Nauczycielka podstaw (bo kocha spędzać czas ze źrebakami), lekarka ( kocha pomagać innym).
Żywioł: Natura i woda.
Moce: Przywracanie roślin do życia, leczenie magią natury, władanie wodą, rozmowa ze zwierzętami i roślinami, zmienianie pór roku. Ogólnie wszystkie związane z jej żywiołami.
Partner: Zakochana we wspaniałym ogierze. Jednak boi się powiedzieć mu co do niego czuje. Ma jednak wielką nadzieję, że kiedyś będzie mogła powiedzieć mu to magiczne słowo - kocham Cię.
Rodzina: Pamięta tylko starszą siostrę - Danielle, która się nią opiekowała gdy klacz była mała. Matka i ojciec zginęli w wojnie, ale Eleanor wie, że są zawsze w jej sercu.
Historia: Urodziłam się 24 grudnia, w Wigilię. Wszyscy pewnie sobie teraz myślą "o jak fajnie, nie ma to jak się urodzić w tak pięknym czasie", jednak to nie prawda. Urodziłam się wtedy kiedy toczyła się jedna z największych wojen koni. Danielle opowiadała mi, że nasza mama zmarła razem z ojcem w naszej obronie. Ja tego nie pamiętam, bo byłam jeszcze bardzo mała. Wychowywałam się z nią. To ona nauczyła mnie tylu wspaniałych rzeczy, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Danielle i ja byłyśmy jak ''papużki nierozłączki'', dbałyśmy o siebie jak nikt inny. Wtedy nie wyobrażałam sobie życia bez niej. Jednak pewnego dnia Danielle poznała ogiera. Pierwsze to była tylko przyjaźń, ale wkrótce narodziło się między nimi uczucie. Założyli nawet własne stado. Przestałam być najważniejszą osobą w życiu mojej siostry. Pewnej ciemnej i zimowej nocy postanowiłam uciec. Nie mogłam tak dalej żyć. Co to za życie gdzie nie ma dla Ciebie nikt czasu, uważa Cię za największe zło, traktuje jak śmiecia? Miałam po prostu tego dosyć! Nie żałowałam mojej decyzji. Uważam, że była słuszna. Moja samotność nie trwała jednak tak bardzo długo, jak sobie to wyobrażałam. Natrafiłam na to stado. Myślałam, że to stado takie jak inne. Jednak się myliłam. Stałam się lubiana. Traktowano mnie z szacunkiem. Jeszcze nigdy nie spotkałam takiego miejsca jak to. Moje życie odmieniło się już na zawsze i mam nadzieję, że tak zostanie.
Właściciel: YokoOno