Cofnęłam się o kilka kroków. Serce zaczęło mi bić jak oszalała, a w głowie kazało mi stąd uciekać. Jednak nie robiłam tego, bo nie mogłam zostawić Harry`ego(mała rymowanka ). Stałam i wpatrywałam się w cętkowaną bestie, która wyszczerzała kły. Już miała się rzucić na nas gdy nagle ogier skoczył ku niej i przydusiło ziemi. Odruchowo, odskoczyłam na bok. Przypatrywałam się całej walce. W końcu jaguar przygniótł Harry`ego do ziemi. Ogier próbował się uwolnić od uścisku zwierza, lecz na nic. Drapieżca wbił pazury w jego klatkę piersiową. Ogier stęknął, lecz nie pokazywał po sobie bólu. Szamotał się z bestią, lecz ona nie dawała za wygraną. Już miała zadać ostateczny cios w szyje, lecz nagle coś ją odepchnęło i walło o wielki kamień. To był mój pocisk z wiatru. Jaguar jeszcze wstał i tym razem rzucił się na mnie. Wtedy właśnie zrobiłam tarczę ochronną i Przeteleportowałam się. Rozkazałam wiatru odepchnąć bestię ode mnie i Harry`ego. Wiatr odepchnął drapieżcę o kilka metrów. Jednak ta wstała i rzuciła się ponownie. Zrobiłam silniejszy pocisk i rzuciłam nim ponownie w atakującego. Jaguar znowusz gruchnął na ziemię. Jednak tym razem niedaleko skarpy. Gdy wstał, kamienie pod nim nie wytrzymały i spadły w dół, pociągając jaguara za sobą.
Podbiegłam do krwawiącego ogiera.
-Nic ci nie jest?- spytałam zdenerwowana
-Nie… Nic mi się nie stało. A tobie?
-Ja… ja… ja go zabiłam- powiedziałam drżącym głosem
-Sky…
-Ja go zabiłam- powtórzyłam i rozpłakałam się.
Nie chciałam by ogier tego widział, dlatego pognałam przed siebie.
-Skyfall! Czekaj!- krząknął, lecz ja byłam już daleko.
Położyłam się pod drzewem i płakałam. Uświadomiłam sobie, że jestem mordercą, że zabiłam zwierzę, które tak naprawdę mogłoby być tylko głodne. Wstydziłam się za siebie. Strasznie… Przecież zostawiłam krwawiącego ogiera. Mojego przyjaciela. Wstydziłam się tam powrotem iść. Po chwili usłyszałam głos:
-Skyfall?
< Harry?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz