- Skyfall co ci się nagle stało?! Pobiegłaś jakbyś zobaczyła jakiegoś ducha.- powiedziałem siadając pod drzewem koło klaczy.
- Harry! Ja go zabiłam!- krzyczała z płaczem.- Czy ty tego nie rozumiesz już nie jestem ...
- Nie jesteś czym? Skyfall miałaś do wyboru, swoje życie czy życie tego kuguara. Więc jak chcesz to cofnij czas i pozwól sobie umrzeć a nie temu zwierzęciu. Ja bez ciebie osobiście nie wytrzymam.
- Harry, ale ja go zabiłam. Nie dociera to do ciebie?!
W tej chwili wstałem i poszedłem spokojnie spacerkiem na łąkę. Inne konie stały i patrzyły na mnie tak jakoś dziwnie. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Pogalopowałem więc na skraj łąki i przy siadłem sobie na trawie i rozmyślałem.
- Harry ... ja przepraszam. Ja nie chciałam abyś się na mnie obraził czy coś.
- Skyfall nie obraziłem się tylko zdenerwowałem. Przepraszam. Zachowałem się jak dzieciak.
- Ja też cię przepraszam
Skyfall??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz