poniedziałek, 11 listopada 2013

Od Martela - Czarujący wodospad i zielony staw...cz.1

Obudziłem się wcześnie rano, gdy jeszcze było ciemno. Moje oczy otworzyły się szeroko, ukazując ciemne tęczówki. Wstałem na nogi, rozciągając się. Przed jaskinią zobaczyłem mały rudy pyszczek. W wejściu do groty stała mała, ruda sylwetka.
-Siemanko Tina. Co tam u ciebie?- zapytałem mojego towarzysza, a raczej przyjaciela
-Hau!- zaszczekała radośnie, merdając ogonem.
-To fajnie. Idziemy gdzieś?
Pies podniósł uczy wysoko i wybiegł z jaskini. Poszedłem za nią. Stała i goniła się za ogonem.
-No dobrze, dobrze. Wiem, że rozpiera cię energia, ale bez przesady. Ścigamy się- oznajmiłem i ruszyłem galopem, a za mną Tina.
Zatrzymaliśmy się przy łące. Tina z wywalonym jęzorem położyła się przy drzewie.
-Zmęczona? A to dopiero początek- powiedziałem i uśmiechnąłem się do psiny, która rozłożyła swoje łapki pod cieniem drzewa.
-Chodź. Idziemy do lasu. Tam będziesz miała pełno cienia.
W dali było już widać las. Pokłusowałem w jego kierunku. Suczka wskoczyła mi na plecy. Oparłem się o drzewo. Nagle coś za krzakami za szeleściło. Tina wyszczerzyła kły i warknęła. Obróciłem głowę w kierunku dźwięku dochodzącego zza krzaków. Podszedłem do krzewów. Odsłoniłem kawałek, a moim oczom ukazał się piękny wodospad. Zszedłem ze skarpy i podszedłem do czystej jak łza wody. Suczka podbiegła do wody i napiła się, lecz ja stałem i wpatrywałem się dookoła. Co mogło tak szeleścić. Uszy psa nastawiły się do słuchania, a jej oczy wpatrzyły się w moją twarz. 
-Jak myślisz? Co to mogłoby być?
Pies stęknął i obrócił główkę. W pobliżu już nic nie było widać. Obróciłem się ,lecz nadal byłem uważny. Przypatrzyłem się uważnie wodospadowi. Nie był zbyt wspaniały, ale swoje piękno miał. Wyglądał mniej więcej tak:
http://www.tapeta-mech-wodospad-zielen-kaskada.na-pulpit.com/zdjecia/mech-wodospad-zielen-kaskada.jpeg
Mimo listopada, mech nadal kwitł, roznosząc swój wilgotny zapach. Jego zieleń otaczała i upiększała krajobraz wodospadu, który nie był aż tak wysoki i głęboki. Otaczające kamienie komponowały się z czystą wodą. W dali zauważyłem kładkę z drzewa. Wszedłem na skały i stając na kłodzie, rozejrzałem się jeszcze raz. Za mną wchodziła Tina z wywalonym jęzorem. Uśmiechnąłem się i przeszedłem na drugą stronę. Zobaczyłem małą jaskinię, z której widoczne było niebieskawo zielone światło. Mój rozum mówił mi, że lepiej nie wchodzić, lecz wrodzona ciekawość wzięła górą umysł. Postawiłem krok w jaskini. Między moimi nogami stanęła Tina, uważnie przyglądając się i wąchając każdy kamyszek. Nogi same mnie prowadziły, a w środku mnie, krzyczało:
-Nie idź!
Ale ja się nie słuchałem. Szedłem dalej, a ciekawość prowadziła dalej i dalej. Zatrzymałem się przy niewielkim stawie, które miało zieloną barwę. Wyglądało pięknie, ale strasznie śmierdziało siarką, chlorem i jeszcze czymś. Przyglądałem się chwile stawowi, który wzbudzał we mnie zarazem ciekawość, ale i lekki strach. W tej chwili coś ruszyło się w wodzie. Cofnąłem się o kilka kroków. Tina zawarczała i skuliła uszy. Przyglądałem się ruchą wody. Wtem z niej wychyliło się jakieś zwierzę. Trudno nawet powiedzieć, że to było zwierzę. Wyglądał okropnie. 
Miał całą poharataną twarz. Jego paznokcie były czarne i długie. Mierzyły chyba jego jeden palec. Miał chyba jedną nogę złamaną, lecz bez trudu poruszał się po podłożu. Miał czerwone, przekrwione oczy, a z ust leciała struga krwi. Kulejąc, podchodził coraz bliżej. W ręku trzymał chyba nóż, a druga była cała połamana. Cofałem się stopniowo wpatrywując się w czerwone oczy ,,bestii”. Czekałem na to co się ma wydarzyć. Tina warczała, stając koło mnie. Moce we mnie zaczęły buzować. Mój żywioł wyrywał się do walki...
CDN…

3 komentarze:

  1. Od razu powiem że Rose nie jest chora więc ona tego nie wstawiła, tylko Silver.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i prawidłowo.
      ~ Amethyst, logować mi się nie chce ;_;

      Usuń
    2. No to Silver ja wysłałam do ciebie opowiadania (aż 3) czekam już na dodanie ich chyba dwa tygodnie. Dodasz je, pliss
      ~Harry i Gemma~

      Usuń