Czułem niepokój. Była wojna więc nie wiadomo kto to był. Mógłby to być jakiś wróg albo gorzej.
- Sylwetka?! Jaka sylwetka?- zapytałem zaciekawiony a za razem przestraszony.- Martel co ty wygadujesz?!
Ogier popatrzył na mnie.
- Harry, ale ja nie kłamię! Naprawdę widziałem tam sylwetkę konia, a duch przecież to na pewno nie był.
- A jak to jakieś znaki? Wiesz, że są różne niewyjaśnione paranormalne zjawiska.
Nagle w oddali usłyszeliśmy krzyk. Rżenie wydawało mi się znajome więc pobiegłem w jego stronę.
- Harry gdzie biegniesz! Tamta sylwetka konia była w drugą stronę! Ej zaczekaj na mnie!
Biegliśmy i biegliśmy aż dobiegliśmy. To była Faith. Wołała na pomoc!
- Faith co się stało?!- wypytywał klacz Martel.
- Będą atakować! Szybko pomóżcie mi! Nie mogę znaleźć reszty stada!
Zaczęliśmy szukać w trójkę.
Martel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz