…Moim oczom ukazał źrebak! Byłem całkiem zszokowany. Co on robi tak daleko. Znałem tego źrebaka. Nie pochodził ze stada. Ani z tego, ani z tego. Nie wiem skad się wziął. Był cały zmarznięty i chudy. Same kości.
-Hej. Co tu robisz? I kim jesteś?- spytałem się i Podeszłem do małego
-Cześć. Nazywam się Alfeo.
-Jesteś cały zmarznięty. Chodź za mną. Zaprowadzę cię do mojej jaskini.- powiedziałem i poszedłem przed siebie.
Źrebak kroczył za mną swoimi patykowatymi nóżkami. Był ostatkiem sił. Z trudem utrzymywał się na nogach. W końcu dotarliśmy do mojej jaskini.
-Połóż się na tym kamieniu, a ja przyniosę ci coś do picia i jedzenia- odpowiedziałem i poszedłem w stronę terenów. Zerwałem garść trawy, a z pomocą zwierząt przyniosłem wodę. Podeszłem do Alfea i położyłem koło niego trawę. Młody zaczął łapczywie jeść zieleninkę. Chciałem spytać źrebaka co tu robi, lecz on powiedział:
-Nie pytaj. Nie mogę ci odpowiedzieć.
Zdziwiłem się. *Czy on umie czytać w myślach czy co?*. Nagle usłyszałem trzask. Odwróciłem się, lecz za mną nikogo nie było. Chciałem się zapytać młodego czy nie słyszał tego , lecz on… zniknął! Jakby rozpłynął się w powietrzu. Nie wiem jak uciekł, ale było to dziwne. Zawiał chłodny wiaterek. Nie wiem, czy to mi się zdawało czy co, ale miałem takie wrażenie że ktoś albo coś mnie obserwuje…
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz