Vega i Havanes spędzali romantyczny wieczór razem w ogrodzie zakochanych świętując uwolnienie Vegi:
-Kochanie jak się cieszę że tu jesteś a nie gdzieś tam u tych ogierów. - powiedział Havanes
- Ja też, tam było strasznie. - odpowiedziała Vega.
Rozmawiali tak aż do półnołnocy, wtedy Havanes dostał głupawki i
zaraził nią Vegę. Zaczeli śmiać się z ryb w jeziorze i trawy na której
leżą.
***Następnego dnia***
Vegę od rana bardzo bolał brzuch i nie miała apetytu chociaż trawa na łące była bardzo soczysta. Havanes zauważył to:
- Vega, słonko dlaczego nie jesz ta trawa jest pyszna, zaraz nie będzie.
- Oj tam, oj tam, muszę dbać o linie, - skłamała Vega - a poza tym
muszę już iść do gabinetu, napewno już ktoś tam na mnie czeka.
- Dobrze, to idź. - uwierzył jej Havanes
Kiedy Vega przyszła do swojego gabinetu na szczęście nikt tam na nią nie czekał. Vega zaczęła zastanawiać się głośno:
- Co się ze mną dzieje: jestem lekarzem powinnam takie rzeczy wiedzieć.
Gdy zaczęła porządkować półkę nagle poczuła zmęczenie:
- O boże, co ja tak kondycje straciłam, no naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje...
Vega wróciła do porządkowania półki kiedy nagle wpadł jej do głowy pomysł:
- O mój Boże, ja wiem czemu jestem taka jakaś nieswoja:
W tej samej chwili do jej gabinetu wszedł (ledwo) ranny koń...
- Muszę pójść do Havanesa... - pomyślała zakłopotana.
C.D.N
Powala mnie wasze dowiadywanie się o ciąży już następnego dnia.
OdpowiedzUsuńOklaski dla was!
Co nie? xD
UsuńAle opow- pisane przez ,,narratora" ściągnięte Od Rosi