W przeciwieństwie do większości mi podobnych opanowałam pewien trik.
Gdy byłam już za ogierem skręciłam swoje ciało i odbiłam się jeszcze
raz. Wpadłam na oszołomionego konia i syknęłam mu do ucha.
-O ucieczce możesz pomarzyć.
*
Ogier zamrugał oczami. Był w jakiejś ciemnej, choć suchej jaskini. Nie mógł się ruszyć. Zaklęcie zadziałało z opóźnieniem.
-Obudziłeś się wreszcie słabeuszu? - mruknęłam z pogardą
***
- Nie jestem słabeuszem, a poza tym nie miałem najmniejszego zamiaru uciekać - mruknąłem
Klacz nieznacznie drgnęła
- Tak, pamiętam wszystko - parsknąłem - Ile będziesz mnie tu trzymała,
o pani? - uśmiechnąłem się ironicznie - Do śmierci czy jeszcze dłużej?
***
Uśmiechnęłam się kwaśno i wskazałam ruchem głowy kilka końskich i ludzkich szkieletów.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz