wtorek, 24 grudnia 2013

Od Rudego "Święta"

Całe stado na łące leniwie przeżuwało trawę. Jeszcze tylko kilka godzin...
Jak codziennie, w znakomitym humorze spacerowałem po terenach stada. Coś mi nie pasowało: zaraz święta, a stado zachowuje się jak zwykle: siedzi z pyskami w trawie, bo śniegu jakoś w tym roku mało. Gdzieniegdzie, owszem, leżały łądne zaspy, ale na łące to w ogóle wyglądało jak po roztopach! Może Oni nie wiedzą, co to Święta? To by wyjaśniało, dlaczego wszyscy byli zajęci żuciem trawy. Spochmurniałem, i patrzyłem na konie spode łba. Ja wiem, to ludzkie święto, ale naprawdę fajne! A ja i tak będę świętował, a co! Nikt się nie zdziwi, wiedzą, że Rudy to ogryginał. Ale sam nie dam rady..Hm...kto jest tak zwariowany jak ja, albo chociaż chciałby pomóc?
Martel i Level! Uśmiechnąłem się znowu, i pobiegłem szukać któregoś z nich. Aż szok, bo znalazłem ich obu.
-Rudy, witaj!- powiedział Level gdy mnie zobaczył
-Co Cię sprowadza?- spytał Martel
Stanąłem przed Nimi, i zacząłem od początku tłumaczyć, o co mi tym razem chodzi.
-Ale...Rudy to są ludzkie święta...-mruknął Martel
-On ma racje, lepiej dać spokój, nie uda Nam się wszystkie przyrządzić- dodał Level
-Chłopaki, w kalendarzu stada jest zapisane "24.12-Wigilja"- powiedziałem nie tracąc entuzjazmu
-Rose to zatwierdziła z rozpędu, ale nie kojarzę, żeby ktokolwiek tu coś takiego obchodził - Level
-No to pora to zmienić! Pomożecie, czy sam mam latać?-
-No...
-A ja pomogę!- uśmiechnął się Martel- co mam robić?
-Super! Najlepiej by było wykombinować coś, co powiesilibyśmy na choinkę...
-Choinkę? Wystarczy nam jakiś dąb?- zdziwił się Level
-Levi, nie dąb, tylko świerk! Znalazłbyś?
Ogier zgodził się, i poszedł szukać ładnego drzewka do lasu. Martel dalej patrzył na Mnie nieco zdziwiony.
-Ozdoby...- mruknał
-Takie kolorowe kulki, jakieś..kolorowe coś...
-Może Day Dream będzie coś wiedział?
-Tak! Super pomysł! Idź proszę do Niego, on się zna na magii!
Martel poszedł w swoją stronę, szukać Naszego bety. On na pewno będzie wiedzał o co chodzi. A ja co zrobię? A, no tak, wypadałoby poinformować członków stada, gdzie mają się zebrać. Umówiłem sie z Martelem i Levelem, że te "święta" urządzimy w ogrodzie miłosnym, pod świerkiem, któy znajdzie Level.
-Rudy, co ty znowu wyczyniasz?- spytał czyjś głos, a ja aż podskoczyłem
-O...cześć, Silverku, nic takiego- powiedziałem- przyszedłbyś z Rose do Parku, za jakieś..dwie godziny?
Silver smutno pokręcił głową, na znak "Rose nie może" Czyżby WD miała racje?
-Ale ty przyjdziesz?- spytałem z nadzieją
-Jeśli..
-Super!
Nie czekając na dalsze słowa samca alfa, pobiegłem na łąkę. Około godzinę później, całe stado wiedziało, gdzie ma się zebrać.
-A Wolf Dark?- pomyślałem
Z jednej strony wiedziałem, że się nie zodzi, i jeszcze mnie, najpeiwneij jak zwykle ugryzie. Ale są święta, więc postanowiłem spróbować. Nie znalazłem jej w okolicach granic, i kiedy miałem odejść, usłyszałem cichy, ale szyderczy głos:
-Nie wiem, co Was wszystkich tu ciągnie, ale to dobrze, bo bym sie zanudziła- zaśmiała się Wolf Dark
-Darując sobie uprzejmości- powiedziałem wymijająco- nie przyszłabyś dziś do parku, całe stado będzie?
Mówiąc to, jednocześnie poczułem na sobie spojrzenie całego stada, w tym Silvera, któy powiedziałby "coś ty, baranie, narobił!?"
-Ha, ha, ha! Dobry jesteś!- zasmiała się złośliwie- wiesz, wyrzutek, to jednak wyrzutek! Tej pozycji...
-Nie dostaje się po byle co. Tak, tak..nie to nie. Trudno, Wesołych Świąt- wymruczałem, i odeszłem
Klacz obrzuciła mnie wzrokiem typu "Wariat, po prostu Wariat"
Może miała torchę racji...
****
Wieczorem wszystko było gotowe. Nie myliliśmy się: Day Dream doskonale wiedział, co to Święta. On w końcu, tak jak ja, miał styczność z ludźmi.
-Rudy, jak to udekorować?- spytał Martel wskazując łbem na duży świerk
-Mogę wyczarować zozdoby..ale jakie?- mruknął Day
-Level co myślisz?- zwróciłem się do białego ogiera
-Może by tak...na czerwono? Kilka tych kulek przydało by się..
Zostawiłem ich we trójkę. Na pewno będą wiedzieli, jak sobie z tym poradzić. Konie zaczeły stopniowo przychodzić, a ja poprawiałem ostatnie rzeczy. Day wyczarował wiele ozdób nie tylko na choinkę. Kiedy podszedłem zobaczyć drzewko, aż się wzuryszłem, gdy zobaczyłem parę rudych bąbęk. Niedługo później, wszyscy zgromadzili się przy powalonym konarze drzewa. Na nim ustawiliśmy coś do jedzenia ("Coś" to znaczy jabłka, cukier w kostkach i marchewy)
Wiele koni pierwszy raz zobaczyło, co to "święta". Większość z nich chodziła uśmiechnięta. Udekorowany był cały park. Po jedzeniu, konie zaczęły spacerować po Parku, oglądając ozdoby. Spojrzałem kontem oka dalej, w las. Czarna postać wychylała się lekko spod drzew. Czerwone oczy błyszaczły złowrogo. Czyżby Wolfie się skusiła? Nieee...a może...?
****
Późną nocą, każdy poszedł do siebie. Mieliśmy wreszcie okazję dobrze się poznać. Nawet Levata wydawała się jakaś  taka bardziej wesoła. Byłem bardzo zadowolony! Udało się! Martel i Level pożegnali się, i wrócili do siebie. Ja posiedziałem jeszcze trochę w parku, patrząc w niebo...

1 komentarz: