Uśmiechnąłem się nieznacznie a sam uśmiech był niewielki, wyglądał
raczej niż grymas a nie uśmiech. -A raczej niewiele pozostało tu koni,
które pamiętam ze starych czasów. A szkoda – stwierdziłem ze smutkiem
ale po chwili rozpogodziłem się– No dobra, po co tu się zamartwiać tym
co było skoro trzeba myśleć nad tym co jest – dodałem już znacznie
żywszym i weselszym tonem głosu.
-Racja – przytaknęła Bryza kiwając też głową
-Może tak spacer? No tu, po terenach stada, znam je nawet dobrze. Chyba,
że i one się zmieniło – tym razem uśmiech wyszedł mi lepiej niż
wcześniej bo próbowałem się uśmiechnąć gdy to mówiłem.
Bryza, CD? U mnie też brak weny, ale to taka norma u mnie wieczorem ;_;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz