Nos miałem wetknęty głęboko w śnieg. Wyglądałem trochę jak węszący pies,
a trochę jak dzik ryjący ziemię w poszukiwaniu pożywienia. Szedłem
przed siebie z nosem w sniegu. Ślad, który zostawiałem musiał dośc
ciekawie wyglądać.
-Hej Rudy, co...-zapytał ktoś, ale ja nie do końca się przejąłem
-Nie teraz..-odpowiedziałem, bo to było pierwsze co przyszło mi do głowy
Szedłem dalej. Trudno było wąchać w śniegu. Nie dość, że dość słabo
czuć, to jeszcze jak chcesz z tym walczyć, i wąchać bardziej, to śnieg
właźi Ci w nos. Życie..
Ale ja wiedziałem, że to gdzies jest! Musiało być! I to dośc blisko...
Chwila...Mam! Wyjąłem pysk, wciągnąłem powietrze bez śniegu, po czym
znowu z impetem zanurzyłem go w śnieg. Mam! Niestety zamiast tego, co
chciałem znaleźć, wyjąłem tylko wiewiórkę.
-Skłik, skłak skrrr!!- syknął gryzoń
-Ej, spokojnie- powiedziałem wypuszczając delikatnie ogon wiewiórki- ru-rude powinny trzymać się razem. Doo widzenia!
Jeszcze długo czułem na sobie zimne spojrzenie wiewiórki. Ale to sie nie liczyło, ważniejsze były poszukiwania.
Wetknąłem nos w śnieg. Znowu. Dalej przeszukiwałem ziemię niczym
dzik/tropiący pies. Chwila...coś ciepłego, i nieźle pachnącego. Zacząłem
wąchać jeszcze bardziej. Nie przejmowałem się śniegiem w nosie, to
musiało być to!
-E...Rudy, możesz wypluć moją nogę?- spytał Day Dream
-O...Day, to ty- mruknąłem nieco zawstydzony, po czy zoriętowałem się, że wato by było jedenak wypluć jego nogę- sorry..
Wróciłem do poszukiwań. Swoją droga, dlaczego mnei to spotyka- tym razem natknąłem się na dwa wściekłe wilki.
Potem jeszcze zdenerwowana sójka, dzięcioł...
Wieczorem wracałem zmordowany i zły do Swojej jaskini. Mamrotałem coś
pod nosem. Harry, stojący niedaleko patrzył na mnie z mieszaniną
zdziwiania, i czegoś jeszcze. Widziałem, że chce o coś zapytać, ale nie
ma odwagi. Wszedłem, a raczej wczołgałem się do jaskini. No, super,
zasypało mi śniegiem nawet jaskinię! Nosem zacząłem odgarniać biały
puch, i...Ha! Jest! Znalazłem! To piękne, czerwone jabłko które zgubiłem
dzis rano. Zarżałem zadowolony, i zacząłem brykać po jaskini.
-Rudy...tyle krzyku o głupie jabłko?- spytał z politowaniem Harry
-Nie! To nie jest "Głupie jabłko" To MOJE jabłko!- parsknąłem, i na resztę dnia miałem <znowu dobry humor>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz