Obudziłam się dziś bardzo rano. Des jeszcze spał. Wyszłam, i patrzyłam na wschodzące słońce. Westchnęłam cicho.
**** Otworzyłem oczy. Powoli się obejrzałem. Wstałem, i wyszedłem przed jaskinię. -Wszystko dobrze?- spytałem łagodnie **** -O... to ty...-westchnęłam ponownie- tak...chyba tak **** -Przecież widzę, co jest?- spytałem El Unica spojrzała w niebo, i próbowała się uśmiechnąć. **** -Nie wiem, czy mogę Ci o tym powiedzieć...to trochę głupie- mruknęłam Des spojrzał na mnie takim spojrzeniem, że w sumie nie miałam nic do gadania. Jednak dalej trudno mi było mówić. **** Spuściłem głowę. Może ona myśli o tym samym, co ja? -Wiesz...właściwie też mam Ci coś do powiedzenia- powiedziałem lekko się uśmiechając ***** -Myślałeś/łaś nad źrebakami?- spytalismy jednocześnie Uśmiechnęłam się radośnie. **** -No...myślałaś?- powtórzyłem patrząc w jej piękne, brązowe oczy **** -Ale...nie wiem, czy będziemy dobrymi rodzicami...znaczy ja. **** -Chodź, przejdziemy się- zaproponowałem Poszliśmy do ogrodu, w którym się poznaliśmy. Przez całą drogę rozmawialiśmy o tym, jak się poznaliśmy. Wreszcie dotarliśmy do miejsca, gdzie spytałem Ją, czy zostanie moją partnerką. Spojrzałem tęskno w stawik na przeciwko Nas. -Na pewno damy radę...- powiedziałem CDN |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz