wtorek, 10 grudnia 2013

Od June

Przemierzałam powolnym kłusem dzikie, niezamieszkane stepy. Dookoła tylko piach i niewielkie krzaki, pozbawione jakichkolwiek odcieni zieleni. Było gorąco, słońce świeciło jak głupie.
Nagle ujrzałam w oddali szczyty gór. O dziwo były one ośnieżone. Zobaczyłam też mnóstwo zieleni. Drzewa, krzewy. Wszystko pokryte białym puchem.
Ten widok dodał mi sił. Zebrałam w sobie ich resztki i ruszyłam galopem ku "nowemu światu". Byłam co raz bliżej i bliżej, aż w końcu wpadłam do całkowicie innej krainy. Panował tu chłód. Wiał silny, mroźny wiatr. Niezbyt tym przejęta pogalopowałam jedną z dróg.
Zbliżał się zmrok. Usłyszałam skądś wycie wilków. Przeraziłam się i zaczęłam szukać miejsca, gdzie mogłabym przenocować.
Nagle przede mną pojawiła się piękna klacz. Spiesznie zmierzała ku mnie.
- Szybko! O tej porze nie jest tu zbyt bezpiecznie - powiedziała i pociągnęła mnie za sobą.
Schowałyśmy się do jaskini i tam spędziłyśmy noc. Klacz miała na imię Rosa i okazała się bardzo miła.
I tak oto dołączyłam do Stada Białej Róży.


1 komentarz: