Przemierzałam powolnym kłusem dzikie,
niezamieszkane stepy. Dookoła tylko piach i niewielkie krzaki,
pozbawione jakichkolwiek odcieni zieleni. Było gorąco, słońce świeciło
jak głupie.
Nagle ujrzałam w oddali szczyty gór. O dziwo były one ośnieżone. Zobaczyłam też mnóstwo zieleni. Drzewa, krzewy. Wszystko pokryte białym puchem. Ten widok dodał mi sił. Zebrałam w sobie ich resztki i ruszyłam galopem ku "nowemu światu". Byłam co raz bliżej i bliżej, aż w końcu wpadłam do całkowicie innej krainy. Panował tu chłód. Wiał silny, mroźny wiatr. Niezbyt tym przejęta pogalopowałam jedną z dróg. Zbliżał się zmrok. Usłyszałam skądś wycie wilków. Przeraziłam się i zaczęłam szukać miejsca, gdzie mogłabym przenocować. Nagle przede mną pojawiła się piękna klacz. Spiesznie zmierzała ku mnie. - Szybko! O tej porze nie jest tu zbyt bezpiecznie - powiedziała i pociągnęła mnie za sobą. Schowałyśmy się do jaskini i tam spędziłyśmy noc. Klacz miała na imię Rosa i okazała się bardzo miła. I tak oto dołączyłam do Stada Białej Róży. |
|
Nie Rosa, tylko Rose XD
OdpowiedzUsuń