~~Po tym wszystkim, muszę znaleźć dobrego psychologa..
Kierowałem się w stronę granicy stada. Wędrowałem od wielu dni. Co mi do łba strzeliło, żeby ZNOWU odchodzić ze stada? A, tak... Było rano, poranna rosa, i mgła, spowiły okolicę. Jeszcze dość dobrze widoczny księżyc, oświetlał drogę. W końcu, moim oczom ukazały się granice stada. Uśmiechnąłem się pogodnie, a jednocześnie z oczu poleciała mi łza. Wszedłem na tereny Stada Białej Róży. Wszystkie konie jeszcze spały. Pobiegłem do jaskini alf. Rose nie widziałem, ale Silver spacerował niedaleko. -Silveeeerkuuu- zarżałem melodyjnym głosem (a wyszło jak wyszło, nje komentować mojej twóczoći) -Rudy?- spytał odwracając głowę -Rudy! Silver, nawet nie wiesz jak tęskniłem! -Co tu robisz.. -Pytasz dla zasady, czy na serio? Ponownie stałem się członkiem tego Wspaniałego stada. Nawet nie zauważyłem, kiedy na księżyc zniknął, a stado zaczęło budziś sie do życia. -Dużo się zmieniło?- spytałem ze strachem w głosie -Szczerze...to bardzo dużo. -No nic, lecę się przywitać! Pobiegłem w stronę jaskini Martela. -Marcel!- krzyknąłem, ale z jaskini wyjrzał tylko siwy łeb- pomyłka! Jak oparzony odbiegłem dalej. Ale Level musi tu być! Szukając Levela, przypadkiem spotkałem Martela. -Marcio! Mordo moja, wreszcie jesteś!- krzyknąłem Zdziwiony ogier nie zdążył nic powiedzieć. -Później Ci powiem, lecę szukać Levela! Pobiegłem przed siebie. Znowu...Miałem nadzieję, że znajdę przyjaciela nad jeziorem. Niestety zamiast niego, spotkałem tam Wolf Dark. Stara *czyt. Młodą* Kochaną, zabójcza Wolf Dark! -Wolfie Mordo moja!- krzyknąłem, i pocałowałem ją w chrapy, czego później pożałowałem. Rozwścieczona, i zdziwiona klacz od razu zaczęła warczeć, i próbowała mnie ugryźć -Dobra, dobra, sorry- powiedziałem Bądź co bądź, za Nią tez tęskniłem. Nie ma drugiego takiego konia. -Level!- krzyknąłem- mordo Ty moja! Reszta dnia minęła na witaniu się i gadaniu z dawnymi przyjaciółmi. Nie było ich wielu, ale czułem, że zastepują choćby i stu innych. Pod koniec dnia wróciłem do swojej jaskini. Liściami mlecza obłożyłem nogę, którą skaleczyłem podczas drogi, i w którą ugryzła mnie WD, która, nie wiedzieć skąd, zawsze wie, gdzie ugryźć. Może ona wyczuwa krew, jak rekin...? Położyłem się w swojej starej jaskini. Naszczęście nikt jej nie zajał. Męczyło mnie pytanie: ile tu jeszcze zostanę? Znowu coś mnie trafi, i odejdę? Obym został tu jak najdłużej! ~~Jak dobrze być w domu! Rudy: Dopisz jeszcze prosze do cech: To je Rudy, tego nie ogarniesz : D
WD: Ha ha. Właśnie widzę ;_;
|
|
Taka mała ściąga:
OdpowiedzUsuńTo na dole miałaś dopisać a nie zacytować XD
Ha ha ;_;
OdpowiedzUsuńRudzi wrócił <333
OdpowiedzUsuń~Level :3
<Rudzi<33333333333 Rudzi, Rudzi, Rudzi!!!!!!!!! xD Ogarnij Martela ;_;.... xD
OdpowiedzUsuń-Martel