To było tuż przed moim porwaniem.
Kiedy byłam małym źrebaczkiem , spacerowałam ze swoją matką po polance.Obok tego najpiękniejszego miejsca pod słońcem płynęła szybka rzeka.Zawsze podobała mi się.Podziwiałam ją za szybkość i odwagę, kiedy obijała się o wielkie głazy.Postanowiłam że, też taka będę.Kiedy mama zajadała się zieloną, soczystą trawką, podeszłam bliżej rzeki.Nagle obsunęły mi się kopytka i wpadłam do lodowatej wody.Nurt był bardzo silny,więc rzeka podmyła mnie i sunęłam razem z nią.Na końcu niej był spad wody.Rżałam głośno na pomoc.Moja mamusia usłyszała mnie i biegła wzdłuż brzegu.Tuż przy spadzie wody w dół, mama chwyciła mnie za kark i wyciągnęła na trawę.Wszystko dobrze się skończyło.Postanowiłam że, już nigdy nie podejdę bliżej tej rzeki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz