piątek, 30 sierpnia 2013

Od Martela - Pochmurny dzień i wielki stres…

Chodziłem jak to zwykle w pobliżu Pewnego Lasu. Jakoś polubiłem to miejsce. Można było tu rozmyślać, a nawet położyć się wśród drzew i pomarzyć. Lecz teraz było inaczej. W lesie czaili się wrogowie. Kare ogiery, które napadły na nasze stado.
Nie musiałem być przy źrebakach, ponieważ teraz je pilnowała Alice. Miała tylko na razie dwa źrebaki, ale już słyszałem że mają przyjść następne. Ucieszyłem się. Kocham źrebaki. Kocham się bawić. Ogółem… kocham dzieci. Beztrosko latają po łąkach i niczym się nie martwią. Szczęśliwe i pełne energii. Niech korzystają z tego. Dużo koni nie miał takiego dzieciństwa. Jednak przed dorosłością nie da się uciec. Cortina i Kagerou dorośli. Ach… jak to szybko minęło. Przed chwilą były jak ziarnko grochu. Maleńkie. Uświadomiłem że gadam jak rodzic. Otrząsnąłem się z transu. Chociaż byłem zamyślony, to uśmiech z mojej twarzy nie znikał. Lecz wiedziałem w jakie niebezpieczeństwo się ładuję jak wejdę sam do lasu. Byłem na skraju. Ale to że Martel jest z natury bardzo ciekawy, więc Martel postanowił pójść do lassu. Nie wiedziałem jednak że ktoś za mną idzie. Odwróciłem się. Za drzewem coś stało. Postanowiłem to sprawdzić. Podeszłem i moim oczom ukazał się…
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz