-Nie długo jesień. Pięknie tu- powiedziałem po czym dodałem:
-Ej. Mam świetny, a zarazem szalony pomysł- powiedziałem do ogiera
-A jaki?
-No więc… chodź do Rzeki Duchów.
-Ale…- nie dokończył, ponieważ pogalopowałem w stronę wody.
++++++++++++++++++++++++
Dotarliśmy na miejsce. Wszedłem na skały. Sprawnie dotarłem na szczyt.
-Gdzie ty włazisz?
-Nie gadaj tylko wchodź… Jest super!- krzyknąłem i rozejrzałem się. Ogier dotarł na miejsce.
-No więc teraz… skacz!- krzyknąłem i skoczyłem, zjeżdżając na kopytach.
-Że… że co!- krzyknął ogier.
Niestety pociągnąłem go za sobą. Nagle za nami zaczął się staczać wielki głaz.
-Harry! Uważaj!- krzyknąłem i skoczyłem jeszcze raz zjeżdżając na kopytach.
Ogier zaczął zbiegać ze skały. Wyrównał ze mną. Głaz był co raz bliżej.
-Ju-huuu!- krzyczałem i popchnąłem Harrego na bok. Upadliśmy na trawę. Śmiałem się w niebogłosy.
-Ale był czad!- krzyknąłem do ogiera
Harry spojrzał na mnie cały zdyszany i odpowiedział:
<Harry?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz