- Jeszcze nigdy nie zrobiłem czegoś bardziej szalonego! Martel! przy tobie nie da się nudzić! Powtórzymy to?
Ogier jeszcze nie zdążył nic odpowiedzieć a zza drzew które były dość daleko wyszli zwiadowcy ze stada z którym toczymy wojnę. Były to dwa kare ogiery, bardzo dobrze zbudowane i o wiele większe od nas. - Martel może się gdzieś schowamy zanim oni ... A Martel'a już nie było przy mnie. Zobaczyłem, że ogier zbliża się do przeciwników. Jakby mu się coś stało to było by na mnie, że to przeze mnie więc pobiegłem do niego najszybciej jak umiałem. - Martel ty oszalałeś czy co?!- powiedziałem jednocześnie wciągając ogiera za wielki krzak dzikiej róży. - Harry co ty odstawiasz? Chciałeś się dobrze bawić co nie!? Chodź a nie gadaj. To, że oni są od nas więksi to nie znaczy, że my jesteśmy słabi. - No dobra ale jak się nam coś stanie to będzie twoja wina. - Nie histeryzuj. Podchodziliśmy coraz bliżej i bliżej. Gdy już byliśmy wystarczająco blisko wyskoczyliśmy na nich i zaczęliśmy używać swoich mocy. Ja jako posiadacz żywiołu śmierci próbowałem zabić jednego z ogierów wzrokiem ale na darmo. Natomiast Martel próbował wejść w duszę drugiego. To było oczywiste, że nie damy sobie z nimi rady ale Martel musiał się uprzeć. Martel? |
Uparty Martel... kocham sibie... xD
OdpowiedzUsuń-Martel
Ojejku Martelku. Jestes jaki jesteś a i tak cię kocham :** ♥- Harry.
OdpowiedzUsuńTeż cię kc xD :*
OdpowiedzUsuń-Martel