Chciałam wstać i pójść. Nie pozowliły mi.
*** Doszedłem na miejsce. Kilka ogierów z naszego stada stało i obserwowało. Ktoś się zbliżał. - O, Twister! - powiedział któryś z naszych. - Przydasz się! Pokiwałem głową. Myślami byłem przy Jess. Cały czas martwiłem się o nią... Czy wyjdzie? Czy coś jej będzie? No i o nasze źrebaki... *** Po kilku godzinach przyszeł Twister. Szukał mnie po jaskini nagle mnie zobaczył. Nic mi nie było stałam. - Twister ! - krzyknełam Nie podchodziłam jedynie on do mnie. - Martwiłam się *** - Ja też. W sensie o ciebie, martwiłem się o ciebie. Wszystko dobrze? *** - Tak - powiedziałam. Przytuliłam się do Twistera. *** Uspokoiłem się trochę. - To dobrze, kocham cię, Jess i nie chcę, aby coś ci się stało. Uważaj na siebie, dobrze? *** Kiwnęłam głową. - Ale ty znowu idziesz ? - spytałam *** - Wybacz, muszę... Przeciwnicy atakują... *** Przytuliłam się jeszcze raz do Twistera. - Nie zrób sobie krzywdy - powiedziałam *** - Nie martw się o mnie. Nie myśl o tym. Żyj chwilą - pocałowałem Jess. - Kocham cię! - krzyknąłem odchodząc. Ta bitwa będzie trudniejsza niż inne... *** Zamartwiałam się. Niestety , nie mogłam widzieć sie z Twisterem... *** Przybyłem na miejsce. Ogiery z naszego stada stały blisko siebie i szykowały się do ataku. Wbiłem się w tłum. Kątem oka ujrzałem Nefirę i mnóstwo innych duchów. Klacz jednak kręciła głową. Jakby... miała złe przeczucia...? *** Stałam sprzodu jaskini. Czekałam aż przyjdzie Twister.... *** Chwile mijały niemiłosiernie długo. Aż do tego momentu... Gdy wyskoczyli wrogowie. Było ich zbyt wielu... Nie mieliśmy szans... *** Wyszłam z jaskini klaczy. Nie mogłam bez czynnie tam stać. Poszłam gdzieś daleko. Niestety doszłam tam gdzie był Twister. Ujżał mnie i zaczął biec w moją strone.... **** - Uciekaj, Jess! Szybko! - wrzeszczałem. Byłem przerażony. Nagle uderzył mnie inny koń. Jess chciała biec do mnie. - Nie! Uciekaj, teraz! Nie mogłem wstać. Samiec przygniótł mnie do ziemi. Inny poszedł w kierunku Jess. - Nie! Nie! Musisz uciec! Poradzę sobie! ** Nie uciekałam stałam w miejscu. - Nie Jess ! - krzyknął Twister. Koń zaczął biec w moją stronę. Był kawałek ode mnie. Steleportowałam się koło Twistera. - Złap się mnie ! Ogier złapał mnie jak najmocniej. Przeteleportowałam nas do jaskini klaczy. *** Zerwałem się. Nie miałem za bardzo sił, ale powiedziałem głośno: - Ogiery z drugiego stada zbliżają się! Musicie zachować ciszę. Czy któraś z was jest wojowniczką, która jest w stanie walczyć? Kilka z klaczy podniosło się i pokiwało głowami. Jess też. - Wybacz, ale musisz tu zostać. Nie wiem, co zrobiłbym bez ciebie.... *** Podeszłam do nie go. Przytuliłam się. - Twister nie martw się mną. - Nie wybaczę jeśli ci się coś stanie. *** Popatrzyłem jej prosto w oczy. Czas uciekał. - Muszę wracać na pole bitwy. Nie wychodź. Czekaj na mnie. Kocham cię. I powoli, razem z klaczami gotowymi do walki wyszliśmy. Zaraz po przybyciu zdarzyło się coś... CDN |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz