czwartek, 5 grudnia 2013

Od Desperado i El Unicy - CD


Następnego dnia, wszłam nad wodopój. Byłam tam sama, reszta koni wolała łąkę. Pochyliłam głowę, i zaczęłam pić. Po chwili, usłyszałam za sobą kroki. Obejrzałam się, ale nikogo tam nie było. Po chwili dostałam wodą go głowie.
*****
-Cześć Unica!- krzyknąłem, i stanąłem obok klaczy- wcześnie dziś wstałaś, bella- powiedziałem z uśmiechem
***
-To ty Des?! Wodę mogłeś sobie darować!- parsknęłam nieco zirytowana. Po chwili dotarło do mnie, co powiedział na końcu.
~~,,Bella"? O mnie?
****
Uśmeichnąłem się pogodnie.
-No dobra, triste- powiedziałem, i musnąłem ją chrapami.
****
Nie potrafiłam określić moich emocji w tej chwili. Z jednej strony, byłam na niego zła. Z drugiej...on mi sie chyba spodobał...
****
Byłem dziś w wyśmienitym humorze. Dzień był wspaniały, słoneczny, z lekkim, ciepłym wiatrem, a przy mnie stała Unica. Co chyba w niemałej mierze, przyczyniło się do mojego nastroju.
-Tal Vez querer- zacząłem patrząc przed siebie- przejść się na spacer, Bella?
****
-Bella? - uśmiechnęłam się tym razem bardziej łobuzersko- wiele Ci to nie da, Romeo, nie musisz się podlizywać.
***
-Podlizywać? Yo? Ja szczery ogier jestem! To jak, dasz się zaprosić, piękna?
***
-A to zależy, donde?- pytając spóściłam wzrok z ogiera. Miał piękne oczy, a patrząc w nie czułam, że mogłaby zrobić dla niego wszystko.
~~Czarna! Ogarnij się! Nie daj sie omotać...ale z drugiej strony, on jest naprawdę niezły...~~
****
Świadomy, że chyba czuje do niej coś więcej, niż przyjaźń. Spuściłem łeb widząc, że odwraca ode mnie wzrok.
-Niedawno znałazłem bardzo piękne miejsce- wiedziałem, że ona jeszcze tam nie była, chodź należały do terenów SBR
****
- A wiec prowadź!
***
Idąc nie rozmawialiśmy. Oboje byliśmy pogrążeni w myślach. Unica nie patrzyła w moim kierunku. Głowę miała albo w dolę, albo odwróconą.
***
Patrzyłam w trawę, albo w drugą stronę. Nie wiem dlaczego, nie chciałam patrzeć na Desa. Z jednej strony, bardzo chciałam, ale druga strona mnie, nie pozwalała.
****
Doszliśmy do ogrodu miłosnego. Klacz wchodząc tam, od razu zaczęła się rozglądać. Zerwałem rosnace niedaleko kwiaty róż.
-flores para una bonita yegua- powiedziałem kłaniając się, i podałem kwiaty karej klaczy.
****
-Des, nie...mogę- powiedziałam z bólem serca.
****
~~Nie mogę?~~
-Nie mogę? Jak to nie możesz?- spytałem troskliwie
***
-Ja nie mogę...nie umiem tak. Nigdy wcześniej nie byłam zakochana. Teraz widzę, że chyba nadeszła i moja kolej. Za długo byłam sama, nie do zdobycia...nie umiem.
***
Wbiłem wzrok w kopyta. Pierwszy raz ogarnęło mnie takie uczucie. Jakby moje serce było z miękkiego siana, a nie z tego, co do tychczas...chodź dokładnie nie wiem, z czego.
***
-Triste, pero no puedo...- mruknęłam, chodź druga moja strona chciała wykrzyknąć, jak bardzo się cieszę. Wiedziałam jednak, że ogierom nie można ufać. A taki jak on na pewno ma już tabun klaczy wokół siebie.
****
Tym razem, postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę. Jeśli nie powiem teraz, to prawdopodobnie później będzie za późno.
-Unica...zakochałem się w tobie! Nie chce tego kryć- powiedziałem i spojrzałem prosto w jej piękne, czarne oczy- Wiem, że żaden ogier nie zasługuje na taką wspaniałą klacz, ale...czy zostaniesz moją partnerką?
***
~~Partnerką?! On naprawdę o to poprosił? Ogier moich marzeń pyta mnie o partnerstwo?!~~
-Des, nie potrafę się nie zgodzić- powiedziałam i przytuliłam się do ogiera- jesteś wspaniałym ogierem, możesz mieć każdą, a wybrałeś mnie.- te ostatnie słowa, przyszły mi z największym trudnem
***
-Ty również, możesz mieć każdego ogiera w tym stadzie- powiedziałem muskając ją chrapami- El Unica, czy więc zostaniesz moją partnerką?
***
-Tak!- krzyknęłam szczęśliwa. To był chyba najwspanialszy dzień w moim życiu. Znalazłam ogiera marzeń, który został moim partnerem.
-Des, kocham Cię- szepnęłam

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz