-Oczywiście. Moja historia nie jest zbyt interesująca. Po prostu błąkałam się już kilkanaście miesięcy i szukałam szczęścia.
-Ale chyba miałaś jakiś dom, zanim zaczęłaś tą wędrówkę? - zapytał
-Tak miałam - westchnęłam - ale teraz widzę, że nie mogłam tam zostać. Nawet gdybym udowodniła swoją niewinność.
-Niewinność?! - zdziwił się ogier - Jaką niewinność? Nie wiedziałem, że rozmawiam ze zbiegłym przestępcą. - popatrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Ja nic nie zrobiłam! - krzyknęłam i zaraz zmieszana opuściłam głowę
-Spokojnie.
-Przepraszam... Bo wiesz, w moim rodzinnym stadzie pełniłam funkcję lekarki. Przyjęłam tą funkcję, ponieważ uważałam, że moim powołaniem jest pomagać innym.
Ogier pokiwał głową.
-Jednak wszystko układało się pomyślnie dopóki moja matka żyła. Odeszła nagle. Do dziś nie wiem jak to się stało. Na jej ciele nie było żadnych śladów ukąszeń, ani urazów. Jej śmierć sprowadziła na mnie całą lawinę nieszczęść. Nieukojony ból potęgował widok pewnej klaczy. Od czasu straty mojej matki cały czas kręciła się obok mojego ojca. Alfy naciskały by znalazł sobie nową partnerkę, ponieważ sam nie może poradzić sobie w zarządzaniu stadem. Teraz myślę, że on nie kochał mojej przyszłej macochy. Ona była wcieleniem zawiści i dwulicowości. Była jedynie żądna władzy. Z fałszywą radością przyjęła propozycję Alf i mojego taty. Przy nich udawała, że kocha mnie jak własną córkę. To ona przyczyniła się do mojego wygnania. Stałam na drodze do dziedziczenia stanowiska. Ona chciała by to jej syn został w przyszłości przywódcą.
-Przywódcą?
-Tak jak mój ojciec.
-Kim on był, bo jeszcze się nie dowiedziałem?
-On był betą...
<Day Dream CD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz