Leżałam sobie pod drzewem, kiedy zobaczyłam jakiegoś konia. Kiedy podszedł bliżej... czy to nie Felix?
-Felix?-zdziwiłam się
***
-Tak, to ja-odpowiedziałem
-Myślałam, że odszedłeś.
-Nie.
***
Po chwili zaczęło padać.
-Chodź tu, bo zmokniesz-powiedziałam
Wszedł pod drzewo. Posunęłam się, żeby zrobić mu miejsce.
Milczeliśmy. Nie mieliśmy ochoty na rozmowę. Zasnęłam.
***
Musiało się rozpadać? Poszedłbym gdzieś, ale no cuż. Musiałem siedzieć
pod drzewem. W dodatku Movglith zasnęła i nie było nic do roboty. Kiedy
przestało, chociaż chciałem nie odsezdłem. Lepiej poczekać, aż się
obudzi. Trochę to trwało. Było późne popołudnie. Kiedy tak czekałem z
przyjemnehgo chłodnego dni, zrobił się upał.
***
Kiedy się obudziłam już nie padało. Felix dalej leżał koło mnie.
***
-Może gdzieś pójdziemy? Nudno tak leżeć.
-Dobra, ale gdzie?
-Gdzie? Przed siebie.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz