Przechadzałem się terenami stada, terenami, które znałem od początku
życia, a wydawało się jakbym widział je pierwszy raz... Nowe konie, nowe
zasady... Dużo się zmieniło. Pamiętam, że jeszcze nie dawno biegałem tu
beztrosko jako mały źrebak nie przejmując się nikim ani niczym.
Poszedłem do jaskini. Taaa... Rodzice znowu prawili sobie nawzajem
komplementy. Ech... Poszedłem stamtąd zdesperowany.
Poczułem nagły napływ energii...
Poczułem się wolny, pogalopowałem przed siebię, wiatr wiał mi w grzywę, cudowne uczucie...
Dobiegłem do wodospadu. Usiadłem i zacząłem wdychać świeże powietrze. Przypomnieli mi się rodzice...
Może ja też powinienem sobię kogoś znaleźć? Heh, już to widzę, ja i
jakaś klacz? Taaa... Poza tym czy ja się wogóle jakiejś podobam?
Nagle usłyszałem, że ktoś siada koło mnie...
<ktoś dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz