Szłam
w stronę Opuszczonego Pastwiska, Faith kazała mi sprawdzić, czy nie ma
tam żadnych wrogich koni. Choć szczerze mówiąc nie lubiłam tam chodzić. W
każdym bądź razie byłam już prawie na miejscu, usłyszałam jakieś głosy,
więc zaczaiłam się w krzakach, na pastwisku było koło 10 - 15 ogierów.
Kilkoro wychodziło z lasu. Chciałam podsłuchać o czym oni mówią, więc
zaczęłam podchodzić bliżej, w pewnym momencie nadepnęłam na gałąź, czym
prędzej zaczęłam się cofać, jednak było za późno. Ktoś użył mocy i
przyciągnął mnie do siebie. Próbowałam uciec, lecz byłam unieruchomiona.
-No proszę kogo my tu mamy. Szpiega? - Na ostatnie słowo cała grupa się zaśmiała. Ja siedziałam cicho jak mysz pod miotłą. -Nie będziemy się z tobą bawić. - Po tym ogier podniósł kopyto do góry i przyszykował się, żeby mnie uderzyć, jednak został zaatakowany z tyłu przez naszych. Odetchnęłam z ulgą, moc, która mnie trzymała puściła. Teraz zaczęła się walka. Otrząsnęłam się i również ruszyłam na "pole bitwy". Przeciwnicy byli silni, ale udało nam się ich pokonać. Całą grupą ruszyliśmy w stronę łąki. Ja szłam niepewnie na samym końcu. Jeszcze raz obejrzałam się za siebie i padłam na ziemię. -Nigdzie się nie wybierasz! - nade mną stał kary ogier. -Błagam nie rób mi krzywdy - wyszeptałam przez łzy. I w tym momencie nastała magiczna chwila, nasze spojrzenia się ze sobą spotkały i usłyszałam tylko te kilka słów: -Nie zrobiłbym ci krzywdy... Potem koń pomógł mi wstać, przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie. Potem ogier odszedł w stronę lasu, a ja w stronę łąki. W głowie miałam mętlik, nie wiedziałam co się właśnie stało. Nagle wpadłam na Faith. (Faith) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz