Day Dream mnie zaskoczył. Płakał jak dziecko, które wie, że zrobiło coś złego.
- Ale Bal... to znaczy Day Dream... Rozumiem to. Bycie betą nie należy do łatwych obowiązków.
Nie pocieszyło go to. Wzrok nadal miał wlepiony w ziemię.
- Faith idzie wspaniale. Ona nie ma z tym problemów! A ja...
- Nie mów tak. Ma, jak każda beta. To naturalne, można się zmęczyć. Jesteś u nas już długo, więc na pewno wiesz, że przebaczam ci te wszystkie chwile, kiedy cię z nami nie było. No, rusz się. Może twoja partnerka udzieli ci kilku porad.
Ruszyłam energicznie głową, by ułożyć białą grzywę.
- A czy ja wiem... To moja partnerka? - szepnął nieco niezadowolony.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Idź, gdzie chcesz. Powinieneś mieć dobrego przyjaciela!
(Yy...Balou? xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz