W końcu zaczęłam coś do niego czuć. Byłam jedynym koniem który rozmawiał z Lipisem. Ogier wszystkich odpędzał. Jak kiedyś mi się zwierzył to powiedział:
- Nie mogę zrozumieć tego po co mnie tu trzymają jeżeli tak czy siak nigdy mnie nie osiodłają. Nie mogę się pogodzić z tym że nie wróce do domu.
Jednak nic więcej nie powiedział tylko odszedł. On chciał po prostu wrócić do domu. "Ja nie mam domu" pomyślałam ze zgrozą.
Następnego dnia musiałam mu to powiedzieć. To co do niego czuje. I...powiedziałam
- Lipis możemy pogadać? - spytałam
- Jasne - uśmiechnął się
- No bo muszę ci powiedzieć coś bardzo... ważnego
- Mów śmiało!
- No bo.... kocham cię - dwa ostatnie wyszeptałam cichutko.
Lipis patrzył na mnie ze zdziwieniem. Odwróciłam głowę i pobiegłam prosto na ogrodzenie. Przeskoczyłam je i pobiegłam dalej. Usłyszałam krzyki ludzi. Z oczu popłynęły łzy. W nocy postanowiłam wrócić. Wrócić do ludzi. Tak wiem dziwne, ale coś mnie tam gnało. Wróciłam. zobaczyłam Lipisa na pastwisku. Widocznie został na noc. Wzięłam głęboki oddech i przeskoczyłam ogrodzenie. Lipis mnie zobaczyłam. Nie patrzyłam w jego strone. Byłam pewna że nie odwzajemnia moich uczuć. Nagle usłyszałam stukot kopyt za mną. Zamknęłam oczy, bo zbierało mi się na płacz.
- Sasha? - usłyszałam kojący głos ogiera - Ja też cię kocham
Otworzyłam nagle oczy i szybko odwróciłam łeb. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem.
- Naprawde? - spytałam wstając
Lipis kiwnął głową. Mój łeb rozpromienił uśmiech.
******************************
I tak zostaliśmy parą. Postanowiliśmy razem uciec. Biegliśmy galopem przez lasy, łąki. Było cudownie! Usłyszałam strzał, a Lipis padł na ziemię. Zarżałam przeraźliwie. Z piersi leciała krew. Ukląkłam przy ogierze i zaczęłam szeptać:
- Lipis musisz przeżyć! Dla mnie! Proszę! MUSISZ ROZUMIESZ!? - Jednak nie było to możliwe... Umarł. Z płynącymi łzami skierowałam się ku człowiekowi który zabił Lipisa. Użyłam swoich mocy i zabiłam go. Byłam wściekła. Poprzysięgłam sobie że zabije każdego człowieka który wejdzie mi w drogę.
Zrobiłam grób dla Lipisa. Poszłam dalej cały czas płacząc. łzy wylewały się ze mnie jak z wodospadu. Nagle wpadłam na ogiera.
- Przepraszam - odwrócilam głowę by nie widział moich łez i poszłam dalej. Zatrzymał mnie
- Ej! Gdzie idziesz?
- Nie wiem
- A mógłbym się przyłączyć?
- NIE! - krzyknęłam i pobiegłam dalej zostawiając zdziwionego ogiera.
Miałam już 1 rok. Przez następny miesiąc włuczyłam się po lesie. Sama broniłam się przed wilkami i innymi mięsożercami. Zabijałam każdego człowieka jakiego widziałam nieważne czy on mnie widział i czy miał dobre zamiary. Nie obchodziło mnie to. W końcu stałam się twarda i niemiła dla innych zwierząt. Ale to wkrótce znów miało się zmienić...
**************************
Właśnie piłam wode kiedy zobaczyłam sylwetkę konia. Już, już miałam go odpędzić gdy rozpoznałam go. To była moja przyjaciółka!
- Selena! - krzyknęłam radośnie
- Sasha? - spytała zdziwiona
- Tak!
Resztę dni spędziłyśmy na rozmawianiu co się działo. Ja kategorycznie odmówiłam opowiadania. Następny miesiąc...
Znów zaczęłam się zmieniać. Byłam milsza dla innych, ale cały czas zabijałam ludzi. Stało to się moim zwyczajem.
- Masz stado? - spytała Selena
- Nieeeee - odparłam powściągliwie
- podobno gdzieś niedaleko jest Stado Białej Róży. Ja nie dołącze bo chce wrócić do mojego partnera, ale ty możesz tam dołaczyć.
- Zastanowie się
- Dobrze, ale ja musze już iść. Pa! Mam nadzieję że się jeszcze kiedyś spotkamy!
- Miejmy nadzieje! PA! - pożegnałysmy się.
Ja zastanawiałam się nad dołączeniem do stada. W końcu doszłam do wniosku że... nie dołącze. Tak minęło wreszcie 10 miesięcy. Miałam już 2 lata. Odpoczywałam gdy usłyszałam wycie. Zobaczyłam duże szare bestie które kierowały się w moją stronę. Zaczęłam ucieka. Było ich zbyt dużo by się bronić. W końcu je zgubiłam.Rozejrzałam się. Byłam na dużej łące na której pasło się parę koni. No tak! Oczywiście musiałam trafić na tereny stada! Nie chciałam dołączyć. Teraz będę musiała się wytłumaczyć. Podeszły do mnie dwa konie. Ogier i Klacz.
- Witaj! Kim jesteś? - spytał ogier
- Sasha - odparłam niechętnie
- Ja jestem Silver, a to moja partnerka - Rose
- miło mi
- A po co tu przyszłaś? - spytała Rose
- Właściwie to przypadkiem tu trafiłam i już znikam.
- Nie musisz jeżeli dołączysz do stada! - odparła Rose. Wyglądała na miłą klacz, a poza tym widać było że tego pragnęła.
- No... - zawahałam się - dobrze
- To witaj w stadzie! Oprowadzić cię?
- A mogłabyś? - spytałam uśmiechając się
(Rose???)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz