Zima... Zima się rozpoczęła. Zimno,
szaro, głód... z tym mi się kojarzy ta pora roku. Dla niektórych zima
jest piękną porą roku, a dla mnie wręcz przeciwnie. Wzdrygnęłam się,
czując lodowaty powiew wiatru na karku, przerywający moje rozmyślania.
Odwróciłam głowę, a widząc dużą grupę koni w jednym miejscu. Podniosłam
uszy i zaciekawiona ruszyłam w jej kierunku. Po chwili wiedziałam co
jest punktem zainteresowania. Day Dream, nasz były beta, który odszedł,
powrócił. Ogier był trochę zmieszany. Kiedy się napatrzyłam na niego
zawróciłam. Po co mam go jeszcze męczyć? Pewnie na razie chce być sam...
przywitać się z przyjaciółmi, a nie być otoczony z każdej strony i
słyszeć cały czas pytania typu "Dlaczego odszedłeś?" Co cię zmusiło to
powrotu?". Może jeszcze jakiś koń nie łazi za betą? Zapatrzyłam się w
dal. Jeszcze do mnie dochodziły krzyki "To Day! Beta!" Nie zwracałam na
nie uwagi. Melancholia, którą stworzyła pogoda, mnie dopadła.
Westchnęłam i znowu ruszyłam stępem. Kątem oka zobaczyłam sylwetkę konia
idącego w moim kierunku. Od razu postanowiłam się przywitać, ponieważ
brakowało mi ostatnio towarzystwa.
- Hej! - zawołałam w kierunku konia i ruszyłam kłusem w jego kierunku Kiedy się zbliżyłam stwierdziłam że to klacz - Hej - uśmiechnęła się - Nazywam się Sasha, a ty? - spytałam prosto z mostu (Mira?) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz