Galopowałem miarowym krokiem po leśnych terytoriach Stada. Patrzyłem
przed siebie smutnym wzrokiem. Tyle ostatnio się wydarzyło... Moje życie
momentalnie się zmieniło. Cały czas nie mogłem uwierzyć w to, że znowu
żyłem w grupie - nie sam. Wiedziałem, że jeszcze długo się do tego nie
przyzwyczaję. Ale cóż, może mój ciężki żywot zmieni się tutaj na lepsze?
Są małe szanse, ale zawsze są.
Wiatr wzbierał się na sile. Wiał coraz to mocniej i mocniej, aż zerwała
się prawdziwa wichura. Pierwsza kropla deszczu spadła na ziemię.
Spojrzałem ociężale w górę, ale nie przestawałem galopować. Taka pogoda
pomagała mi i sprawiała lepszy humor. Deszcz w zupełności wyrażał moje
uczucia - smutek, żal, gorycz i samotność. Melancholijna melodia budziła
we mnie głęboką świadomość wszystkiego, co się ostatnio wydarzyło.
Na niebie zaświeciła błyskawica. Rozległ się potężny grzmot, a deszcz
zamienił się w ulewę. Wierzgnąłem kopytami, zarżałem przenikliwie i
przyspieszyłem do cwału. Zamknąłem oczy pogrążony w nagłej wolności.
Pędziłem naprzód, nie bacząc na nic. Trwało to dobre kilkanaście minut,
aż nagle usłyszałem czyjś cichy, przestraszony krzyk. Otworzyłem oczy i
zacząłem gwałtownie hamować. Było jednak za późno. Z odgłosem głuchego
zderzenia wpadłem na jakąś młodą klaczkę. Moc uderzenia była tak mocna,
że odrzuciło nas na kilka metrów od siebie. Jęknąłem cicho i
potrząsnąłem głową, próbując wrócić do rzeczywistości. Otworzyłem powoli
oczy i ku mojemu przerażeniu, klacz leżała bez ruchu. Podszedłem do
niej pełen obaw. Wpatrywałem się w nią przez chwilę, nie wiedząc co
zrobić.
- Słyy... słyszysz mnie? - zapytałem cicho. - Przepraszam, nie widziałem cię.
Klacz zamrugała kilka razy powiekami i wlepiła we mnie wzrok. Spuściłem głowę na dół, nie patrząc na nią.
- Wszystko... dobrze? - spytałem, nie wiedząc co powiedzieć.
- Taak... Chyba tak... - odpowiedziała niepewnie, próbując wstać. Po
chwili udało jej się to i stanęła chwiejnie na nogach. Jej ciałem
przeszedł nagły dreszcz.
- Ja... naprawdę nie chciałem, przepraszam - mój głos drżał.
- Nic się nie stało - odrzekła krótko. Po chwili ciszy dodała - jestem Levata.
Przedstawiłem się również. Głupio mi było za całą tę sytuację, a moja
nieufność i niepewność do innych jeszcze bardziej mi przeszkadzała w
poukładaniu zdań.
(Levata?)
czwartek, 31 października 2013
Od El Unica'y i Desperado
Snułam się po terenach stada. Miałam dziś
wyjątkowo słaby humor. Może to bardziej smutek. Tęskniłam za mamą, i
Hiszpanią. Westchnęłam głęboko, i rozejrzałam się do okoła. Trochę
mienie, zanim się przezwyczaje
**** Wracałem właśnie z nocnej przechadzki po lesie. Westchnąłem głeboko. Tutejsze powietrze, było znacznie inne, niż w Hiszpanii. ***** Kiedy pasienie się znudziło mnie już doszczętnie, postanowiłam przejść się w stronę lasu. Poatrząsnęłam głową, i galopem pobiegłam w stronę drzew. **** Zamyślony nie zauważyłem beiegnącej na mnie klaczy. W ostatnim momencie odskoczyłem w bok **** Mało barkowało do zderzenia. Zatrzymałam się i spojrzałam w stronę podnoszącego się ogiera. -Nic Ci nie jest...- mówiąc to, spojrzałam mu w oczy. Moje w tym czasie od razu zalśniły **** -Wszystko dobrze, dzięki- powiedziałem, i dopiero teraz spojrzałem na klacz. Była to kara piękność, któą chyba kiedyś widziałem -Przepraszam, to było nie chcący...-mruknęła -Nic sie nie stało...jak się nazywasz? **** -Hm...- mruknęłam wiedząc, że moje imię u koni nie z Hiszpanii czy Włoch, często było wyśmiewane, ponieważ konie stąd nie znały jego znaczenia, w końcu gotowa na wybuch śmiechu ogiera odważyłąm się powiedzieć- El Unica **** ~~El Unica...to przecież Hiszpańskie imię! I to jakie piękne...~~ -Wybacz, ale jeśli sie nie mylę, masz Hiszpańskie imię...- powiedziałem patrząc w jej piękne oczy- czy przypadkiem nie pochodzisz z tego wspaniałego kraju? **** Zdziwiona, że ogier nie wyśmiał mojego imienia, za chwilę zdziwiłam sie jeszcze raz z powodu tego, co powiedział. -Tak! Pochodzą z Hiszpanii!- uśmiechnęłam się- a z kim mam przyjemność? **** -Estoy Desperado- powiedziałem, i ukłoniłem łeb. Często w języku codziennym, wymykały mi się słówka z Hiszpańskiego, cieszyłem się, że ktoś mnie teraz rozumie **** Uśmiechnęłam się, próbując jak najlepiej ukryć wielką radość. -Jesteś z Hiszpani?! Wspaniale! Nie jestem tu jedyna, nawet nie wiesz jak sie cieszę! - ukrycie radości nie wyszło mi tak jak planowałam- Skąd jesteś, ja z Barcelony, Hiszpańska Szkoła jazdy.. *** -Barcelona? Nie, ja mieszkałem w Mataró...ale bardzo wiele nas łączy, też byłem w Hiszpańskiej szkole... **** -Mataró...Ach tak! To niedaleko Barcelony, prawda? ***** -Si, często tam jeździłem, ale jednak mieszkałem w Mataró, może się przejdziemy? Komary są nie do zniesienia *** -Bardzo chętnie...- poszliśmy w stronę rzeki, wiele nas łączyło, w dodatku Desperado był nieziemsko przystojny, jak na mój gust. Na pierwszy rzut ka było widać, że temperament ma Hiszpański. Chciałam go jednak lepiej poznać. W swoim życiu miałam często doczynienia z ogierami, a zdażali się różni. ***** -El Unica...masz piękne imię- powiedziałem- a właściwie...dlaczego odeszłaś z Hiszpanii? **** -Dzięki...- po tym na szczęście w porę ugryzłąm się w język- Hm...w szkole jazdy..chyba po prostu uznałam, że to nie dla mnie. Było za spokojnie, i wszystko tak samo...poza tym tam właściwie nie miałam szansy na rodzinę, choć to nie główny pwoód- nie chciałą się jeszcze dzielić z nim moją historią- Y usted? **** -Widziałem, jak tam traktują konie na ,,emeryturze"...- po tych słowach, Unica stanęła, i spojrzała na mnie z przerażeniem- Powiedziałem coś nie tak? **** -Nie...moja matka tam została...muy mala?- spytałąm zaniepokojona **** -Ech...szczerze to tak...- mruknąłem **** -Ona tam została! Co prawda jest ulubienicą dyrktora, pero... *** -Ach! Si es Asi...to nie masz się o co martwić!- uśmiechnąłem się **** -La Verdad?- ucieszyłam się- kamień spadł mi z serca! Dzięki...ale...rzekę może już chyba sobie darować... **** -Ech...chyba masz racje...- powiedziałem- ściemnia się...widzimy się jutro? **** -Tutaj, rano, a więc umuwione! Nos Vemoss! Każdy z nas poszedł w swoją stronę. Poszłąm do swojej jaskini, i ta czkełam na następny dzień. Po głowie chodziła mi jedna, ważna myśl... CDN |
Od Wolf Dark - CD historii Lonely Shadow'a
Uśmiechnęłam się kwaśno na widok tępoty ogiera.
-Ty dziecinko nietutejszy, nieprawdaż? - zapytałam z słodkim uśmiechem
Ogier prychnął gniewnie i potrząsnął grzywą. Zmarszczył brwi. Bardzo korciło go by mnie zaatakować.
-Rose Ci nie mówiła, że grzeczne, małe konisie nie przychodzą tutaj? - westchnęłam cichutko - Tutaj może być bardzo niebezpiecznie jeśli nie uważa się na siebie.
Podeszłam bliżej do ogiera. Dałam mu
w pysk. Skulił się z nagłego bólu i spojrzał na mnie jak na
istotę z innej planety.
-Zjerzdżaj stąd jeśli chcesz żyć.
Uwież że nie masz za dużo czasu. Moja cierpliwość dla takich
głąbów jak ty też kiedyś się kończy.
Ogier wypiął pierś.
-Ty chyba nie wiesz kim ja jestem. -
obruszył się i próbował ignorować krwawiącą wargę
-Nie. To ty nie wiesz kim ja jestem –
odparłam nie okazując rzadnych uczuć
Przez chwilę mierzyliśmy się
wzrokiem.
Nagle ogier rzuciła się na mnie z
kopytami. Zrobiłam zręczny unik i przemieniłam się w wilczycę.
Ogier obrócił się i zaczął się cofać.
-Teraz już wiesz, że to miejsce nie
jest dla milusińskich – syknęłam przez zęby – nie masz ze mną
szans...
Ogier dyszał ze złości. Rzuciłam
się mu do gardła. Próbował użyć mocy. Już ich nie miał.
Wgryzłam się w jego szyję. Rozszarpałam skórę. Krew buchnęła
na ziemię.
Zdążył tylko krzyknąć.
***
Ogier otworzył powoli oczy. Zamrugał
nimi. Był spętany zaklęciem wiążącym. Nie mógł użyć swoich
mocy, ani wykorzystać siły mięśni. Był za słaby. Po chwili
zamroczenia uczuł okropny ból. Rozglądnął się na boki.
Popatrzył w moje oczy. Podskoczył ze strachu; było to jego nowe
uczucie. Nigdy przedtem się nie bał. Był wychowywany pod kloszem.
-I jak się dzisiaj czujemy mój
więźniu? - zapytałam z uśmiechem i poczuciem wyższości –
Spokojnie, nie wyjdziesz stąd bez mojej zgody. Wejście w moje ciało
nic nie da. Mój umysł jest gdzie indziej...
Ogier zmarszczył brwi z tajoną
wściekłością. Czytałam z jego pyska jak z ksiązki.
Shadow Lunej CD
Od Voltari CD Desperanto
Obudziłam się rano i wyszłam z jaskini dość wcześni bo chciałam się
przejść. Kiedy wyszłam z jaskini poszłam do Wesołego parku się pasać.
Trawa tego dnia była wyjątkowo soczysta i dobra. Kiedy skończyłam
jedzenie postanowiłam się przejść, ruszyłam równym kłusem kiedy nagle
jakiś jasno gniady ogier spytał się mnie:
-Cześć, jestem Desperado, nowy w tym stadzie, nie wiesz może, gdzie tu jest jakaś rzeka?- spytałem
- Cześć, jestem jestem Voltari, a więc rzeka jest po prawej - pokazałam mu łbem.
- A dzięki to odprowadzisz mnie tam - zapytał
- Mogę.
Przez chwilę szliśmy w milczeniu ale potem ogier spytał się mnie o to jaka atmosfera panuje w stadzie i tak dalej. Ale kiedy już doszliśmy do rzeki ja zacząłam:
- A tak właściwie to czemu ty nie jesteś tam u siebie w Hiszpanii?
Desperado?
-Cześć, jestem Desperado, nowy w tym stadzie, nie wiesz może, gdzie tu jest jakaś rzeka?- spytałem
- Cześć, jestem jestem Voltari, a więc rzeka jest po prawej - pokazałam mu łbem.
- A dzięki to odprowadzisz mnie tam - zapytał
- Mogę.
Przez chwilę szliśmy w milczeniu ale potem ogier spytał się mnie o to jaka atmosfera panuje w stadzie i tak dalej. Ale kiedy już doszliśmy do rzeki ja zacząłam:
- A tak właściwie to czemu ty nie jesteś tam u siebie w Hiszpanii?
Desperado?
Od Desperado
Pierwszy
dzień w tym stadzie. Pierwsze co najbardziej mnie ruszyło to to, że
jest tu dużo chłodniej, niż w Hiszpanii. Westchnąłem, potrząsnąłem łbem,
i wyszedłem z jaskini. Chciałem rozejrzeć się po terenach stada.
Niedaleko mojej jaskini strasznie kłóciła się para koni. Gdy odszedłem
dalej, galopem pobiegłem do pięknego parku. ,,Wesoły Park" jak się
nazywało piękne miejsce, bardzo mi się spodobał, ale jak na takie
miejsce, było tu wyjątkowo mało koni. Chociaż rano może większość była
na łące, czy koło rzek. Rozglądając się po parku, zobaczyłem kontury
dość wysokiego konia. Zwróciłem się w kierunku idącego konia.
-Cześć, jestem Desperado, nowy w tym stadzie, nie wiesz może, gdzie tu jest jakaś rzeka?- spytałem <Kto chce dokończyć> |
|
Od Sashy - CD historii Harry'ego
Kiedy skończyliśmy rozmawiać o członkach, rozpoczęliśmy rozmowę o koniach których lubimy
- Kogo lubisz, tak wiesz... najbardziej? - spytał mnie Harry
- Ciebie - uśmiechnęłam się - Jenny i Hubertusa. A i jeszcze oczywiście Wolf Dark! - zaśmialiśmy się
- A ty kogo najbardziej lubisz? - spytałam
- No wiesz... dużo jest takich koni...
- Ale tak, najbardziej - ciągnęłam
Ogier przez chwilę myślał a potem zaczął wyliczać:
(Harry?)
- Kogo lubisz, tak wiesz... najbardziej? - spytał mnie Harry
- Ciebie - uśmiechnęłam się - Jenny i Hubertusa. A i jeszcze oczywiście Wolf Dark! - zaśmialiśmy się
- A ty kogo najbardziej lubisz? - spytałam
- No wiesz... dużo jest takich koni...
- Ale tak, najbardziej - ciągnęłam
Ogier przez chwilę myślał a potem zaczął wyliczać:
(Harry?)
Nowy członek! El Unica
Imię: El Unica ( lub Brave, Czarna)
Płeć: klacz
Wiek: 3 lata
Cechy: to inteligentna, i bezpośrednia klacz. Trudno za nią nadążyć. Odważna, i uparta. Z temperamentem, i charakterkiem. Często najpierw robi potem myśli. Ostra, i dzika. Niezależna i samowystarczalna. Wesoła, i zawzięta. Każdemu dogada, do pryjaciół zawsze pomocna i uśmiechnięta, ale to torpeda, czasem potrzebuje kogoś, kto ją zatrzyma.Twarda i chytra. Kocha adrenalinę, nie lubi gdy jest za spokojnie. Narwana, rozbrykana, nieustępliwa, bezkompromisowa. Z Hiszpańskim charakterkiem.
Stanowisko: wojowniczka
Żywioł: ogień, pogoda
Moce: wszystkie związane z żywiołami, panowanie nad czasem, telekineza oraz czytanie w myślach i hipnoza
Partner: Podbiła serca wielu, lecz je pozostało podbite.
Rodzina: zna tylko matkę: El Marre
Historia: Urodziła się w Hiszpanii, w Barcelonie. Uczęszczała przez chwilę na rodeo. Potem jej telent odkrył dyrektor Hiszpańskiej szkoły jazdy, i zabrał ją, i jej matkę ze sobą. Od tej chwili, jej życie odmieniło się. Jedak wcześniej żyły prawie że na ulicy. Unica jest bardzo charakterną, temperamentnom Hiszpańską klaczą. Jej matka, choć nie rasowa, stała się ulubienicą ludzi, a na emeryturze, dyrektor zabrał ją do siebie, gdzie został jego ukochaną kalczą. Unica po kilku miesiącach Hiszpańskiej Szkoły jazdy, zroumiała, że dla niej jest tu za spokojnie. Zamieniła się z jedną z klaczy w transporcie, dotarła tutaj.
Właściciel: mat114
Od Harry'ego - CD historii Sashy
Klacz jest bardzo fajna. Polubiłem ją od pierwszego naszego spotkania.
Przy niej nie da się nudzić. Lubię z nią spędzać czas i mam nadzieję, że
ona ze mną też.
- Hej Sasha- zacząłem rozmowę po długiej ciszy.- Wiesz co. Powiem ci, że bawimy się jak małe dzieci. Co w nas wstąpiło, przecież jesteśmy dorośli.
- Harry czasem fajnie tak się powygłupiać, powspominać dawne czasy kiedy to my byliśmy mali to musisz przyznać.
- Taa. Masz rację. Gdyby było nas tu więcej pobawilibyśmy się w chowanego, ale jak są tylko dwie osoby to głupio się bawi, no nie?
- Hahaha. Masz świętą rację. Wiesz co. Robi się już ciemno więc może wysuszmy się i pobiegnijmy na łąkę do innych koni, ok?
- Ok.
Wyszliśmy z wody i usiedliśmy na brzegu. Zaczęliśmy rozmawiać o członkach stada. Nie obgadywaliśmy tylko rozmawialiśmy poważnie jak ''dorosły z dorosłym''.
Sasha?
- Hej Sasha- zacząłem rozmowę po długiej ciszy.- Wiesz co. Powiem ci, że bawimy się jak małe dzieci. Co w nas wstąpiło, przecież jesteśmy dorośli.
- Harry czasem fajnie tak się powygłupiać, powspominać dawne czasy kiedy to my byliśmy mali to musisz przyznać.
- Taa. Masz rację. Gdyby było nas tu więcej pobawilibyśmy się w chowanego, ale jak są tylko dwie osoby to głupio się bawi, no nie?
- Hahaha. Masz świętą rację. Wiesz co. Robi się już ciemno więc może wysuszmy się i pobiegnijmy na łąkę do innych koni, ok?
- Ok.
Wyszliśmy z wody i usiedliśmy na brzegu. Zaczęliśmy rozmawiać o członkach stada. Nie obgadywaliśmy tylko rozmawialiśmy poważnie jak ''dorosły z dorosłym''.
Sasha?
Nowy członek! Desperado
Imię: Desperado (Des) Płeć: ogier Wiek: 3 lata Cechy: Desperado to przede wszystkim ogier odważny. Charakterny, z temperamentem, pochodzi z Hiszpanii, i ma cechy typowego Hiszpana. Buntownik, koń z dominującym charakterem. Nie ulega, ma własne zdanie, i zawsze go broni. przystojny, czarujący, mistrz ciętej roposty. To silny, i pewny siebie ogier. Często wieczorami spaceruje sam, dalej od stada. Opiekuńczy, potrafi być delikatny, i empatyczny. Romantyk. Jeśli się uprze- nic go nie powstrzyma. Stanowisko: wojownik Żywioł: Ogień, czas Moce: wszystkie związane z żywiołami, zmiana kształtu i koloru, przejmowanie kontroli nad czyimś ciałem. Partner: Marzy o partnerce, lecz kto go pokocha? Choć jest w tym stadzie klacz, której mógłby oddać serce. Rodzina: Matka El Rescate ojciec Dell Mundos brat El Saul Historia: Urodził się w Hiszpanii. To iger z tęperamętem i charakterkiem, jak typowy Hiszpan. Wszystko wskazywało, że zostanie ogierem służącym na prestiżowych wystawach, i występach. Jako czempion, wspinał się wyżej, i wyżej. Któregoś dnia, zobaczył starą klacz. Schodziła właśnie z areny swojego ostatniego występu. Wchodząc, szła dumna, wyprostowana, śmiałą. Stajenny prowadził ją delikatnie, i ostrożnie. Schodząc szarpał linę, i krzyczał na klacz. Des nie chciał tak skończyć. Hiszpańska szkołą jezdy okazała się nie jego powołaniem. Pomógł uciec klaczy, którą widział, a on sam został przetransportowany tu, dotarł do SBR. Właściciel: korzystam z lilena11 |
Od Jetixa - CD histori Gemmy
- Gemma! - krzyknąłem przerażony po czym pobiegłem do klaczy. Ciągle
padało a po chwili usłyszeliśmy grzmot. Spojrzałem na lekko zabłoconą
Gemmę i pomogłem jej wstać.
- Co się stało? - spytałem łagodnym i spokojnym głosem. Klacz spojrzała na mnie smutnymi oczyma po czym schyliła łeb i zaczęła płakać jeszcze bardziej. Jej mokre ciało miało teraz kolor prawie, że czarny a z ciemnej grzywy spadały krople wody, które znikały w mokrej trawie. Ciszę przerwał kolejny grzmot a następnie ciemne niebo rozświetlił piorun przecinający chmury.
- Gemma? Nie chcesz to nie mów, ale proszę Cię chodźmy stąd... rozchorujesz się jeszcze. - powiedziałem smutnym i troskliwym głosem.
- To idź... - wyszeptała. Zauważyłem, że jej ciało drży, więc przytuliłem ją.
- Bez Ciebie nie pójdę, nie miałbym serca, gdybym Cię tutaj zostawił. Może nie znamy się zbyt długo, ale jesteś klaczą a ja jako ogier o klacze muszę dbać. - wyszeptał.
<Gemma?>
- Co się stało? - spytałem łagodnym i spokojnym głosem. Klacz spojrzała na mnie smutnymi oczyma po czym schyliła łeb i zaczęła płakać jeszcze bardziej. Jej mokre ciało miało teraz kolor prawie, że czarny a z ciemnej grzywy spadały krople wody, które znikały w mokrej trawie. Ciszę przerwał kolejny grzmot a następnie ciemne niebo rozświetlił piorun przecinający chmury.
- Gemma? Nie chcesz to nie mów, ale proszę Cię chodźmy stąd... rozchorujesz się jeszcze. - powiedziałem smutnym i troskliwym głosem.
- To idź... - wyszeptała. Zauważyłem, że jej ciało drży, więc przytuliłem ją.
- Bez Ciebie nie pójdę, nie miałbym serca, gdybym Cię tutaj zostawił. Może nie znamy się zbyt długo, ale jesteś klaczą a ja jako ogier o klacze muszę dbać. - wyszeptał.
<Gemma?>
Nowy członek! Midnight
Imię: Midnight
Płeć: Ogier
Wiek: 2 lata
Cechy: Midnight to przepełniony smutkiem i goryczom ogier. W swoim życiu przeszedł wiele trudności i rozczarowań. Stał się przez to nieufny i zdystansowany do innych koni. Lubi przebywał w samotności. Może wtedy przemyśleć wiele spraw i odpocząć od codzennego wiru. Łagodny i ostrożny, ale nie bojaźliwy. Stara się często uśmiechać, aby zakryć swoje traumy. Chętnie doradzi lub pomoże. W przyjacielach najbardziej ceni szczerość i zaangażowanie, które wkładają w drugą osobę. Łatwo jest go zranić lub ubliżyć, jednak potrafi szybko zapomnieć o wszystkim i wybaczyć. Bardzo chciałby być wesołym i energicznym koniem, takim, jak inne, aczkolwiek wie, że jeżeli chodzi o niego, jest to niemożliwe. Aby się otworzył, musiałby znaleźć prawdziwego przyjaciela. Nie wierzy jednak w to, że jest na świecie osoba, która potrafiłaby go w pełni zrozumieć.
Stanowisko: Wypatrujący
Żywioł: Ziemia, powietrze
Moce: W pełni opanował umiejętności związane ze swoimi żywiołami. Oprócz tego potrafi wkraść się do czyjegoś umysłu (może wtedy sprawić w jego ciele wewnętrzny ból, czytać mu w myślach, albo sprawić, że nie będzie pamiętał jakiegoś wspomnienia), zamieniać się w istoty z ziemi i powietrza, porozumiewać się telepatycznie, oddać komuś swoją siłę (lub na odwrót), przywołać dusze zmarłych
Partner: Nie liczy na to, że ktoś go pokocha, jednakże bardzo chciałby mieć przy sobie kogoś tak bliskiego. To jedno z jego największych pragnień w życiu.
Rodzina: Chciałby o niej zapomnieć
Historia: Od najmłodszych chwil swojego życia spotykał go smutek i ból. Urodził się jako najgorszy źrebak w rodzinie. Ubliżano mu, dokuczano i śmiano się z niego. Każda chwila była dobra na to, aby sprawić mu przykrość. Jedynie jego matka kochała go nad wyraz. Była jedyną osobą, która tak naprawdę się nim interesowała. Niestety, kiedy Midnight miał 10 miesięcy, została zabita przez stado wilków. To wydarzenie już w zupełności zszarpało jego psychikę. Zaparł się i zamknął w sobie. Nie miał już nikogo (omijając resztę złośliwej rodziny). Musiał odejść. Osamotniony i słaby błąkał się po świecie przez wiele miesięcy. W wieku półtora roku złapali go ludzie. Został wsadzony do przyczepy. Podczas podróży miał jednak wypadek - pojazd wypadł z drogi i stoczył sie po stoku. Został poważnie ranny, lecz w ciężkim stanie musiał uciekać dalej. W końcu jednak napotkał się na Alfę Stada Białej Róży, który zaproponował dołączenie do niego. W nadzieji, że znajdzie tutaj schronienie i swoją nową rodzinę, dołączył. Może tutaj jego los odmieni się na lepsze...
Właściciel: ~Arashi
środa, 30 października 2013
Nowy członek! Fearless
Imię: Fearless
Płeć: ogier Wiek: 2 lata Cechy: Fearless to ogier fryzyjski który jest bardzo dumnym i śmiałym koniem. Nigdy nie cofnie się, ani nie podda. Zuchwały i wredny uwielbia patrzeć na cierpienie innych, ale jednak nie pozwoli na krzywdzenie kogoś na kim mu zależy, a zależy mu na stadzie. Tajemniczy, nikt do niego jeszcze do doszedł, nienawidzi towarzystwa, a kocha samotność. Małomówny, złośliwy, odważny. Dotrzyma danego słowa. Jeżeli będzie taka potrzeba poświęci się dla stada, będzie walczył. Uwielbia rywalizować i przeżywać przygody. Zawsze stara się pokonywać własne rekordy i innych również, ale nie chwali sie tym. Lubi się kłucić, ma cięty język. Nigdy nie ostrzega kiedy atakuje i czasami może zabic jakiegoś konia. Jest bardzo mądry i spostrzegawczy. Działa na własne kopyto i zawsze ma strategię. Stanowisko: wojownik (szkoda że nie można mordercy) Żywioł: psychika, ciemność Moce: kontrolowanie ciała i umysłu, zabijanie wzrokiem lub sprawianie bólu, stawanie sie duchem, biega z prędkością światła i ożywia przedmioty Partner: nie ma i nie szuka Rodzina: nie obchodzi go co się z nią stało Historia: Żył w sporym stadzie liczącym ponad 50 członków. Jego rodzice byli przyjaciółmi bet więc byli też poważani. Jednak niezbyt obchodził ich los własnego syna więc Fearless nikomu nic nie mówiąc odszedł ze stada. Jest pewien że nikt tego nawet nie zauważył Właściciel: Samotna |
|
Od Skyfall- CD historii Harry`ego
-Możemy- odpowiedziałam i pobiegłam w stronę łąki.
W pewnym momencie zaczęliśmy się ścigać. Ogier był szybki, a ja byłam niezbyt dobra w biegach. Ale z całych swoich sił próbowałam dorównać ogierowi, który co chwila się obracał i posyłał mi szeroki uśmiech, który odwzajemniałam małym swoim uśmieszkiem.
W końcu dotarliśmy na łąkę, która była obleczona w złotoróżowe promienie słoneczne, odbijające się w małych rzeczkach.
-Pięknie- powiedziałam i zaczęłam się wpatrywać w zachód.
<Harry? Sorry, że tak długo, ale brak Internetu…>
W pewnym momencie zaczęliśmy się ścigać. Ogier był szybki, a ja byłam niezbyt dobra w biegach. Ale z całych swoich sił próbowałam dorównać ogierowi, który co chwila się obracał i posyłał mi szeroki uśmiech, który odwzajemniałam małym swoim uśmieszkiem.
W końcu dotarliśmy na łąkę, która była obleczona w złotoróżowe promienie słoneczne, odbijające się w małych rzeczkach.
-Pięknie- powiedziałam i zaczęłam się wpatrywać w zachód.
<Harry? Sorry, że tak długo, ale brak Internetu…>
Helios dorósł!
Imię: Helios
Płeć: ogier
Wiek: 1 rok
Cechy: odważny, rozważny, odpowiedzialny, towarzyski, pomysłowy,energiczny, pewny siebie, rozbrykany, zwinny, czasami bywa chamski, ale na to trzeba zasłużyć.
Stanowisko: Wojownik
Żywioł: Światło i powietrze
Moce: oślepienie, bieg z prędkością światła, wywołanie huraganu, teleportacja, zamiana w "świetlnego" konia
Partner: Ech... Czemu nie? Tylko Czy jakaś go zaakceptuje...
Rodzina: matka - Vega, ojciec - Havanes, siostra - Voltari
Historia: Urodził się w stadzie podczas wojny, rodzice nie mieli czasu, więc był zdany tylko na siebie i siostrę.
Właściciel: Ruby14
Od Karej i Shadow'a CD
<Nastał nowy dzień>
***
-Witaj Shadow! - jak się spało?
***
-Wiesz, tak chłodno, twardo trochę.
***
-A mi wręcz wybornie!
***
-Szkoda że musiałem spać na zimnej ziemi, a ty na słomie.
Wyszedłem z jaskini. Zacząłem biegać w miejscu, aby rozgrzać się.
**
-Jak masz już biegać, to lepiej choć się ścigać!
***
-Ach tak?! To dokąd? Do rzeki? Nie ma sprawy!
***
-3..2...1 START!
Wyruszyliśmy droga trwała jakby wiecznie. Szliśmy łeb w łeb, nos w nos, kopyto w kopyto, aż do czasu. Byliśmy cali ubabrani w błocie. Nagle uderzyłam w pień. Potknęłam się.
-Ałaaaaa! Boli!
Ogier zatrzymał się
***
-Co się stało?
-Przewróciłam się.
-Czekaj biegnę po lekarza!
***
CDN
***
-Witaj Shadow! - jak się spało?
***
-Wiesz, tak chłodno, twardo trochę.
***
-A mi wręcz wybornie!
***
-Szkoda że musiałem spać na zimnej ziemi, a ty na słomie.
Wyszedłem z jaskini. Zacząłem biegać w miejscu, aby rozgrzać się.
**
-Jak masz już biegać, to lepiej choć się ścigać!
***
-Ach tak?! To dokąd? Do rzeki? Nie ma sprawy!
***
-3..2...1 START!
Wyruszyliśmy droga trwała jakby wiecznie. Szliśmy łeb w łeb, nos w nos, kopyto w kopyto, aż do czasu. Byliśmy cali ubabrani w błocie. Nagle uderzyłam w pień. Potknęłam się.
-Ałaaaaa! Boli!
Ogier zatrzymał się
***
-Co się stało?
-Przewróciłam się.
-Czekaj biegnę po lekarza!
***
CDN
Od Lonely Shadow'a
Dołączenie do tego zapchlonego stadka
było moją porażką. Jak mogłem być taki głupi? I jak ONI mogli być tacy
naiwni? Prędzej czy później przecież i tak skończą jak nędzne szczury,
powybijam ich każdego osobno. Teraz jednak podelektuję się ich bólem i
strachem. Nie wszystko naraz, że tak powiem.
Ruszyłem przed siebie miarowym krokiem. Miałem zamiar zwiedzić trochę okolice i znaleźć sobie jakąś dobrą miejscówę na pewien czas. Może przy okazji jakiś konik wpadnie w moje wredne kopytka? Kto wie. Po jakimś czasie stwierdziłem, że nie mogło być gorzej. Nie dość, że konie słodziusie i cherlawe, to jeszcze do tego liche terytorium. Powiem tylko tyle: totalne dno. Pokręciłem głową z niedowierzaniem i prychnąłem gniewnie. Aby poprawić sobie nastrój, pozbawiłem życia pary kwiatów i roślin, po czym spaliłem jedno młode drzewko. Ruszyłem dalej, nadal jednak poirytywany. Oczekiwałem konfrontacji. Jak na życzenie, przeszedłszy kawałek dalej, zauważyłem jednego z ogierów ze stada. Wyglądał na słabeusza i idiotę, więc skierowałem się w jego stronę. Widząc mnie, na jego twarzy zagościł idiotyczny uśmieszek. - Cześć! Nazywam się Shadow... Wiesz, jestem tutaj nowy i jeszcze się nie orientuję. Ty wyglądasz na bardziej obeznanego. Mógłbyś mnie oprowadzić, prawda? - wyszczerzył do mnie ząbki. Sam fakt, że ogier ma prawie tak samo na imię już mnie wyprowadził z równowagi, nie mówiąc już o jego nazbyt wesołym zachowaniu i zuchwałej mince. - Posłuchaj no mnie, bałwanie - warknąłem, podchodząc bliżej. Nasze oczy prawie, że się stykały. - Wiesz może, z kim rozmawiasz? Wesołek cofnął się kilka kroków dalej, zdezorientowany zaszłą sytuacją. - Ym... Nie za bardzo znam twoje imię... Ale... - jąkał się. Posłałem w jego stronę kulę ognia. Jego przylizana grzywa i ogon zaczęły się palić, a on zaczął rżeć przeraźliwie. Kopnąłem go w pierś, tak, że upadł na ziemię, jęcząc z bólu. Już miałem zadać mu serię ciosów w łeb, kiedy jakiś głos rozległ się w oddali za mną. - Daj spokój temu półmóżdżkowi. Nie jest wart sił. Odwróciłem się gwałtownie. - Kimkolwiek jesteś, nie będziesz mi mówić, co mam robić - odrzekłem dysząc ze złości. - Spokojnie, spokojnie - postać zaśmiała się. - I tak już ci uciekł. Popatrzyłem za siebie rozgniewany i faktycznie - unosił się tam już tylko kurz. Postanowiłem jednak, że dopadnę go w najbliższej wolnej chwili. Spojrzałem jeszcze raz na śmiałka. Jego postawa zirytowała mnie. Skierowałem się w jego stronę. Kiedy podszedłem bliżej, okazało się, że jest to... klacz! Ta wiadomość rozśmieszyła mnie, jak nigdy. - Jak śmiesz... - zacząłem. - Kim w ogóle jesteś, że odważasz się mówić do mnie tak zuchwale? Klacz popatrzyła na mnie z niedbałością. - Coś nie w temacie jesteś, nie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - Może najpierw ty się przedstaw? Zbyt śmiała. Będzie jeszcze tego żałowała. - Panienkę chyba coś dzisiaj ponosi - uciąłem. Klacz popatrzyła na mnie zaintrygowana, po czym westchnęła. - Trudny przypadek z ciebie - zwróciła się do mnie. Zmrużyłem powieki. Wkurzał mnie jej brak powagi, jednak postanowiłem dać na rozwagę. Trzeba najpierw poznać swojego przeciwnika. (Wolf Dark?) |
|
Od Gemmy - CD historii Jetixa
Był mi zimno, ale nie chciałam dać za wygraną. Stałam jak wbita do
ziemi. Po chwili spuściłam głowę na dół i łkałam. Ogier próbował mnie
pocieszyć, ale ja nie zwracałam na niego uwagi. Ciągle rozmyślając o
moich problemach, nagle pobiegłam w stronę lasu. Jetix próbował mnie
zatrzymać ale nie wychodziło mu to.
- Gemma!- wołał z oddali.- Zaczekaj! Gdzie biegniesz?!
Nie zwracałam na to uwagi. Tylko biegłam i biegłam. Nagle poślizgnęła się na śliskiej trawie i upadłam. Jetix do mnie czym prędzej podbiegł.
Jetix?
- Gemma!- wołał z oddali.- Zaczekaj! Gdzie biegniesz?!
Nie zwracałam na to uwagi. Tylko biegłam i biegłam. Nagle poślizgnęła się na śliskiej trawie i upadłam. Jetix do mnie czym prędzej podbiegł.
Jetix?
Od Wolf Dark i Flicki
Było jeszcze ciemno gdy wyruszyłam w podróż ... Galopowałam po dzikich
łąkach w znalezieniu stada , ale nigdzie żadnego nie było . Nastał ranek
byłam już wyczerpana . Wszystko otaczała gęsta mgła . Usłyszałam dźwięk
strumyka . Czym prędzej pobiegłam w stronę wody . Piłam i piłam aż
nagle woda zaczęła drżeć . Podniosłam głowę i zobaczyłam konia . Zaczął
podchodzić blisko mnie . Zaczęłam się bać ...
***
Podeszłam do klaczy. Uśmiechnęłam się.
-Czego tu szukasz? - zapytałam zaczynając okrążać konia
***
Uciekłam od mojego właściciela , błąkałam się po łąkach i przybyłam tutaj . A ty co tutaj robisz ? .
***
-A wiesz może gdzie teraz jesteś? - zapytałam niczego nieświadomą klacz
***
Nie błąkam się już tu od kilku godzin ... A ty skąd jesteś ? - spytałam zaniepokojona
***
-Nie powinnaś tego wiedzieć - odparłam niedbale patrząc gdzieś w dal mrużąc oczy
Podeszłam bliżej klaczy. Warknęłam i rzuciłam się na nią pod postacią wilka
Cisza lasu została przedarta przez pisk klaczy.
***
Byłam przerażona tamta klacz się na mnie rzuciła nie wiedziałam co się dzieje ...
***
Przygniotłam konia do ziemi.
-Nie wyjdziesz z tego cała - odparłam szczerząc kły
***
Proszę zostaw mnie co ja Ci zrobiłam ? ...- nie rozumiałam tamtej klaczy , starałam się bronić
***
-Nie chowam do ciebie urazy. - uśmiechnęłam się wrednie - ale takie
prawo natury. Silniejszy zabija słabszego by przetrwać. - wgryzłam się w
kark klaczy
***
Zaraz , zaraz silniejszy zabija słabszego a skąd wiesz , że jestem słaba ? - zdenerwowałam się ...
***
Przygryzłam jeszcze mocniej.
-To widać na pierwszy rzut oka.
***
To się widzisz myliś ... - użyłam mojej mocy i stałam się niewidzilna
***
Nie zmieniło to zbytnio sytuacji nadal powalonej na ziemię klaczy i jej podgryzanego, ociekającego lepką krwią karku.
***
W tym samym momencie zmieniłam kształt i byłam 10 razy mniejsza niż klacz która mnie atakowała ... Weszłam w głąb trawy ...
***
Odebrałam klaczy moc zmiany rozmiaru. Znów była swojej wielkości ale zachowywała się jakby zupełnie tego nie zauważyła.
***
Dobra dasz mi spokój mała drakulo ?! NIe jesteś silniejsza . Jakbyś
była to byś miała przewagę liczebną . Wyzśij ze mnie całą krew pewnie i
tak ci nie zależy na znajomych to zabijaj ! A może byśmy się polubiły ?
Nie przyszło Ci to do głowy ?! Zabijaj najwyżej już nigdy nie zagram za
skrzypcach - parsknęłam ze śmiechem
***
Martel CD
Od Sashy - CD historii Harry'ego
Pierwsze
co zrobiłam do popłynęłam trochę w dół, a następnie pomknęłam pod wodą
ku powierzchni tafli. Wyskoczyłam z wody i zaśmiałam się.
- TO było... dziwne - stwierdziłam kiedy opanowałam śmiech - Ale przyjemne? - spytał Harry - No jasne! - rozpromieniłam się Wyszłam z wody, rozpędziłam się i ponownie wskoczyłam obok Harry'ego chlapiąc go. Teraz obydwoje się zaśmiewaliśmy, chlapaliśmy się, bawiliśmy w berka (w wodzie oczywiście) i różne tego typu rzeczy. Bardzo miło mi się spędzało czas z Harrym. Harry? |
|
Od Sashy - CD historii Harry'ego
Pierwsze co zrobiłam do popłynęłam trochę
w dół, a następnie pomknęłam pod wodą ku powierzchni tafli. Wyskoczyłam
z wody i zaśmiałam się.
- TO było... dziwne - stwierdziłam kiedy opanowałam śmiech - Ale przyjemne? - spytał Harry - No jasne! - rozpromieniłam się Wyszłam z wody, rozpędziłam się i ponownie wskoczyłam obok Harry'ego chlapiąc go. Teraz obydwoje się zaśmiewaliśmy, chlapaliśmy się, bawiliśmy w berka (w wodzie oczywiście) i różne tego typu rzeczy. Bardzo miło mi się spędzało czas z Harrym. Harry? |
|
Od Harry'ego - CD historii Sashy
Widać było, że klacz jest rozmowna. Takie najbardziej lubię. Nie znam
jej tak dobrze jak na przykład Skyfall czy Martela, ale mam nadzieję, że
będę miało okazję ją bardzo dobrze poznać.
- Co cię tu do mnie sprowadza?- zapytałem, po czy dodałem.- C u ciebie słychać?
-Dobrze- odparła klacz pokazując swój piękny uśmiech.- A co mnie tu sprowadza, nie wiem. Zobaczyłam cię samego stojącego na łące więc postanowiłam podejść i przywitać się z tobą.
- Aaa. To może pójdziemy razem nad jezioro. Jest tak ciepło. Trzeba się trochę ochłodzić.
- Taa. Masz raję. Ścigamy się do jeziora?
- Yhm- przytaknąłem.
Wystartowaliśmy strasznie szybko. Klacz była trudną przeciwniczką. Biegła bardzo szybko. Nie dawała za wygraną. Po chwili zostałem w tyle. Gdy sobie uświadomiłem, że nie mogę przegrać z klaczą, przyspieszyłem tak, że ją wyprzedziłem. Jednak moja "sława" nie trwała długo. Do jeziora zostało nam parę metrów. Biegliśmy łeb w łeb, i nagle wpadliśmy oboje do wody.
Sasha?
- Co cię tu do mnie sprowadza?- zapytałem, po czy dodałem.- C u ciebie słychać?
-Dobrze- odparła klacz pokazując swój piękny uśmiech.- A co mnie tu sprowadza, nie wiem. Zobaczyłam cię samego stojącego na łące więc postanowiłam podejść i przywitać się z tobą.
- Aaa. To może pójdziemy razem nad jezioro. Jest tak ciepło. Trzeba się trochę ochłodzić.
- Taa. Masz raję. Ścigamy się do jeziora?
- Yhm- przytaknąłem.
Wystartowaliśmy strasznie szybko. Klacz była trudną przeciwniczką. Biegła bardzo szybko. Nie dawała za wygraną. Po chwili zostałem w tyle. Gdy sobie uświadomiłem, że nie mogę przegrać z klaczą, przyspieszyłem tak, że ją wyprzedziłem. Jednak moja "sława" nie trwała długo. Do jeziora zostało nam parę metrów. Biegliśmy łeb w łeb, i nagle wpadliśmy oboje do wody.
Sasha?
wtorek, 29 października 2013
Od Jetixa - CD historii Gemmy
Spojrzałem na piękną chociaż smutną klacz. Pewnie jak się uśmiecha jest
jeszcze piękniejsza. Staliśmy przez chwilę w ciszy, gdy nagle na moje
chrapy spadła kropelka wody, spojrzałem w niebo i zobaczyłem szare
deszczowe chmury, które przysłaniały słońce. "Pewni będzie padać" -
pomyślałem a po chwili z jednej kropli zrobiło się ich wiele. Spojrzałem
na klacz, która nie przejmowała się uderzającymi o jej ciało
kropelkami.
- Chodźmy... - powiedziałem łagodnie i uśmiechnąłem się lekko do smutnej klaczy. Kiedy na mnie spojrzała poczułem zimny dreszcz, który przeszedł po całym moim ciele.
<Gemma?>
- Chodźmy... - powiedziałem łagodnie i uśmiechnąłem się lekko do smutnej klaczy. Kiedy na mnie spojrzała poczułem zimny dreszcz, który przeszedł po całym moim ciele.
<Gemma?>
Od Harry'ego - CD historii Skyfall
Skyfall się zmieniła. Jest teraz o wiele bardziej rozmowna i weselsza.
To skryta klacz bardzo mnie zaciekawiła. Gdy ją po raz pierwszy ujrzałem
(wtedy gdy uratowała mi życie)od razu wiedziałem, że będziemy
najlepszymi przyjaciółmi. Cieszę się, że mogę znać kogoś tak zabawnego i
fajnego jak Skyfall. Mam nadzieję, że będziemy spędzać razem czas coraz
częściej.
Do parku nam się nie spieszyło. Szliśmy sobie spacerkiem rozmawiając jak dorosłe konie. Słońce już zachodziło więc niebo nabrało wielu pięknych barw.
- Skyfall- zacząłem wreszcie rozmowę po długiej ciszy.- Podoba ci się, co nie?
- A tobie Harry nie? Ja ... ja bardzo lubię oglądać zachód słońca, a szczególnie na wolnej przestrzeni.
- Fajnie. Jak chcesz to możemy biegnąć na łąkę pooglądać ten zachód.
Skyfall?
Do parku nam się nie spieszyło. Szliśmy sobie spacerkiem rozmawiając jak dorosłe konie. Słońce już zachodziło więc niebo nabrało wielu pięknych barw.
- Skyfall- zacząłem wreszcie rozmowę po długiej ciszy.- Podoba ci się, co nie?
- A tobie Harry nie? Ja ... ja bardzo lubię oglądać zachód słońca, a szczególnie na wolnej przestrzeni.
- Fajnie. Jak chcesz to możemy biegnąć na łąkę pooglądać ten zachód.
Skyfall?
Od Sashy
Łaziłam sobie dzisiaj bez celu po terenach. Mijałam grupki koni
rozmawiających żywo, albo pary przytulające sie do siebie. Teraz dopiero
odczułam jak bardzo brakowało mi drugiej połówki. Żebym miała się u
kogo wyżalić, przytulić, żeby ktoś był zawsze przy mnie. Ktoś kto będzie
mnie kochał i szanował, rozumiał i pomagał. Idealny ogier który będzie
właśnie tym jedynym. Machnęłam ogonem żeby przepędzić muchy. Tak, to by
było życie! Słońce, mimo że jest już jesień, przypiekało dość mocno.
Chcąc się ochłodzić ruszyłam cwałem. Nie myślałam gdzie biegnę, szukałam
po prostu miejsca gdzie będzie można się napić. Po chwili znalazłam się
nad brzegiem Jeziora Mgły. Stał tam jakiś koń. Zaciekawiona podeszłam.
Był to ogier, o ile się nie mylę, nazywał się Harry
- Hejka - przywitałam się widocznie zaskakując ogiera
- oo cześć - uśmiechnął sie szeroko
- Ty jesteś Harry prawda?
- Tak - przytaknął - A ty... - chwilke się zastanowił - Sasha!
Kiwnełam głową
(Harry?)
- Hejka - przywitałam się widocznie zaskakując ogiera
- oo cześć - uśmiechnął sie szeroko
- Ty jesteś Harry prawda?
- Tak - przytaknął - A ty... - chwilke się zastanowił - Sasha!
Kiwnełam głową
(Harry?)
Nowy członek! Shabby
Imię: Shabby
Płeć: ogier
Wiek: pół roku
Cechy: zabawny, sympatyczny, radosny, ciekawski, towarzyski, miły, ciepły, głupiutki, śmiały, energiczny, roztrzepany, wygadany, ufny, szczery. Jest łobuzem i często pakuje się w kłopoty
Żywioł: natura
Moce: potrafi rozmawiać z każdym zwierzęciem
Partner: za młody
Rodzina: matka Reddelahorhe
Historia: Właściwie to nie wie za dużo o swojej przeszłości. Dwa tygodnie przed dołączeniem do Stada Białej Róży zgubił się i nie wiedząc gdzie iść, włóczył się smętnie po lesie.
Właściciel: Leeth
Od Slayera - CD historii Wolf Dark
Oczy mi zalśniły. Jak to już dawno nie widziałem krwi. Jak to już dawno nie słyszałem krzyku ofiary.
-Slayer!- krzyknęła klacz -A tak, tak...- wyrwałem się z zamyślenia -Wiesz, co masz zrobić- mruknęła już nieco zdenerwowana- bez używania mocy! Klacz leżała pod skalistą ścianą. Zaśmiałem się szyderczo, i wolnym krokiem, podszedłem do klaczy. Ta szybko wstała, i zaczęła uciekać. Natychmiast pognałem z nią, i wyprzedziłem. Kopnąłem ją w klatkę piersiową, potem przewaliłem. Miotała się na wszystkie strony, przez co jeszcze bardziej się poraniła. Po serii kopniaków w brzuch, próbowała kopnąć mnie w pęcinę. Żałosne. Już miałem przystąpić do ciosu ostatecznego, zakrwawionej klaczy, kiedy między nią, a mnie, wsunęła łeb WOlf Dark. -Dosyć- powiedziała -Hm?- zdziwiłem się -Na dziś starczy, dosyć już zobaczyłam, a ja też chcę mieć jakąś rozrywkę! <Wolf> |
|
Od Shadowa i Karej
Przechodziłem
wzdłuż i wszerz okolice tego stada. Nie było tu tak źle jak myślałem.,
ale nie najlepiej. Żadnej żywej duszy, żadnego końskiego tchu. Byłem
sam... .
Gdy byłem przy granicach stada zobaczyłem karą klacz. *** Przechodziłam przy płocie granic. Nudziło mi się. Kopnęłam dosyć mocno kamień. *** -Auć! - krzyknąłem **** Zaśmiałam się. -No sorry Rose! -Jaka Rose?!- usłyszałam. *** Z zdziwieniem przybiegłem do obcej klaczy. -O, cześć Jestem yy..yy Shadow! Co to ta Rołz? *** -Klacz ze stada. Skoro jesteś na naszych terenach powinieneś wiedzieć to i owo. *** -To tu jest stado!? Przepraszam już stąd idę. *** -Czekaj zostań! Nikt nie musi wiedzieć że tu jesteś, dołącz. *** -Dzięki... y..yy..yyy, jak masz na imię? *** -El Kara. *** Wybuchnąłem głośnym śmiechem. -Hahaha! EL KARA?! To ci współczuję. *** -Ha ha bardzo śmieszne wiesz!- tupnęłam i poszłam. *** Dogoniłem ''El Karą'' i szarpnąłem ją za grzywę. -No ja nie chciałem! Masz po prostu bardzo oryginalne imię. *** -Nie pasuje? To mów Kara, Black. Jakkolwiek chcesz. *** -To wybieram Kara. Może byś mi objaśniła gdzie jestem moja droga Karo? *** -Jesteś w stadzie, w którym dzieje sie co chce. Ponoć panuje wojna, ale to mnie nie obchodzi. Kilka koni, nawet nie wiem może 2-3 zostały ''porwane'' nikomu nie chce się po nie iść a my czekamy na koniec wojenki. A tak ogólnie jest nas około 60-70 nie wiem dokładnie. Mamy strasznie mało terenów, nie wiem jak my się tu mieścimy. Dlatego ja wybrałam przebywać tutaj. *** -Nieciekawie. A oprowadzisz mnie? *** -Z chęcią. *** Minęło kilka godzin zanim klacz mnie oprowadziła. Kilka koni nawet poznałem. Niezbyt tu ciekawie. Tak jak mówiła EL KARA (sorry dalej mnie to śmieszy XD). Z czasem może się przyzwyczaję. *** Zaczęło się ściemniać. Pożegnałam ogiera i poszłam spać do jaskini. Jemu też znalazłam przytulny kącik w mojej, w rogu. Nastał nowy dzień... CDN |
|
Od Sashy - CD historii Wolf Dark
Sama
chciałam wierzyć w moje słowa. Ale wydawało mi sie niewykonalne nie bać
się słynnej Wolf Dark. Starałam się nie drżeć, ani nie pokazywać
strachu na jej widok co było bardzo trudne i wymagało dużo mojego
wysiłku. Ale przynajmniej mi się udało. Zdołałam się na to żeby
popatrzeć klaczy prosto w oczy. Miała je pełne wrogości i nienawiści.
Miałam ogromną ochotę uciec, ale nie chciałam być uznana za tchórza.
- Nie boję - powtórzyłam pewniej Wolf Dark? XD |
|
Nowy członek! Lonely Shadow
Imię: Lonely Shadow
Płeć: Ogier
Wiek: 3 lata
Cechy: Lonely to ogier zupełnie niepodobny do innych. Ma swój sposób patrzenia na świat i nikt mu tego nie może zabronić. Z nikim nie rozmawia, woli przebywać w swoim towarzystwie. Nigdy go nie ma - znika i pojawia się tak nagle, że nie sposób go zauważyć. Niezwyciężony mistrz ciętej riposty, zawsze wie co powiedzieć. Cichy i zamknięty w sobie. Jego duszę rozpiera niesamowita odwaga i siła. Nie lubi nikogo. Uważa, że nikt nie jest tak potężny, jak on. Kocha ból i cierpienie. Kiedy tylko nadarzy się okazja, wyżywa się na kimś lub znęca. Bezwzględny niszczyciel, jak nazywają go niektórzy, to maszyna do zabijania. Nie będzie dla ciebie litościwy, czy choćby wyrozumiały. Nikt się dla niego nie liczy, więc także i ty. Większość osób po prostu go unika. Tak jest najlepiej i tego się trzymaj.
Stanowisko: Nie ma zamiaru się kogoś słuchać. Będzie robił co mu się podoba.
Żywioł: Śmierć, ogień
Moce: Zapanowanie nad czyimś umysłem i ciałem, możliwość odebrania komuś pamięci (poszczególnych scen, a nawet i całej) lub wybranej cechy, przywłaszczanie sobie cudze żywioły albo moce. No i, oczywiście, wszystko, co związane jest z jego żywiołami, a także wejście w ciało innego konia
Partner: Nikt nie podbije tak bezwzględnej duszy. Nie ma na świecie klaczy, która jest do niego choćby trochę podobna. Zresztą, kto by się odważył?
Rodzina: Znużony, zabił i ją.
Historia: Urodził się w nienawistnej rodzinie, która pragnęła tylko i wyłącznie władzy. Jego rodzice byli Alfami w potężnym Stadzie. To od nich przejął swój charakter i szczerze im za to dziękuje. Od początku swojego życia był surowo traktowany, ubliżano mu na każdym kroku i przez to jest, taki jaki jest. "Wyszkolono" go na bestię. Kiedy osiągnął dorosły wiek kazano mu zabijać. Na początku sprawiało mu to zabawę, lecz po pewnym czasie znużył się tym. Był już tak bezwzględny i spragniony krwi, że i jego rodzice zaczęli się go bać. Kiedy kazali mu odejść, zabił ich. Bez większego przejęcia wymordował swój ród. Nikt i nic już go nie obchodziło.
Właściciel: ~Arashi
Nowy członek! Shadow
Imię: Shadow
Płeć: ogier
Wiek: 4 lata
Cechy: Cierpliwy, odważny, inteligentny, romantyczny, zabawowy, energiczny.
Stanowisko: Obrońca
Żywioł: Woda
Moce: Bawienie się wodą, czyli np. zamrażanie jej, rzeźbienie itd. Wszystko możliwe związane z żywiołem.
Partner: Miłość... ach... pragnie mieć partnerkę, jest nawet zauroczony pewną klaczą.
Rodzina: ---
Historia: Urodził się u ludzi w słynnej stadninie koni. Jego matka Lena była najlepszą klaczą w stadninie a ojciec Left najszybszym ogierem. Ludzie planowali że Shau będzie wspaniałym koniem. Tak się jednak nie stało. Shadow był inny niż przewidywali... Właściwie to on był nieprzewidywalny. Ścigał się na torze zajmował nawet nie najgorsze miejsca aż do dnia gdy miał tego dosyć , dosyć ludzi miał i uciekł. Uciekł i do stadniny nigdy już nie wrócił. Miał wtedy dwa lata. Znalazł jakieś stado w którym wszystkie konie się lubiły. Nie mógł znieść widoku jednej klaczy - Lerdy. Nienawidził jej odkąd ta klacz wyśmiała go przy całym stadzie. W odwecie za to potajemnie znęcał się nad nią , kopał i gryzł. Czasem zmieniał się w wilka i atakował ją ze zdwojoną siłą. Klacz nigdy nie oddawała mu , nie zniżała się do jego marnego poziomu. Pewnego dnia Lerda nie wytrzymała i rzuciła się w walkę z Shadow'em. Ataki klaczy poważnie zagrażały życiu ogiera. Ten słabł. W pewnym momencie popchnął klacz która spadła w przepaść (walka toczyła się w górach). Po klaczy słuch zaginął. Ogier przeraził się tego i uciekł. W końcu znalazł owe stado
Właściciel: aniwa
Kto testuję?
Witam, tym razem przemówi wasz (może) kochany Silverek. <3
Do SBR chcemy dodać nową zakładkę - Towarzyszę, jednak potrzebujemy testera który przetestuje tą zakładkę.
Ponieważ nie mogliśmy się zdecydować kogo wybrać na tego testera, to wy go wybierzecie. W komentarzach napiszcie imię konia który według Ciebie powinien przetestować tą nową zakładkę. NIE MOŻNA GŁOSOWAĆ NA SIEBIE i każdy ma podpisać swoją wiadomość imieniem konia.
Osoba która utrzyma najwięcej głosów będzie naszym testerem. : )
A jeśli chodzi o tą całą zakładkę, jak widzicie jest już pokazana. Możecie ją zobaczyć i również napisać w komentarzach swoją opinie.
Jeśli wam będzie się podobał ten pomysł, zakładka tu zostanie. :3
Do SBR chcemy dodać nową zakładkę - Towarzyszę, jednak potrzebujemy testera który przetestuje tą zakładkę.
Ponieważ nie mogliśmy się zdecydować kogo wybrać na tego testera, to wy go wybierzecie. W komentarzach napiszcie imię konia który według Ciebie powinien przetestować tą nową zakładkę. NIE MOŻNA GŁOSOWAĆ NA SIEBIE i każdy ma podpisać swoją wiadomość imieniem konia.
Osoba która utrzyma najwięcej głosów będzie naszym testerem. : )
A jeśli chodzi o tą całą zakładkę, jak widzicie jest już pokazana. Możecie ją zobaczyć i również napisać w komentarzach swoją opinie.
Jeśli wam będzie się podobał ten pomysł, zakładka tu zostanie. :3
Od Hope
Dzisiaj w nocy śniły mi się śmierć Twistera, Apolla, Wild oraz kilku
innych koni i chora Levata. Już dawno się z tym pogodziłam, a jednak to
do mnie wróciło.
Jest już popołudnie, a ja nadal się trzęsę. Łażę w kółko po lesie, tupię, wzdycham... Ale to nic nie daje. Cały czas mam przed sobą całe zdarzenie. Czy nic nie jest już w stanie mi pomóc?
Stwierdzam, że najlepiej odwiedzę Levatę. Jest już dorosła, ale zdarzenie odbiło się na jej psychice i zdrowiu. Chcę zobaczyć, jak sobie radzi, więc kieruję się w stronę jej jaskini. Trafiam tam bez problemu. Klacz leży na swoim posłaniu z trawy i liści i chrząka.
- Puk, puk!
Unosi głowę i uśmiecha się na mój widok.
- Wszystko dobrze? - pytam, gdy wchodzę do środka.
- Tak, dzięki - odpowiada chrypliwym głosem.
- Lepiej niż wczoraj?
- Czy ja wiem? A z tobą? Cała się trzęsiesz...
Nie chciałam jej mówić o snach, więc skłamałam.
- Tak, chyba się przeziębiłam. Mama cię odwiedza?
- Hope, proszę. Jess odwiedza mnie bardzo często, czasami mam jej dość - śmieje się, ale ta informacja podniosła mnie na duchu. Przynajmniej nie jest sama. - Skoro o mamie mowa, to ma przyjść za pół godziny. Zostaniesz?
- Nie, wybacz. Muszę już iść, tak wpadłam.
- Rozumiem...
- To... Cześć!
- Nom, pa!
Wychodzę. Już sama nie wiem, co ze sobą zrobić. Wtedy wpadam na jakiegoś konia...
(Chce ktoś skończyć?)
Jest już popołudnie, a ja nadal się trzęsę. Łażę w kółko po lesie, tupię, wzdycham... Ale to nic nie daje. Cały czas mam przed sobą całe zdarzenie. Czy nic nie jest już w stanie mi pomóc?
Stwierdzam, że najlepiej odwiedzę Levatę. Jest już dorosła, ale zdarzenie odbiło się na jej psychice i zdrowiu. Chcę zobaczyć, jak sobie radzi, więc kieruję się w stronę jej jaskini. Trafiam tam bez problemu. Klacz leży na swoim posłaniu z trawy i liści i chrząka.
- Puk, puk!
Unosi głowę i uśmiecha się na mój widok.
- Wszystko dobrze? - pytam, gdy wchodzę do środka.
- Tak, dzięki - odpowiada chrypliwym głosem.
- Lepiej niż wczoraj?
- Czy ja wiem? A z tobą? Cała się trzęsiesz...
Nie chciałam jej mówić o snach, więc skłamałam.
- Tak, chyba się przeziębiłam. Mama cię odwiedza?
- Hope, proszę. Jess odwiedza mnie bardzo często, czasami mam jej dość - śmieje się, ale ta informacja podniosła mnie na duchu. Przynajmniej nie jest sama. - Skoro o mamie mowa, to ma przyjść za pół godziny. Zostaniesz?
- Nie, wybacz. Muszę już iść, tak wpadłam.
- Rozumiem...
- To... Cześć!
- Nom, pa!
Wychodzę. Już sama nie wiem, co ze sobą zrobić. Wtedy wpadam na jakiegoś konia...
(Chce ktoś skończyć?)
Od Gemmy - CD historii Jetixa
Byłam dziś smutna. Wszystkie konie się ode mnie odwróciły, ale czemu?
Stałam samotnie na łące, aż tu nagle on się pojawił znikąd. Bardzo się
ucieszyłam na jego widok, ale tego nie okazywałam. Ogier stał koło mnie i
jedząc zielną trawę spoglądał na mnie.Myślałam, że to zwykłe
spojrzenia. Jednak gdy przestałam jeść popatrzyłam się w jego oczy. Były
pełne troski i zakłopotania.
- Co się tak na mnie patrzysz?- zapytał ogier trochę zakłopotany.
- A tak się patrzę na ciebie. Dawno na nikogo się nie patrzyłam. Jak ci to przeszkadza to przestanę.
- Nie no spoko.
Po dłuższej chwili ciszy zaczęliśmy znowu rozmowę.
- Czemu jesteś taka smutna?- zapytał ogier.
- Nie ważne!- krzyknęłam.
- No ale proszę powiedz.
- Wszystkie konie się ode mnie odwróciły. Nawet Silver i Rose. Ja już nie wiem co mam zrobić żeby znowu było jak dawniej.
- Nie przejmuj się.
- Ja jestem i ja się nie odwróciłem od ciebie. Pamiętaj, że mi możesz zaufać. Jak przyjaciele.
- Ja już nikomu nie mogę ufać.
Jetix?
- Co się tak na mnie patrzysz?- zapytał ogier trochę zakłopotany.
- A tak się patrzę na ciebie. Dawno na nikogo się nie patrzyłam. Jak ci to przeszkadza to przestanę.
- Nie no spoko.
Po dłuższej chwili ciszy zaczęliśmy znowu rozmowę.
- Czemu jesteś taka smutna?- zapytał ogier.
- Nie ważne!- krzyknęłam.
- No ale proszę powiedz.
- Wszystkie konie się ode mnie odwróciły. Nawet Silver i Rose. Ja już nie wiem co mam zrobić żeby znowu było jak dawniej.
- Nie przejmuj się.
- Ja jestem i ja się nie odwróciłem od ciebie. Pamiętaj, że mi możesz zaufać. Jak przyjaciele.
- Ja już nikomu nie mogę ufać.
Jetix?
poniedziałek, 28 października 2013
Od Skyfall- CD hitorii Harry`ego
Uśmiechnęłam się do ogiera. W końcu mam swojego najlepszego przyjaciela.
Już drugiego… Cieszyłam się niemiłosiernie, bo bardzo mi zależało na
przyjaźni.
-Dziękuję- powiedziałam
-Nie ma za co- odpowiedział
-To może… kontynuujemy?- spytałam- Czy może nie masz już ochoty?
-Jasne, że tak. Idziemy teraz do Wesołego Parku. Co ty na to?
-Yhm- przytakłam i poszłam za ogierem.
Resztę dnia spędziłam na rozmowach z Harry`m, który gadał o wszystkim i o niczym. Śmieszyło mnie to, bo czasem ogier mówił coś niezrozumiałego, a potem śmiał się. Uśmiechałam się po każdym zdaniu, lekko i nawet dość wyraźnie, ale w środku czułam, że uśmiecham się jeszcze szerzej…
<Harry?>
-Dziękuję- powiedziałam
-Nie ma za co- odpowiedział
-To może… kontynuujemy?- spytałam- Czy może nie masz już ochoty?
-Jasne, że tak. Idziemy teraz do Wesołego Parku. Co ty na to?
-Yhm- przytakłam i poszłam za ogierem.
Resztę dnia spędziłam na rozmowach z Harry`m, który gadał o wszystkim i o niczym. Śmieszyło mnie to, bo czasem ogier mówił coś niezrozumiałego, a potem śmiał się. Uśmiechałam się po każdym zdaniu, lekko i nawet dość wyraźnie, ale w środku czułam, że uśmiecham się jeszcze szerzej…
<Harry?>
Od Wolf Dark - CD historii Lyanne
Spokojnie przechadzałam się po swoich terenach. Zauważyłam jakąś dziwną klacz. Cały czas skakała i uśmiechała się głupawo. Głowa jej się chwiała i kręciła kółka. Co chwilkę potrząsała głową jakby miała zwymiotować.
-Dlaczego nie usuwają ze stada koni niespełna rozumu? - pomyślałam - Tylko przeszkadzają bo aż wstyd je zabić, bo chwały to nie przyniesie.
Wezwałam Slayera.
-Widzisz tą klacz? - zagadnęłam
Ogier przytaknął.
-Mam dla ciebie zadanie. Chcę abyś zabił tę klacz. - odparłam chłodno - to łatwe więc na pewno sobie poradzisz
Slayer CD
-Dlaczego nie usuwają ze stada koni niespełna rozumu? - pomyślałam - Tylko przeszkadzają bo aż wstyd je zabić, bo chwały to nie przyniesie.
Wezwałam Slayera.
-Widzisz tą klacz? - zagadnęłam
Ogier przytaknął.
-Mam dla ciebie zadanie. Chcę abyś zabił tę klacz. - odparłam chłodno - to łatwe więc na pewno sobie poradzisz
Slayer CD
Od Lyanne
Spacerowałam sobie radośnie po łące.
Naszła mnie straszna ochota na ptysie. Niestety- ptysiów nie było na
łące. Postanowiłam wybrać się wiec na wyprawę, by je zdobyć. Byłam
niedaleko wodospadu.
Wiem, jestem głupia ... PRZECIEŻ PTYSI NIE MA NAD WODOSPADEM! Co gorsza: Nie ma w naszym stadzie ... Tak by łatwo było przejść przez granicę ... Ale: I co z tego, że jestem głupia? Jestem (w miarę) odpowiedzialna i nie będę przechodzić przez granicę! Nagle zobaczyłam Wolf Dark. Może ona mi pomoże? WD dokończ xd |
Nowy członek! El Kara
Imię: El Kara, jednak mów jej Kara lub Black, Blacky.
Płeć: Klacz
Wiek: 2,5 lat
Cechy: Miła, odważna, pomocna, życzliwa, niezastąpiona, towarzyska, zabawna, żartobliwa, nie brakuje jej chęci, mądra, ostrożna, można jej zaufać, jest świetną przyjaciółką.
Stanowisko: Nauczycielka walki.
Żywioł: Siła, sen
Moce: Związane z żywiołami, czytanie w myślach, przewidywanie przyszłości, magia.
Partner: Bardzo spodobał jej się Martel, zakochała się w nim. Ma nadzieje że kiedyś coś do niej poczuje...
Rodzina: Mama Vasta Tata El Dorado brat Mex i siostra Delaqulia
Historia: Kiedyś była córką alf, władczynią królestwa Stada Podniebnej Duszy. Dziś jest nikim. Nie che dzielić się historią.
Właściciel: Rastamanka
Raport nr 22
Raport nr 22
------------
Aby nie było niejasności w raporcie pisze WD +_+
Od dnia dzisiejszego pod koniec każdego miesiąca i jednocześnie na początek nowego pojawią się ekstra raporty. Będą dokładne i zawrzemy w nich wszystkie problemy/pomysły/skargi jakie tam tylko wam na wątrobie/sercu/trzustce leżą.
Jest to raport prowizoryczny więc na pewno nie idealny, ale postaram się przybliżyć wam kilka nowości które być może za zgodą alf wejdą w życie :)
Najpierw chciałabym pogratulować. Wzięliście sobie do serca moją przemowę sprzed tygodnia i już mamy ponad 100 postów! Co prawda to nie to samo co w starym SBR ale to wielki krok naprzód.
Mam do zaproponowania kilka nowości które według mnie mogą ulepszyć stado i sprawić, że pisanie opowiadań stanie się o wiele bardziej ciekawe. Już teraz możecie głosować w mojej małej ankiecie za tym czy chcecie by powstała nowa zakładka.
Część pomysłów została podana podczas "Kanciatego stołu uwag" który obrósł już legendą, którą podam pod koniec raportu XD
Nie wszystkie pomysły są mojego autorstwa dlatego o ile nie były podane anonimowo zostaną podpisane, a ich autorzy nagrodzeni.
1) "Towarzysze." -Wasz Móżdżek
Towarzysze to bardzo popularny wśród stad i watah pomysł na uatrakcyjnienie członkostwa. Wybierasz zwierzaka, który może towarzyszyć Ci w przygodach i przeżywać własne.
Jednak nie można pozwolić by Animalsy stały się pospolite dlatego:
"Towarzysze powinni się pojawić ale pod warunkiem: że napisze się opowiadanie jak się zyskało owego towarzysza i trzeba być aktywnym." - Sasha
Więc w myśl tej idei należałoby przeprowadzać konkurs na osobę najbardziej aktywną która miałaby możliwość posiadania zwierza lub umieścić je jako nowy "produkt" w sklepie. Albo to i to! DX
2) Zakończenie
wojny, bo ona nadal trwa... Co jeszcze? Wrogowie, jacyś "tymczasowi"
przybysze na przykład, jakieś watahy wilków, czy coś, ale nie wojny. - Jenny
Według mnie świetny pomysł, ponieważ wojnę trzeba zakończyć i chyba to będzie pierwsze dokonanie. Można by wprowadzać stan alarmowy, np. zakaz zbliżania się do Rzeki Duchów, ponieważ grasują tam stadami wilki, kojoty.
3) Dokonania można by wprowadzić... - Jenny
Nie tyle dokonania co zadania. Bo z nimi mniej pracy, ale jeśli dokonania będą miały większy popyt należałoby zatrudnić chwilowo zdolnego grafika by narysował odznaczenia (takie jak np. rozety na Howrse) i w ten sposób żółta byłaby do najłatwiejszych zadań, pomarańczowa do trudniejszych i tak dalej. Najcenniejsza byłaby diamentowa *-*
4) i 5) Nowa
zakładka byłaby ciekawym pomysłem. Może... Wywiady. Wywiady z członkami
stada, co jakieś dwa tygodnie np. nowy wywiad, z jakimś członkiem,
którego wybrałby jego "prowadzący" na temat stada *.* Można by zrobić
tak, że źrebaki wybierają kim chciałyby być w przyszłości i zostaje im
przydzielony opiekun z tego stanowiska, od niego uczy się wszystkiego, a
potem jak już jest dorosły przechodzi test, który pokaże, czy będzie
miał swój wymarzony "zawód", czy nie i na to byłyby przeznaczone
zakładki - Jenny
Wywiady jako jedno. Na przykład wywiad z strażnikami, którzy byli świadkami ataku na klacze przez stado jaguarów. I taki strażnik opisuje co się działo. Dajmy na to, że lała się krew, słyszał krzyki klaczy i źrebiąt, próbował bronić ich, lecz wielki kot skoczył mu do gardła...
No co? Nie dziwcie się. W końcu raporcik jest mój U_U
O ile uda mi się zainstalować na nowym Macu Gimpa i spółkę możecie spodziewać się, że pojawią się dość intrygujące bazgroły do opowiadań Wolf Dark.
Można by podciągnąć ilustracje i muzykę do dokonań.
7)
8)
9)
10)
Tutaj zadanie na zr i przedmioty! Co prawa nie będą aż tak hojnie rozdawane jak do pomysłów podanych powyżej ale zawsze możecie się wzbogacić i przyczynić do tego, że SBR stanie się stadem Polski! XDDD
Zapisujecie się w komentarzach. Anonimowi podpisują się imieniem konia ;)
Levata dorosła!
NIE DZIĘKUJ ;_;
~ Faith
NIE DZIĘKUJE : D
WD
Imię: Levata
Płeć: Klacz
Wiek: 1,5 roku
Cechy: Kiedyś była bardzo wesołą i energiczną klaczą, jednak śmierć ojca odbiła jej się na psychice. Do tego stała się strasznie chorowita. Blizny i rany po wojnie nie zagoiły się do dziś. Jest słaba, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Trochę wstydliwa, ale napewno nie niepewna. Lubi towarzystwo, ale samotnością też nie pogardzi. Ma kilku przyjaciół, którym bezgranicznie ufa, reszta to tylko znajomi. Nieufna. Rzadko opuszcza swoją jaskinię, w samotności nie robi tego nigdy, nie tylko dlatego, że nie ma siły. Oprócz tego jest odpowiedzialna, inteligentna, mądra, kochająca i wierna do końca. Nienawidzi niesprawiedliwości i kłamstwa. Zawsze mówi prawdę, nawet najbardziej okrutną. Słucha innych, umie wczuć się w rozmówcę. Nie przerywa innym i oczekuje od nich tego samego. Jej największym marzeniem jest stać się zdrową i kochaną...
Stanowisko: Nauczycielka podstaw
Żywioł: Powietrze, umysł
Moce: Steruje powietrzem (powoduje wiatr, huragan itd.), jest odporna na moce innych, potrafi spowodować, że: ktoś widzi coś, czego nie ma; ktoś może pomyśleć o czymś, o czym ona chce, żeby pomyślał; ktoś zrobi coś, co ona chce, by zrobił, w tym, że nagle przestanie myśleć i poprostu "straci przytomność"
Partner: Szansa, że ktoś ją pokocha jest marna, ale jest to jej marzenie - mieć przy sobie kogoś, kto ją prawdziwie kocha.
Rodzina: Rodzice - Twister i Jess, brat - Jack
Historia: Urodziła się w tym stadzie. Jej ojca nie było przy jej narodzinach. Tak szczerze, to go widziała tylko raz - gdy umierał.
Właściciel: Siwa klacz
~ Faith
NIE DZIĘKUJE : D
WD
Imię: Levata
Płeć: Klacz
Wiek: 1,5 roku
Cechy: Kiedyś była bardzo wesołą i energiczną klaczą, jednak śmierć ojca odbiła jej się na psychice. Do tego stała się strasznie chorowita. Blizny i rany po wojnie nie zagoiły się do dziś. Jest słaba, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Trochę wstydliwa, ale napewno nie niepewna. Lubi towarzystwo, ale samotnością też nie pogardzi. Ma kilku przyjaciół, którym bezgranicznie ufa, reszta to tylko znajomi. Nieufna. Rzadko opuszcza swoją jaskinię, w samotności nie robi tego nigdy, nie tylko dlatego, że nie ma siły. Oprócz tego jest odpowiedzialna, inteligentna, mądra, kochająca i wierna do końca. Nienawidzi niesprawiedliwości i kłamstwa. Zawsze mówi prawdę, nawet najbardziej okrutną. Słucha innych, umie wczuć się w rozmówcę. Nie przerywa innym i oczekuje od nich tego samego. Jej największym marzeniem jest stać się zdrową i kochaną...
Stanowisko: Nauczycielka podstaw
Żywioł: Powietrze, umysł
Moce: Steruje powietrzem (powoduje wiatr, huragan itd.), jest odporna na moce innych, potrafi spowodować, że: ktoś widzi coś, czego nie ma; ktoś może pomyśleć o czymś, o czym ona chce, żeby pomyślał; ktoś zrobi coś, co ona chce, by zrobił, w tym, że nagle przestanie myśleć i poprostu "straci przytomność"
Partner: Szansa, że ktoś ją pokocha jest marna, ale jest to jej marzenie - mieć przy sobie kogoś, kto ją prawdziwie kocha.
Rodzina: Rodzice - Twister i Jess, brat - Jack
Historia: Urodziła się w tym stadzie. Jej ojca nie było przy jej narodzinach. Tak szczerze, to go widziała tylko raz - gdy umierał.
Właściciel: Siwa klacz
Od Harry'ego - CD historii Skyfall
Nie czułem do niej jakieś urazy ale
szczerze powiem było mi smutno. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć na
jej przeprosiny. Owszem wiedziałem, że dla klaczy te przeprosiny są
trudne, bo jest nieśmiała.
- Skyfall- zacząłem spokojnym głosem.- Nie jestem na ciebie zły, tylko, że ... no wiesz jak to jest. Czasem koń może powiedzieć coś niestosownego. To ja cię powinienem przeprosić. Ja zachowałem się jak małe dziecko. Przepraszam cię jeszcze raz- w tym momencie zakręciła mi się w oku łza.- Wybaczysz mi? Skyfall popatrzyła na mnie z wyraźnym zdziwieniem. - Harry. Ty mnie nie przepraszaj ... to ja zawiniłam, nie ty. To ja zachowałam się jak dziecko, nie ty. - Dobra Skyfall. Zapomnijmy o wszystkim co się wtedy wydarzyło. Pamiętaj, że mi możesz zaufać. Nie wstydź się do mnie mówić. Ja to wszystko zrozumiem. Obiecuję ci, że od dzisiaj będę twoim najlepszym przyjacielem. Skyfall? |
||
niedziela, 27 października 2013
Nowy członek! Max
Imię: Max
Płeć: ogier
Wiek: 2 lata
Cechy: tajemniczy,mądry,szybki,zwinny,silny,przyjacielski,miłay ale czasem wredny,otwarty
Stanowisko: strażnik
Żywioł: woda,ogień
Moce: czytanie w myślach,hipnoza,teleportacja,panowanie nad ogniem i wodą(zaliczam to jako dwie moce),przywoływanie tsunami
Partner: zakochany w pewnej klaczy
Rodzina: ojciec-Drago matka-After
Historia: Nie zbyt dobrze ją pamięta ale opowie to co wie.Gdy był mały sprzedano jego do jakiegoś innego hodowcy.Jak się później okazało chciał jego sprzedać do rzeźni.Postanowił uciekać .Długo szukał domu aż dotarł tutaj
Właściciel: jestemnajlepsza
Od Jetixa
Obudziłem się dzisiaj o świcie, wyszedłem z groty i udałem się na łąkę.
Słońce leniwie wychodziło zza horyzontu a lekka mgła unosiła się nad
ziemią. Rano było dość chłodno i mokro, więc zrezygnowałem ze śniadania.
Przystanąłem i jak zahipnotyzowany obserwowałem wschód słońca. Z transu
wyrwał mnie stukot kopyt. "Pewnie już wszyscy wstali" - pomyślałem i
zszedłem nieco na bok. Po chwili na łące pojawili się członkowie mojego
stada. Przy śniadaniu zawsze dużo rozmawiali. Po lewo grupka klaczy, po
prawo ogiery, gdzieniegdzie zakochane pary a ja? Zawsze stałem gdzieś z
boku, aby nikomu w niczym nie przeszkadzać. Jeszcze się tutaj nie
odnalazłem, obserwowałem tylko zabiegane konie. "Jak oni mogą się tutaj
połapać?" - pomyślałem, stojąc przy drzewie nieco zdezorientowany. Moją
uwagę przykuła cudowna samotna klacz stojąca po drugiej stronie łąki.
Postanowiłem podejść i się przywitać.
- Witaj, jestem Jet. - uśmiechnął się do klaczy.
- Witaj. Gemma. - przedstawiła się po czym znowu opuściła łeb.
- Pozwolisz, że się dołączę? - spytałem.
<Gemma?>
- Witaj, jestem Jet. - uśmiechnął się do klaczy.
- Witaj. Gemma. - przedstawiła się po czym znowu opuściła łeb.
- Pozwolisz, że się dołączę? - spytałem.
<Gemma?>
sobota, 26 października 2013
Od Skyfall - CD historii Royal'a
Uśmiechnęłam się, a raczej zarumieniłam. Ogier był bardzo miły.
-Nazywam się Skyfall- odparłam nieśmiało
-Bardzo ładne imię –powiedział
-Dziękuję- powiedziałam i jeszcze bardziej się zarumieniłam
-Może przejdziemy się gdzieś?
Kiwnęłam głową, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa.
-Może…
-Nad Wodospad Wschody- przerwałam ogierowi- Przepraszam. Zachowałam się niegrzecznie- spuściłam głowę na dół
-Spokojnie. Za co mnie przepraszasz? Przecież nic się nie stało- powiedział i uśmiechnął się.
Spojrzałam w jego piękne oczy.
-To twoje ulubione miejsce?- zapytał
-Yhm… Jest bardzo ładne- powiedziałam już śmielej.
Szliśmy połowę drogi w ciszy. Chciałam zagadać, lecz nie wiedziałam co. W końcu ogier mnie uratował.
-Jak tu jest?- zapytał
-W sęsie… w stadzie?
-Tak
-No więc… są tu bardzo miłe konie, ale…
-Ale?
-Ale dotąd znam tylko dwoje z nich- powiedziałam i spuściłam głowę.
Byłam nieśmiała dlatego nikogo nie znałam. A nikt dotąd nie podszedł i do mnie nie zagadał. Ja za to strasznie nie lubiłam rozpoczynać rozmowy. Spojrzałam na ogier, który wpatrywał się we mnie dziwnie
-Co?- zapytałam- Mam coś w grzywie?
-Nie. Ale… czemu jesteś taka smutna?
Westchnęłam. To wszystko była moja nieśmiałość do innych…
<Raoyal?>
-Nazywam się Skyfall- odparłam nieśmiało
-Bardzo ładne imię –powiedział
-Dziękuję- powiedziałam i jeszcze bardziej się zarumieniłam
-Może przejdziemy się gdzieś?
Kiwnęłam głową, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa.
-Może…
-Nad Wodospad Wschody- przerwałam ogierowi- Przepraszam. Zachowałam się niegrzecznie- spuściłam głowę na dół
-Spokojnie. Za co mnie przepraszasz? Przecież nic się nie stało- powiedział i uśmiechnął się.
Spojrzałam w jego piękne oczy.
-To twoje ulubione miejsce?- zapytał
-Yhm… Jest bardzo ładne- powiedziałam już śmielej.
Szliśmy połowę drogi w ciszy. Chciałam zagadać, lecz nie wiedziałam co. W końcu ogier mnie uratował.
-Jak tu jest?- zapytał
-W sęsie… w stadzie?
-Tak
-No więc… są tu bardzo miłe konie, ale…
-Ale?
-Ale dotąd znam tylko dwoje z nich- powiedziałam i spuściłam głowę.
Byłam nieśmiała dlatego nikogo nie znałam. A nikt dotąd nie podszedł i do mnie nie zagadał. Ja za to strasznie nie lubiłam rozpoczynać rozmowy. Spojrzałam na ogier, który wpatrywał się we mnie dziwnie
-Co?- zapytałam- Mam coś w grzywie?
-Nie. Ale… czemu jesteś taka smutna?
Westchnęłam. To wszystko była moja nieśmiałość do innych…
<Raoyal?>
Od Roy'a - CD historii Maggie
-Pięknie tu macie! Uśmiechnąłem się
Klacz zaczęła skubać trawę. Przybiegła nagle do nas Jenny. Przywitała się i również zaczęła jeść. -Jestem Royal, mów mi Roy. Meggie wykrzyknęła z całej siły: -Aaaaaauuuuuućććć! -Co się stało!? Klacz podniosła nogę. Była cała we krwi. -To może być coś poważnego! Przestraszyłem się. Meggie spuchła noga. Zaczęła krzyczeć z bólu. - Zachowaj spokój! Połóż się i myśl o czymś miłym.. ja z Jenny pobiegnę po jakiegoś lekarza, poczekaj! <Jenny?> |
|
Od Royala
Dołączyłem do tego stada, nie żałuję tego, jest tu na prawdę świetnie!
Miłe konie, fajna atmosfera, można było by tu mieszkać całe życie i
jeszcze o jeden dzień dłużej.
Pewnego dnia gdy jeszcze słońce siedziało za górą, ja byłem już na nogach. Chciałem wyjść na spacer. Oddech świeżym tlenem jest jak koński raj.Gdy Galopowałem, prawie cwałowałem, jednym słowem zachowywałem się jak debil. Biegłem przed siebie. Nagle moje serce zagotowało się, na skraju skarpy z której spływał wodospad stała klacz. Była mniej więcej mojej rasy, wzrostu. Dzięki mojej mocy, odczułem jej ból.
-Co się stało?
-Kimkolwiek jesteś, idź stąd!
-Spokojnie, mam na imię Royal, mów mi Roy. Spokojnie. Nic ci nie zrobię.
Było jeszcze zimno i ciemno na polu. Mój oddech zamieniał się jeszcze w chmurki. Ciepło klaczy onieśmielało mnie. Nie mogłem się odezwać. Jednak ta była na prawdę tajemnicza i skryta. Kiedy podniosłem oczy i przypatrzyłem jej się głęboko rzekłem:
-Spokojnie, mi możesz zaufać. Wiem co czujesz, ale nie wiem z jakido powodu.
Klacz uśmiechnęła się i powiedziała:
<Skyfall?>
Pewnego dnia gdy jeszcze słońce siedziało za górą, ja byłem już na nogach. Chciałem wyjść na spacer. Oddech świeżym tlenem jest jak koński raj.Gdy Galopowałem, prawie cwałowałem, jednym słowem zachowywałem się jak debil. Biegłem przed siebie. Nagle moje serce zagotowało się, na skraju skarpy z której spływał wodospad stała klacz. Była mniej więcej mojej rasy, wzrostu. Dzięki mojej mocy, odczułem jej ból.
-Co się stało?
-Kimkolwiek jesteś, idź stąd!
-Spokojnie, mam na imię Royal, mów mi Roy. Spokojnie. Nic ci nie zrobię.
Było jeszcze zimno i ciemno na polu. Mój oddech zamieniał się jeszcze w chmurki. Ciepło klaczy onieśmielało mnie. Nie mogłem się odezwać. Jednak ta była na prawdę tajemnicza i skryta. Kiedy podniosłem oczy i przypatrzyłem jej się głęboko rzekłem:
-Spokojnie, mi możesz zaufać. Wiem co czujesz, ale nie wiem z jakido powodu.
Klacz uśmiechnęła się i powiedziała:
<Skyfall?>
Od Maggie
Gdy spacerowałam po obżerzu jeziora mgły spotkałam jakiegoś ogiera.Wyglądał na zagubionego
-może jest nowy-pomyślałam-podejdę do niego i spytam.-podeszłam do ogiera powoli i spytałam -Hej!Wybacz jesteś tu nowy?-ogier gwałtownie odwrócił się w moją stronę po czym odpowiedział -tak.Jestem tu nowy.Mam na imię Royal a ty? -Meggie jestem.Może pokazać ci tereny naszego pięknego stada? -było by miło-odpowiedział ogier.Po tem spacerowaliśmy a ja pokazywałam mu wszystkie miejsca w stadzie ***KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*** -I co jakie miejsce ci się najbardziej podobało? (Royal?) |
|
Subskrybuj:
Posty (Atom)