Nie wiedziałem co się stało. Przede mną stał tylko Manuel.
- Co się stało?- zapytałem tak cicho, że ogier nie usłyszał.
Nagle przypomniało mi się co się wydarzyło. Podniosłem się i wyszedłem z
jaskini. Zobaczyłem tam stojącą klacz, która na sam mój widok ucieszyła
się.
- Harry obudziłeś się wreszcie! Jak się czujesz? Mam nadzieje, że już lepiej? Kto ci mógł to zrobić?!
- CO ... ale?- jąkałem się bo nie wiedziałem co mam na to odpowiedzieć.-
Źle, ale bywało gorzej. Kto mi to zrobił?! To był Wo ... to była ... -
jąkałem się. Jednak miałem jeszcze trochę serca bo nie mogłem
powiedzieć, że to była Wolf Dark.- Na prawdę nie pamiętam.
- Spoko. Dasz radę się wybrać ze mną na łąkę czy wolisz jeszcze po odpoczywać?
- Możemy iść- odpowiedziałem radośnie.
Szliśmy spacerkiem, nie spiesząc się. Słońce już zachodziło. Niebo było
zalanie kolorami żółci, pomarańczu i czerwieni. Skyfall podziwiała
wszystko z wielkim zaciekawieniem. Ja natomiast wpatrywałem się w nią.
Nagle klacz się do mnie obróciła.
- Czyż to nie jest pię ... - przerwała.- Co się tak na mnie patrzysz?
- Yyy ... ja?- udawałem, że nie wiem o co chodzi.- Ja ... tylko ... no
dobra masz mnie. Chciałem ci strasznie podziękować za to, że mnie
uratowałaś.
Skyfall?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz