Uśmiechałam się przyglądając się krzątającym się koniom. Nie miały zielonego pojęcia jak zdjąć klątwę rzuconą na towarzysza. Prymitywne formy komunikacji jakie opanowały nie były w tym przypadku wystarczającymi.
Jednak moją uwagę zwróciło zachowanie jednej klaczy. Cały czas obracała się i przyglądała mi mrużąc oczy. Przymknęłam oczy i ziewnęłam. Nie miałam zamiaru przejmować się funkcjonowaniem jej zwojów mózgowych.
Sasha?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz