Spojrzałam na zmęczonego ogiera.
-*Chyba mnie szukał*- pomyślałam
-Coś mi wypadło ważnego i musiałam wyjść z jaskini. Chciałam cię przez
kogoś poinformować, ale nie dało rady- powiedziałam- Przepraszam
-Za co mnie przepraszasz? Rozumiem…- powiedział- Idziemy?
-Yhm- przytakłam i poszłam za Harry`m
Szliśmy w kierunku jeziora. Było nawet ciepło. A był październik, nawet
nie długo listopad. Liście opadały z drzew, próbując utrzymać się
jeszcze ostatkiem swoich sił. Zwierzęta będą zapadać w sen zimowy,
zbierając zapasy.
-To tutaj- usłyszałam po chwili
-Ładnie- odparłam, uśmiechając się.
Ogier wleciał czym prędzej do wody, ochlapując mnie.
-Skaczesz?
-Chyba na razie tu postoję
-Skacz… jest nawet dość ciepła
-Wejdę później- powiedziałam i oparłam się o drzewo
-Obiecujesz?
-Tak
Harry uśmiechnął się i zanurzył głowę w wodzie.
Po kilku minutach zdecydowałam się na wejście do wody. Czemu od razu nie
weszłam? Sama nie wiem. Zamoczyłam przednie nogi w wodzie. Była nawet
ciepła. Potem weszłam po kolana. Harry cofał się coraz dalej w głąb
jeziora. Po pewnym czasie przyzwyczajania byłam już cała w wodzie. No
może głowa wystawała.
-I jak?- spytał
-Fajnie- odpowiedziałam
-Płyniesz ze mną?- zapytał Harry
-Dobrze- odparłam i popłynęłam za ogierem, który z daleka uśmiechał się
do mnie i coś mówił. Na każde pytanie i wypowiedź ogiera odpowiadałam
krótko i zwięźle. Może jedno z moich wypowiedzi była dłuższa. Jednak nie
miałam po co dużo mówić. Ogier rozumiał mnie chyba w każdym moim
krótkim zdaniu, które składało się zwykle z fajnie, dobrze lub nie wiem…
<Harry?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz