Poranna mgła otaczała wszystko, co widziałem.
~~Hm..jak to było...duża łąka..opuszczone pastwisko..~~
w końu
zobaczyłem ogrodzone płotem, tajemnicze miejsce. Oczywiście, jak to ja,
musiałem tam wleźć. Kiedy byłem blisko, usłyszałem parskanie.
-Czego tu szukasz?!- warknęła klacz za mną
Odwróciłem się, i posłałem jej znudzone spojrzenie.
-Szczęścia, a ty widzę miejsca, gdzie możesz sie wyspać...-powiedziałem, i miałęm iść dalej, kiedy nagle zagrodziła mi drogę.
-A teraz jeszcze raz! Czego tu szukasz?
Zarżałem cicho, odskoczyłem, kiedy ta chciała mnie powalić.
-To moje tereny! Nie wiesz tego jeszcze?- tym razem dla odmiany zaśmiała się zamiast mówić
Z początku przekręciłem oczami, potem jednak bardziej do mnie dotarło, z kim mam do czynienia.
-Słuchaj, nie wiem, kim ty tu jesteś, ja mam zamiar dołączyć tu, zeby znaleźć ojca. A ty tu sobie siedź, czy rób co tam chcesz!
Klacz spojrzała
na mnie tępo. Jakby miałą ochotę mnie zeżreć. Cóż, nie znałą mnie, nie
wiedziała, jak walczę. Czułem do niej pewien rodzaj respektu, to na
pewno, jednak tak dziwnie się przy niej czułem.
<Proszę o dokończenie MOJĄ, P R A W D Z I W Ą, STARĄ WuDe :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz