Dość niechętnie zgodziłam się na spacer. Ale potrzebowałam informacji. On mógł mi je dać.
Ogier szedł dość szybko. Ja wlokłam się z tył rozważając najlepsze opcje. Dotarliśmy do jeziora. Harry nie zadawał sobie dotychczas pytań skąd wzięłam się na łące choć nie wolno mi nawet przekroczyć granicy i dlaczego byłam miła. Widocznie myślał w tej chwili o czymś innym.
-Jak tam w stadzie? - zagadnęłam z słodkim uśmiechem
-Nie jest za dobrze, ale jakoś sobie radzimy - odparł wlepiając we mnie oczy
Lekko skrzywiłam się lecz ogier chyba tego nie zauważył.
-A jak tam Rose? - zapytałam z prawdziwą troską w głosie
-Jakoś się trzyma. Mówili nam, że nie jest z nią najlepiej. Stado tak ledwie się trzyma, wiesz...
-Tak? To bardzo ciekawe! Opowiadaj dalej!
Ogier wyjaśnił wszystko dokładnie. Sam nie zauważył jak zdradził najskrytsze tajemnice swojego stada. Uśmiechnęłam się lekko. Widziałam już wszystko co wiedzieć należy. Teraz informator przestał mi być potrzebny.
-O popatrz jakie piękne gwiazdy na niebie! - zawołałam z entuzjazmem
-Gdzie? - zapytał Harry podnosząc do góry głowę - Ja ich nie widzę... - powiedział patrząc tam gdzie jeszcze przed sekundą siedziałam
Nagle poczuł niewyobrażalny ból. Zaczął się krztusić. Własną krwią. Oblizałam ostre jak brzytwa zęby i słuchałam z upojeniem męki konającego ogiera. Nie mógł już złapać oddechu. W ciszy było słychać bicie łomoczącego serca. Rozszarpana tchawica uniemożliwiała dotarcie tlenu do mózgu. To był jego koniec. Jego sierść była zlepiona i zalana krwią.
-Żegnaj - wyszeptałam z uśmiechem
Zaciągnęłam ciało nad jezioro i wrzuciłam do wody. Nie mogłam zostawiać śladów zbrodni, nie bałam się reakcji stada. Mój plan nie mógł wyjść na jaw.
Jednak niesforne ciało nie chciało pójść na dno. Było w nim jeszcze zbyt wiele powietrza nagromadzonego ostatnimi tchnieniami ogiera.
Usłyszałam stukot kopyt. Nie mogłam tu dłużej zostać. Popatrzyłam z zadowoleniem na dobrą robotę i chichocząc pod nosem zniknęłam w ciemności lasu.
Skyfall CD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz