niedziela, 27 października 2013

Od Jetixa

Obudziłem się dzisiaj o świcie, wyszedłem z groty i udałem się na łąkę. Słońce leniwie wychodziło zza horyzontu a lekka mgła unosiła się nad ziemią. Rano było dość chłodno i mokro, więc zrezygnowałem ze śniadania. Przystanąłem i jak zahipnotyzowany obserwowałem wschód słońca. Z transu wyrwał mnie stukot kopyt. "Pewnie już wszyscy wstali" - pomyślałem i zszedłem nieco na bok. Po chwili na łące pojawili się członkowie mojego stada. Przy śniadaniu zawsze dużo rozmawiali. Po lewo grupka klaczy, po prawo ogiery, gdzieniegdzie zakochane pary a ja? Zawsze stałem gdzieś z boku, aby nikomu w niczym nie przeszkadzać. Jeszcze się tutaj nie odnalazłem, obserwowałem tylko zabiegane konie. "Jak oni mogą się tutaj połapać?" - pomyślałem, stojąc przy drzewie nieco zdezorientowany. Moją uwagę przykuła cudowna samotna klacz stojąca po drugiej stronie łąki. Postanowiłem podejść i się przywitać.
- Witaj, jestem Jet. - uśmiechnął się do klaczy.
- Witaj. Gemma. - przedstawiła się po czym znowu opuściła łeb.
- Pozwolisz, że się dołączę? - spytałem.

<Gemma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz