Uśmiechnęłam się do ogiera. W końcu mam swojego najlepszego przyjaciela.
Już drugiego… Cieszyłam się niemiłosiernie, bo bardzo mi zależało na
przyjaźni.
-Dziękuję- powiedziałam
-Nie ma za co- odpowiedział
-To może… kontynuujemy?- spytałam- Czy może nie masz już ochoty?
-Jasne, że tak. Idziemy teraz do Wesołego Parku. Co ty na to?
-Yhm- przytakłam i poszłam za ogierem.
Resztę dnia spędziłam na rozmowach z Harry`m, który gadał o wszystkim i o
niczym. Śmieszyło mnie to, bo czasem ogier mówił coś niezrozumiałego, a
potem śmiał się. Uśmiechałam się po każdym zdaniu, lekko i nawet dość
wyraźnie, ale w środku czułam, że uśmiecham się jeszcze szerzej…
<Harry?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz