Dzisiaj rano gdy się obudziłem Levata spała. Mama poszła na spacer. Nagle siorka się obudziła.
- Jack? - spytała
- Tak? - odparłem pytając
- Gdzie idziesz?
- Na spacer. - powiedziałem
- Mogę iść z tobą? - spytała
- Tak ! - zarżałem radośnie.
Wyszliśmy z jaskini. Chwilę zaczęliśmy jeść trawę. Potem zauważyliśmy mamę która stała i tatę który leżał. Zaczęliśmy galopować w ich stronę. Mama miała łzy na policzku. Przytuliła nas kiedy do niej podbiegliśmy. Tata nie miał sił. Na szczęście nasza mama umiała się teleportować. Przeteleportowała nas do jaskini. Zaczęła się zajmować tatą. Wtem weszła klacz o imieniu Jenny. Ja i Levata zasnęliśmy. Dalej nie wiedziałem co się działo......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz