Klacz wyglądała na dumną z siebie. Będzie mieć co opowiadać, gdy wróci na bezpieczniejsze tereny. Uśmiechnęła się z wyższością. Nadal siedziałam w półmroku wysokich drzew i spokojnie wpatrywałam się w głupiutką klacz. Kręciła się jeszcze przez chwilę obok zmurszałego płotu składającego się z tylko kilku nadgryzionych przez czas desek. Stało się dokładnie tak jak przewidywałam. Klacz ośmieliła się i ponownie przeskoczyła granicę.
Moje uderzenie wypchnęło jej powietrze z płuc. Przez ułamek sekundy klacz nic nie czuła. Uderzyła o ziemię z głuchym trzaskiem. Przeraził ją widok czarnej, olbrzymiej wilczycy. W amoku próbowała powstać lecz ciężar własnych złamanych kości przytrzymywał ją. Położyłam na niej łapę i szepnęłam:
-Myślałaś, że wyjdziesz z tego cało? Bardzo się myliłaś.
Klacz zemdlała.
Sasha CD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz