Zimny wiatr wprawiał w ruch liście, które odrywały się od gałęzi drzew i na tle niebieskiego nieba z szybko posuwającymi się białymi chmurami zaczynały tańczyć. Wirowały dookoła drzew i delikatnie opadały na trawę, której kolor zaczął się zmieniać na mniej soczysty, a bardziej matowy i zimny... Świat okrywał się jesienią, która mogła go kolorować, a następnego dnia okrywać zimnem i szarością oznaczającą nadejście zimy... Wszystko zaczynało się tak nagle zmieniać z dnia na dzień wszystko stało się inne, bardziej żywe, jakby po ciężkiej zimie nastała wiosna, ale było inaczej, bo ta zima się dopiero zbliżała. Mogła być ostra, albo łagodna. My nie mieliśmy na to wpływu, ale ona miała wpływ na dalsze losy stada.
-Co robisz? - odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Silvera.
-Tak szczerze to nic, patrzę i myślę, ale u mnie to chyba stan normalny...
(Silver)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz