niedziela, 20 października 2013

Od Wolf Dark i Deniver'a

Chodziłem po terenach stada, całkiem nie potrzebnie. Mogło by się coś wydarzyć, bo ostatnio nic ciekawego, a lubię jak dzieje się akcja.
***
Od dawna przyglądałam się sytuacji w stadzie. Ponad połowa członków zniknęła ze stada. Nie wiadomo co się z nimi stało. Najpewniej rozpierzchli się po obrzeżach i nie potrafią wrócić. Rose nie angażuje się w życie siedzi cały czas w swojej jaskini. Chodzą plotki, że planuje opuścić Silvera.
Leżałam na wysokiej gałęzi drzewa pod postacią lamparta. Wiał zimny wiatr, który przenikał do szpiku kości.. Nagle zauważyłam w oddali jakiegoś konia.
***
Nic. Pustka ogarniała stado Białej Róży. To w sumie był mój dom i nie za bardzo chciałem go opuszczać. W tej chwili zauważyłem lamparta. To nie mógł być nikt inny niż Wolf Dark. Postrach koni. Przyglądałem jej się chwilę, myśląc, że za chwilę podejdzie i warknie na mnie, mówiąc kilka słów.
***
Powoli podniosłam głowę. Koń stanął w miejscu. Nie wiedział czy ma się wycofać, czy podejść bliżej. Nie miałam ochoty go zabijać. Było zbyt chłodno, sennie.
Zdecydowałam, że nie będę zwracać na niego uwagi do czasu, gdy on nie zacznie mnie denerwować. W stadzie powinna pozostać pewna ilość żywych koni.
***
Po co niby ja się miałem przypatrywać? Podszedłem bliżej. Wiem, że ona nie lubiła gadających koni i ogółem gadać, ale postanowiłem powiedzieć kilka słów.
-Zimno jest. Nie ma co robić
Lampart posłał mi zimne i pełne pogardy spojrzenie
***
-Według ciebie nie ma co robić? - powoli przeciągnęłam się - Ja mam zupełnie odmienne zdanie.
Koń był zupełnie niekompetentnym rozmówcą. Żałowałam, że nie mogę go zabić. Jego słowa były szczytem bezczelności.
***
Spojrzałem na nią. Mogłem sobie iść. Zresztą czułem to, że ona by się z tego bardzo cieszyła. Dziwne, że nadal nie skoczyła mi do gardła. Jednak wiedziałem, że ma taką ochotę.
***
Koń powoli się oddalił. Ja zanurzyłam się w ciemności lasu. Ogier nawet nie zauważył tego co mu zrobiłam. Uśmiechnęłam się do siebie. Misja została wypełniona.
***
Odwróciłem się od niej i poszedłem. W tej chwili coś zaczęło mnie palić od środka. Mogłem w sumie się tego spodziewać.
***
Ogier obejrzał się na mnie i zaczął się miotać. Zarżał przeraźliwie i rzucił się w moją stronę.
Przemieniłam się w swoją postać klaczy. Potrząsnęłam grzywą i zagarnęłam pył kopytami. Stanęłam bokiem do nadciągającego ogiera i nagle gdy już miał na mnie wpaść podbiegłam w stronę granicy. Przeskoczyłam stary już płot i zniknęłam w lesie. Tam przemieniłam się znów w czarną panterę i wspięłam na drzewo.
Obserwowałam całą sytuację.
***
Całemu przydarzeniu przypatrywał się jaskiś koń, który podbiegł do mnie i spojrzał w kierunku Wolf Dark, która uśmiechała się z przyjemnością.
***
Ogier położył się z bólu na ziemi, a jego towarzysz rzucił się w pogoń.

Sasha CD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz